Pojawienie się kas samoobsługowych w sklepach miało sprawić, że zakupy będą szybsze, łatwiejsze i przyjemniejsze. Klienci nie muszą czekać na kasjera, kolejki się zmniejszają i wszyscy są zadowoleni… ale nie do końca. Ten rodzaj urządzeń spowodował bowiem, że pojawiły się osoby chcące je wykorzystać do oszustw, których nie brakuje. Oczywiście, złe skasowanie produktu może się okazać zwykłą pomyłką czy też przeoczeniem, często jednak z premedytacją nabijane są inne, tańsze produkty czy zakrywane kody kreskowe. W związku z tym sklepy tracą na tym finansowo i szukają rozwiązań, które mają pomóc przeciwdziałać takim sytuacjom.

Oszustwa na kasach samoobsługowych to codzienność

W wypowiedzi dla serwisu WP Kobieta pani Katarzyna, pracownica warszawskiej Biedronki, przyznaje, że oszustwa na kasach samoobsługowych zdarzają się codziennie – najczęściej związane są z ważeniem owoców i warzyw.

Przykładowo klient zamiast 3 lub 4 kilogramów pistacji waży ziemniaki za 99 gr. Zdarza się również, że klienci zakrywają kody kreskowe.

– [Klienci – przyp. red.] [c]oraz częściej kradną alkohol. Jak? Zakrywają kod kreskowy na przykład alkoholu o pojemności pół litra i skanują wodę o pojemności pół litra, odstawiając do strefy pakowania alkohol. Taką sytuację mamy średnio co dwa dni, a ostatnio klient przeszedł sam siebie i 10 butelek alkoholu nabił jako wodę! Kilka dni temu miałam też sytuację, że kupujący w torbie miał 30 saszetek karmy dla psa i nabił to jako kajzerki – przywołuje słowa kobiety WP.

Z kolei inna pracownica Biedronki wspomniała o tym, że klienci często kradną, kierując się zasadą „udaje, że płaci”, czyli dotykając szybko kartą płatniczą terminala i wychodząc – mimo świadomości, że transakcja została odrzucona. Choć takie sytuacje mogą wynikać ze zwykłej pomyłki, to wiele z takich incydentów jest zaplanowaną kradzieżą.

Wyobraźnia osób dopuszczających się oszustw jest, wydawać by się mogło, nieograniczona. Jak wspomina pracownica, zdarzało się, że ktoś ważył mięso jako arbuza, który był w promocyjnej cenie. I choć klienci stosują różne triki na „zaoszczędzenie” dzięki kasom samoobsługowym, to nie są bezkarni. Ochrona widzi na kamerach zarówno cały proces zakupów, jak i listę produktów, więc „wpaść” wcale nie jest tak trudno.

Sklepu szukają sposobów na oszustwa przy kasach samoobsługowych

Choć kasy samoobsługowe są dużym ułatwieniem, to ich wykorzystanie do oszustw sprawia, że sklepy muszą szukać sposobów na to, by tracić na nich jak najmniej. Na przykład w Lidlu do wyjścia ze strefy samoobsługowej potrzebny jest paragon – co może powstrzymywać przed próbą wyjścia ze sklepu bez płacenia. Takie rozwiązanie, jak informuje pani Katarzyna, ma zostać wprowadzone także w Biedronce.

Ponadto kasy samoobsługowe są udoskonalane. Obecnie w Biedronkach mają one zainstalowane kamery, dzięki czemu mogą podpowiadać produkty. Jeżeli nie będą się one zgadzać z tym, co naciśnie klient, możliwość dalszych zakupów zostanie zablokowana, a do kasy powinien podejść asystent. Ponadto pracownicy coraz częściej przyglądają się zakupom, nie tylko pomagają klientom, lecz także kontrolują sytuację.

Pomocna jest oczywiście również ochrona, która również sprawdza, jak wyglądają zakupy przy kasach samoobsługowych. W przypadku próby kradzieży lub oszustwa może zatrzymać złodzieja, który musi poczekać na przyjazd policji na zapleczu. W przypadku agresji ze strony złapanej osoby możliwe jest użycie gazu pieprzowego.