W obozie władzy kurczy się grono zwolenników dopłat do kredytów mieszkaniowych. W kuluarowych rozmowach coraz częściej słychać: nie tędy droga.
Jak wynika z badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w ciągu roku ceny nieruchomości wzrosły o od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. W Warszawie za metr mieszkania trzeba zapłacić średnio 17,1 tys. zł, w Krakowie – 16 tys. zł, a w Trójmieście 14,9 tys. zł.
Problem z dostępem do mieszkań zauważa rząd i zamierza go łagodzić dwutorowo. W Ministerstwie Rozwoju i Technologii powstają ustawy – jedna, wprowadzająca kredyt #naStart, i druga, wspierająca budowę tanich mieszkań na wynajem.
Jak jednak słyszymy, w koalicji nie ma zgody co do przyjęcia rozwiązania dopłat do kredytów. Przeciwni są niektórzy politycy Polski 2050 i Lewicy. – Po doświadczeniach z poprzednimi programami kredytowymi nikt nie powinien mieć wątpliwości, że jedyne, do czego się one przyczyniają, to wzrost cen – mówi nam wiceszefowa komisji infrastruktury Paulina Matysiak (Lewica Razem).
Podobnego zdania są także Polacy. Według sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM respondenci częściej deklarują poparcie dla inwestycji w rozwój mieszkań na tani wynajem (45 proc.) niż dla dopłat do rat kredytów (29 proc.). Wśród wyborców obozu rządzącego (KO+TrzeciaDroga+Lewica) poparcie dla inwestycji w budownictwo społeczne deklaruje 60 proc., a jedynie 18 proc. woli rozwiązanie kredytowe. – Rośnie nam grupa wkurzonych, czyli tych, których dziś nie stać na zakup mieszkania. To przegrani w „wyścigu po własność”, w którym lokatorzy ścigają się z inwestorami – komentuje dr hab. Mikołaj Lewicki z Katedry Socjologii Ekonomicznej i Spraw Publicznych UW.
Projekty ustaw mają zostać przyjęte przez Radę Ministrów w połowie roku. Wiele wskazuje jednak na to, że zajmować się nimi będą już inni politycy. W ostatnią niedzielę odpowiedzialny za obszar mieszkalnictwa wiceminister Krzysztof Kukucki (Lewica) wygrał wybory prezydenckie we Włocławku. Z kolei szef resortu Krzysztof Hetman (PSL) szykuje się na czerwcowy wyścig do europarlamentu.
Programy mieszkaniowe
Koalicyjna polityka mieszkaniowa napotkała dwie rafy. Pierwszą są spory o to, czy państwo powinno dopłacać do kredytów. Druga to odejście z ministerstwa polityków odpowiedzialnych za mieszkalnictwo.
Za dwa kluczowe programy mieszkaniowe – kredyt #naStart i rozwój budownictwa społecznego – odpowiada dziś Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Pierwszy jest nadzorowany bezpośrednio przez szefa resortu Krzysztofa Hetmana z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zakłada wprowadzenie dopłat do rat kredytów zaciągniętych na zakup domu lub mieszkania. Wysokość oprocentowania (0–1,5 proc.) ma być uzależniona od liczby osób wchodzących w skład gospodarstwa domowego.
Za drugi projekt do tej pory odpowiadał wiceminister Krzysztof Kukucki z Lewicy. Przewiduje on zwiększenie Funduszu Dopłat, z którego jest finansowany program rządowego wsparcia budownictwa społecznego, z 1 mld do 5 mld zł. To ma umożliwić wybudowanie przez samorządy kilkudziesięciu tysięcy mieszkań na tani wynajem.
Exodus z resortu
Obecnie oba projekty są na etapie opiniowania. Do końca tygodnia są zbierane uwagi organizacji branżowych. Według harmonogramu projekty mają zostać przyjęte przez Radę Ministrów na przełomie II i III kw. br. Wiele wskazuje jednak na to, że odpowiedzialność spocznie na kimś innym. W resorcie w najbliższym czasie dojdzie do paru przetasowań. W ostatnią niedzielę Kukucki wygrał wybory prezydenckie we Włocławku i wkrótce – po trzech miesiącach – odejdzie z resortu. Jego miejsce, jak słyszymy, jest zarezerwowane dla innego przedstawiciela Lewicy. – Nie zapadła jeszcze decyzja w tej sprawie. Na pewno będzie to osoba, która ma podobne, bogate kompetencje w tym zakresie. Raczej będzie to samorządowiec, mamy kilka kandydatur wśród wiceprezydentów miast, którzy zajmowali się mieszkalnictwem w swoich regionach – mówi DGP szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.
