Dziś w Sejmie złożony został dziś projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Podpisała się pod nim grupa posłów Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050. Z naszych informacji wynika, iż mimo propozycji, nie zdecydował się go wesprzeć żaden poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Projekt, którego inicjatorką jest Małgorzata Tracz (KO, Zieloni), zakłada stopniowe wygaszanie ferm zwierząt futerkowych. Czas na zamknięcie swych firm dotychczasowi hodowcy mieliby do 2029 roku (po wejściu w życie ustawy nie mogłyby już powstawać nowe fermy). W projekcie jest mowa zarówno o odszkodowaniach dla przedsiębiorców, jak i odprawach dla ich pracowników.

– Polska jest jednym z niewielu krajów w Europie, gdzie wciąż można hodować zwierzęta na futra. Sytuacja nie jest jednak sprzyjająca dla hodowców – polskie fermy bankrutują, są zamykane, nie ma rynku zbytu, a zamiast tego otwierają się fermy z obcym kapitałem. Już teraz 26 proc. ferm to są fermy z kapitałem duńskim czy holenderskim – podkreślała Małgorzata Tracz kilka dni temu na konferencji w Sejmie. I przestrzegała, iż jeśli Polska pozwoli na dalszy rozwój tej branży, to nie zyskają na tym rodzimi hodowcy, a właśnie przedsiębiorcy z innych państw. – Firmy duńskie, holenderskie będą otwierać nowe fermy w Polsce, niszcząc nasze zasoby przyrodnicze: powietrze, glebę, wody gruntowe – mówiła posłanka KO.

Według niej, dla wsi taka sytuacja też będzie szkodliwa, bo funkcjonowanie zwierzęcych ferm wiąże się z uciążliwym dla mieszkańców odorem, a w dalszej perspektywie – m.in. spadkiem cen nieruchomości.

Argumenty te nie przekonują posła Jarosława Rzepy z PSL, który przeciwnie – uważa, że obecna sytuacja w Polsce sprzyja hodowcom zwierząt futerkowych. – Jeśli chodzi o liczących się producentów, to jesteśmy właściwie dziś tylko my i Chiny – przekonuje polityk Stronnictwa, który obawia się, iż projektowany zakaz hodowli zwierząt na futra to tylko wstęp do dalej idących zmian. – Słyszę, iż norki mają być początkiem, a później kury w klatkach i inne hodowle – wskazuje poseł PSL i deklaruje, iż zawsze będzie bronił tego typu przedsiębiorczości. Z naszych informacji wynika, że takich głosów w Stronnictwie jest więcej. – Sądzę, że większość klubu będzie przeciwko – mówi nam polityk PSL.

Projekt, co oczywiste, budzi też opór branży futerkowej. - Nie ma naszej zgody na ograniczanie jakiegokolwiek działu polskiego rolnictwa, niezależnie od sektora. Czas, w jakim się znajdujemy, powinien być związany z rozważaniami na temat rozwoju produkcji zwierzęcej w Polsce, a nie jej ograniczenie – czytamy w stanowisku Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, które zostało dołączone do projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Prezes PZHZF Daniel Chmielewski dodaje, iż pełne stanowisko jego organizacji zostanie przedstawione, gdy rozpoczną się oficjalne konsultacje dotyczące propozycji KO.

Przeciwko wprowadzeniu zakazu opowiada się też Krajowa Rada Izb Rolniczych. Jej prezes Wiktor Szmulewicz wskazuje m.in. na „znaczne koszty”, które według niego musiałaby w związku z zakazem ponieść branża futerkowa. - Utrzymanie zwierząt futerkowych jest równie istotną gałęzią hodowli jak inne formy chowu i hodowli zwierząt gospodarskich. Popyt na futra wciąż pozostaje wysoki, a ewentualne zamknięcie hodowli zwierząt futerkowych w Polsce mogłoby spowodować, że popyt zostanie zaspokojony przez rolników z krajów, gdzie hodowla nie jest zakazana – pisze szef KRIR w stanowisku, które również zostało dołączone do projektu Małgorzaty Tracz.

Pomimo oporu ze strony dużej części PSL, inicjatorom zmian z pomocą przyjdą posłowie Prawa i Sprawiedliwości. – Hodowla zwierząt na futra jest czymś mało moralnym. Co prawda nie znam jeszcze tego projektu, ale co do zasady, byłbym w stanie poprzeć taki zakaz – deklaruje w rozmowie z DGP poseł PiS Marek Suski.

Z naszych informacji wynika, że propozycja może liczyć także na poparcie znanego z sympatii do zwierząt prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Lider głównej partii opozycyjnej zresztą cztery lata temu podjął próbę wprowadzenia tego typu zakazu, który jednak ostatecznie nie wszedł w życie ze względu na sprzeciw sporej części ówczesnego klubu PiS. Za „piątką dla zwierząt” (miała wprowadzić też m.in. ograniczenie uboju rytualnego oraz zakaz trzymania zwierząt na uwięzi) w 2020 roku głosowała jednak wówczas zdecydowana większość (176 na 235) posłów Prawa i Sprawiedliwości.

Wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futra to niejedyne możliwe zmiany w ustawie o ochronie zwierząt. Jak informowaliśmy niedawno, propozycję szerokiej nowelizacji w tej sprawie (jako inicjatywę obywatelską) planują złożyć organizacje pozarządowe, m.in. Fundacja VIVA!, Mondo CANE, OTOZ Animals i Akcja Demokracja. Ich projekt ma przewidywać m.in. obowiązkową sterylizację zwierząt i zakaz używania fajerwerków hukowych.

Podobne rozwiązania mają się znaleźć w projekcie, nad którym pracują posłanki Koalicji Obywatelskiej, m.in. przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Zwierząt Katarzyna Piekarska.