Matysiak: O potrzebie budowy CPK mówili mi na offie działacze Platformy Obywatelskiej. Moim zdaniem jej politycy mają w tym temacie odgórnie założony knebel.

Na początek pytanie z X: co pani jeszcze robi w Razem, zamiast być w Nowej Nadziei?
ikona lupy />
Paulina Matysiak, posłanka partii Lewica Razem / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Nie wiem, dlaczego ktoś chciałby mnie widzieć w Nowej Nadziei. Jestem w Razem i donikąd się nie wybieram.

Współpracuje pani z PiS i Konfederacją w zespole ds. działań w zakresie obronności i bezpieczeństwa, zespole ds. wzmacniania odporności RP, zespole „Tak dla rozwoju. CPK – Atom – Porty”.

Do parlamentarnych zespołów mogą się zapisać wszyscy posłowie. Jeśli jakiś temat jest interesujący dla osób z różnych stron, to zapewniam, że można po prostu współpracować ponad podziałami. Wyciąganie pochopnych wniosków z tego, że ktoś jest w tym samym zespole, to duże nadużycie.

Są takie tematy, które rzeczywiście da się wyjąć poza nawias polityczny?

Tak, myślę wręcz, że część tematów trzeba byłoby wyjąć. Wydaje mi się, że już teraz mamy ponadpartyjną zgodę co do bezpieczeństwa czy wojskowości – tutaj rząd i prezydent mówią jednym głosem, nikt nikomu nie robi na złość. Ale pewnie takich obszarów mogłoby być więcej.

Jakie na przykład?

W ten sposób należy prowadzić wieloletnie projekty, które będą realizowane przez więcej niż jedną kadencję, takie jak elektrownia jądrowa. Wydaje się, że już teraz mamy na to zielone światło ze wszystkich stron, no może poza Zielonymi.

Takim tematem oczywiście powinien też być Centralny Port Komunikacyjny. W mojej ocenie może być kołem zamachowym polskiej gospodarki, bo to kompleksowy projekt o znaczeniu cywilnym i militarnym. Warto na niego postawić, zwłaszcza że Platforma Obywatelska, największe ugrupowanie w tym rządzie, nie ma żadnej własnej dużej propozycji infrastrukturalnej.

Ale pisać w tej sprawie interpelację z posłem Wawrem? Przecież część lewicy wprost mówi, że z Konfederacją nie można rozmawiać.

Michał Wawer, podobnie jak Marcin Horała z PiS to osoby, które wchodzą w skład prezydium parlamentarnego zespołu „Tak dla rozwoju. CPK – Atom – Porty”. Ostatnio napisaliśmy wspólnie interpelację do pełnomocnika ds. CPK Macieja Laska. Owszem, w wielu tematach nigdy nie dojdziemy do wspólnego stanowiska, ale wydaje mi się, że w tych tematach, w których mamy to samo zdanie, współpracować należy.

Jednak nawet teraz, kiedy jest rozmowa o sejmikach, lewica deklaruje, że nigdy z żadnym konfederatą koalicji nie będzie. Pani się wyłamuje.

Ale jeśli temat jest ważny, należy szukać porozumienia. Nie zawsze trzeba szukać na siłę linii spięcia, stawać w opozycji, nawet jeśli mamy do czynienia z kimś z zupełnie innego obozu politycznego. Może gdyby więcej osób postępowało jak ja, to mielibyśmy więcej spokoju w polityce. Szukajmy możliwości rozwiązywania problemów.

Dlaczego w zespole ds. CPK nie ma posłów z KO i Trzeciej Drogi?

To pytanie do nich. Natomiast moje doświadczenie z rozmów kuluarowych jest takie, że w obu formacjach są osoby, które widzą wagę tego projektu. Dostawałam głosy np. od działaczy Polski 2050, że nie rozumieją stanowiska swojego kierownictwa w tej sprawie.

Zatem to decyzja na poziomie kierownictwa?

Możliwe, że tak, ale nie mam takiej wiedzy. O potrzebie budowy CPK mówili mi też zupełnie na offie działacze Platformy Obywatelskiej. Moim zdaniem po prostu politycy Platformy w tym temacie mają odgórnie założony knebel.