Z kolei Hetman ma w planach start w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wiceprezes PSL ma mieć zapewnioną jedynkę z Lublina. Jak zmiany w resorcie wpłyną na procedowanie programów mieszkaniowych? – Dotychczas współpraca układała się w miarę spokojnie. Każdy z ministrów zajmuje się swoją działką, nie wchodzili sobie w drogę. Zresztą minister Kukucki nie należał do awanturników. Atmosfera w resorcie była dobra i mam nadzieję, że taka pozostanie niezależnie od tego, kto do resortu przyjdzie – mówi jedno z naszych źródeł w MRiT.
Nie ma zgody na kredyt
Większe problemy mogą się zacząć w parlamencie. Jak słyszymy w sejmowych kuluarach, wśród posłów nie ma wielkiego entuzjazmu w sprawie poparcia rozwiązania kredytowego. O ile za projektem ustawy chcą głosować posłowie Koalicji Obywatelskiej i PSL, to sceptyczni są politycy Polski 2050, nie mówiąc o Lewicy. – To nie jest dobre rozwiązanie, bo już poprzedni program, z bezpiecznym kredytem 2 proc., spowodował duży wzrost cen mieszkań. Nie tędy droga, trzeba zwiększać podaż mieszkań. Kolejne dopłaty do kredytów nie spowodują, że ich będzie więcej. Przeciwnie, dostępność będzie w dalszym ciągu spadać – przekonuje jeden z czołowych posłów ugrupowania Szymona Hołowni. – Trzeba doprowadzić do uwolnienia gruntów w miastach i gminach, tworzyć miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego i budować akademiki, by studenci nie konkurowali z rodzinami przy wynajmie mieszkań – tłumaczy nasz rozmówca.
Jak zapewnia, tego typu wątpliwości w sprawie Mieszkania na start ma wiele jego koleżanek i kolegów klubowych. Publicznie mówił o nich m.in. Ryszard Petru. – Nie będę głosował za tym rozwiązaniem – przyznał w rozmowie z Radiem Zet. Podobnie głosy słychać w Lewicy. – Kredyt #naStart nie był i nie jest naszym postulatem – podkreśla Żukowska. – Jesteśmy jeszcze przed dyskusją w klubie, jak będziemy w tej sprawie głosować. Zależy nam przede wszystkim, aby nasz projekt mieszkań na tani wynajem został uchwalony – zaznacza posłanka. Jak nieoficjalnie słyszymy, właśnie ta kwestia może zaważyć na decyzji Lewicy w sprawie kredytu #naStart. Gdyby Lewica nie poparła rozwiązania kredytowego, jej partnerzy mogliby odrzucić program mieszkaniowy.
Postępom nie sprzyjają zmiany personalne w resorcie rozwoju
Otwarcie o braku poparcia dla tego programu mówią przedstawiciele Lewicy Razem. – Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z naszej partii mógł podnieść rękę za wprowadzeniem kredytu #naStart. Namawiamy koalicjantów z klubu, żeby zachowali się podobnie – zapewnia DGP Paulina Matysiak, wiceszefowa sejmowej komisji infrastruktury. Jak tłumaczy, „po doświadczeniach z poprzednimi programami kredytowymi nikt nie powinien mieć wątpliwości, że jedyne, do czego się one przyczyniają, to wzrost cen na rynku”. – Wie to nawet minister Hetman, który przyznał ostatnio, że ceny nieruchomości nadal będą rosły. Trzeba postawić w końcu na rozwój podaży, nie popytu. Przykład Włocławka pokazał, że można to zrobić – wskazuje posłanka. I potwierdza to, o czym w sejmowych kuluarach mówi się od dawna: entuzjazmu wobec dopłat do rat kredytów mieszkaniowych nie ma także w innych klubach.
Przeciwni są także przedstawiciele Konfederacji. – Kredyt 0 proc. zniszczy rynek mieszkań. To raj dla deweloperów, to raj dla banków. Konfederacja jest przeciwna tego typu pomysłom – mówił na konferencji prasowej w połowie kwietnia Witold Tumanowicz. Prawo i Sprawiedliwość decyzji w tej sprawie jeszcze nie podjęło. Jak na zarzuty odpowiada KO? – Nie sądzę, żeby były jakiekolwiek problemy z akceptacją tego programu. Jest potrzebny, wielu ludzi na niego czeka – zapewnia nas szef klubu Zbigniew Konwiński. I przekonuje, że rozwiązania obejmujące dopłaty do kredytów sprawdziły się już w przypadku innych programów mieszkaniowych, które realizowała Platforma Obywatelska dekadę temu. – W czasie naszych ośmioletnich rządów powstała rekordowa liczba 250 tys. mieszkań na własność – podkreśla Konwiński, odnosząc się do zastrzeżeń koalicjantów. Jak dodaje, KO jest otwarta na dyskusję w tej kwestii. – Będziemy życzliwie przyglądać się wszystkim pomysłom koalicjantów – zapewnia Kowiński. ©℗