Czy można sobie wyobrazić koalicję Lewica-Konfederacja-PiS? Macie 233 mandaty. Można by było dokończyć te infrastrukturalne projekty, nawet gdyby Donald Tusk stawał okoniem.

To zupełna abstrakcja. Jeszcze raz powtórzę – mam nadzieję, że rząd zrealizuje CPK, bo nie ma alternatywnego rozwojowego pomysłu. Zresztą na poziomie metapolitycznym jestem w stanie zrozumieć narracyjny problem w Platformie Obywatelskiej związany z tym projektem. Jeżeli swoją widoczność polityczną i pozycję budowało się na mocnym sprzeciwie wobec CPK, brało się udział w protestach, to bardzo trudno teraz powiedzieć, że jednak zrealizuje się tę inwestycję. Więc zapewne ważne jest teraz znalezienie sposobu, by wytłumaczyć społeczeństwu, że ten projekt jednak zostanie dokończony. Pomocą mogłyby być audyty.

Tylko że ich nie ma.

Jako opinia publiczna byliśmy zapewniani, że będą szybko, sprawnie, profesjonalnie i merytorycznie prowadzone przez zewnętrznych ekspertów. Ale żaden zewnętrzny audyt się jeszcze nie rozpoczął, cztery przetargi zostały umorzone. Były tam konflikty interesu, do ich prowadzenia zgłosiły się jakieś firmy krzaki. To jakiś absurd, totalna kompromitacja resortu pełnomocnika Laska, który ponosi za tę sytuację polityczną odpowiedzialność.

Maciej Lasek musi odejść?

To decyzja premiera. W mojej opinii to nie jest dobry minister, wszystkie jego deklaracje pozostały niezrealizowane.

Nieustannie mówi mu pani: „Sprawdzam”.

Maciej Lasek mówił np. o gigantycznych wydatkach na marketing. Na przeciętnym człowieku 28 mln zł (za lata 2019–2023) robi duże wrażenie, ale gdy się spojrzy w kontekście całego projektu, to nie są duże środki. W dodatku malały w perspektywie czasu.

Jeśli chodzi o moją opinię, to nie uważam za nic niewłaściwego tego, że opinia publiczna była informowana o tym projekcie, np. na wyświetlaczach w pociągach.

Nie było transferów do mediów ojca Rydzyka albo do braci Karnowskich?

Umowy na marketing były najczęściej zawierane z szerokim wachlarzem redakcji. Oczywiście w którymś momencie zrobiło się głośno, że w kwartalniku „Apostoł Miłosierdzia Bożego” była promocja CPK, ale przecież to też jest jakaś grupa odbiorców, do której trzeba trafić z informacją o projekcie.

Co jeszcze okazało się manipulacją?

Sformułowania wygłaszane przez premiera Tuska na spotkaniu Rady Gabinetowej. Premier mówił, że ma ekspertyzy, które mówią, żeby nie budować CPK. Ale, jak wykazała jedna z organizacji factcheckingowych, takich ekspertyz nie było. Podobnie brzmiała odpowiedź ministra Laska na moją interpelację w tym temacie.

Teraz przychodzi mi do głowy, że należałoby premiera spytać, kto go wprowadził w błąd. Skąd miał informacje o ekspertyzach? Wydaje mi się, że ktoś mógł mu to celowo podsunąć.

Co pani sądzi o tym, że ma zostać przygotowany nowy plan generalny dla Lotniska im. Fryderyka Chopina, zakładający jego rozbudowę?

Oczywiście warto wiedzieć, ile ewentualna rozbudowa tego lotniska może kosztować, ile zajmie czasu, z jakimi trudnościami będzie się to wiązać. Rozbudowa Okęcia może być przydatna na czas budowy CPK, bo już dziś to lotnisko jest niewydolne. Już w ostatnim sezonie trzeba było odmawiać części linii lotniczych zgód na przeloty. Trudno to załatać rozbudową Modlina, bo tam z kolei nie ma dobrego dojazdu, wokół są rezerwaty przyrody.

Pani posłanko, czy jeżdżenie pociągami jest w Polsce bezpieczne?

Tak! Oczywiście.

Odwołuję się do sprawy Newagu, nad którym pracował pani zespół ds. walki z wykluczeniem transportowym. Czy wiecie już, dlaczego pociągi tej firmy zaczęły się wyłączać?

Nie wiemy. Czekamy na ustalenia, których dokona prokuratura, bo toczy się postępowanie w tej sprawie. Drugie postępowanie prowadzi UOKiK. Zapewne dzięki temu dowiemy się, czy mogło tam dojść do naruszenia zasad konkurencji lub ochrony konsumentów.

Co było głównym problemem w tych pociągach?

Okazało się, że mieliśmy problemy ze zmanipulowanym oprogramowaniem, które odpowiadało za to, czy pociąg pojedzie, czy się w ogóle uruchomi. I dziwnym trafem tylko w pociągach Impuls, produkowanych przez firmę Newag, występowały takie problemy. Wiemy, że były one w składach zakupionych przez różnych przewoźników, w różnych województwach.

Trzeba ustalić, co doprowadziło do takiej sytuacji, czy program działał w ten sposób z powodu nakazu władz spółki. A może to zewnętrzna ingerencja? Winni muszą zostać ukarani – to oczywiste. Natomiast wydaje mi się, że powinniśmy doprowadzić także do zmian w prawie. Tak, żebyśmy mieli jasne wytyczne, jaki dostęp do oprogramowania powinien mieć podmiot kupujący pociąg – moim zdaniem powinien móc przeglądać kod. Tego zabrakło w sprawie Newagu.

Dlaczego sprawa Newagu trafiła na agendę dopiero po wyborach? Premier Mateusz Morawiecki wiedział o niej dużo wcześniej.

Premier wiedział o tym od wiosny. Wiedział to też minister cyfryzacji, który rozmawiał o tym z premierem, a także służby. One zajęły się tym dopiero po wyborach. Oczywiście można się zastanawiać, dlaczego premier mimo wątpliwości odwiedzał firmę Newag, robił sobie zdjęcia w hali produkcyjnej.

Odpowiedź na te pytania przyniesie też korzyść samemu Newagowi. Bo warto podkreślić, że to jest producent taboru, który jest chwalony i z którego produktów chętnie korzystają przewoźnicy.

Może działalność waszego zespołu jest po prostu na szkodę spółki? Takie zarzuty zresztą stawiała druga strona.

Raczej na korzyść pasażerów. Przecież to dlatego my się tym zajęliśmy, że problem z uruchamianiem pociągów wyłączał niektóre składy z użytkowania do czasu wyeliminowania usterki.

Jakie to były usterki?

To były zmiany w oprogramowaniu, które wyłączały pociąg w jakichś konkretnych sytuacjach. Na przykład, kiedy pociąg stał powyżej iluś dni na bocznicy albo w jakieś konkretne dni w roku. Można go było unieruchomić też w konkretnych miejscach. A te koordynaty GPS dziwnym trafem dotyczyły tylko miejsc, w których znajdowały się serwisy konkurencji Newagu.

Czy te zmiany w oprogramowaniu to było coś, czego my jako pasażerowie powinniśmy się bać?

Nie zagrażały one pasażerom w tym sensie, że nie było tam żadnych zmian, które wpływałyby na to, co się dzieje z pociągiem, kiedy on jedzie i jest pod kontrolą maszynisty. Natomiast niewątpliwie warto sprawdzić, jak w ogóle dochodziło do tego rodzaju nadużyć i do zmian w tym oprogramowaniu, bo można sobie wyobrazić, że w przyszłości takie sytuacje mogą jeszcze mieć miejsce.

Premier mówił, że ma ekspertyzy, które mówią, żeby nie budować CPK. Ale jedna z organizacji factcheckingowych wykazała, że ich nie było

Prezydium komisji infrastruktury, która też podjęła temat, spotkało się w tej sprawie już kilka miesięcy temu z prezesem Urzędu Transportu Kolejowego Ignacym Górą. Usłyszeliśmy wyjaśnienia, ale być może sprawa pociągów Newagu trafi na posiedzenie komisji infrastruktury także w tej kadencji, po to, żeby posłowie również mogli się zapoznać z ustaleniami. ©℗

Rozmawiała Anna Wittenberg