4 mln zł – tyle rząd chce w pierwszym roku przeznaczyć na wdrażanie „Konstytucji internetu”. To o 2 mln zł mniej, niż planowała ekipa Mateusza Morawieckiego.

Ustawa wprowadzająca do polskiego porządku prawnego akt o usługach cyfrowych (DSA) trafiła do wykazu prac Rady Ministrów i, jak słyszymy w resorcie cyfryzacji, do końca tygodnia może zostać przekazana do konsultacji publicznych. Unijne rozporządzenie zaczęło obowiązywać w połowie lutego, ale do tej pory nie uchwalono polskich przepisów, które dostosowałyby wytyczne do naszych realiów. Politycy poprzedniego obozu mieli już gotowy projekt ustawy – dokument, który widzieliśmy, jest datowany na 6 grudnia. Brak podjęcia prac w parlamencie argumentowano ryzykiem, jakie implementacja DSA niosłaby w kampanii wyborczej. Efekt jest jednak taki, że polscy użytkownicy nie mogą w pełni korzystać z ochrony, jaką daje nowe prawo.

Kluczowym problemem, który musi rozstrzygnąć ustawa, jest wskazanie urzędu pełniącego funkcję koordynatora do spraw usług cyfrowych. Odpowiada on za to, by DSA było właściwie egzekwowane w całej Unii Europejskiej. To koordynator ma przyjmować skargi na naruszenia zasad DSA przez platformy internetowe. Jego zadaniem będzie też certyfikacja pozasądowych organów rozwiązywania sporów z firmami internetowymi oraz zaufanych podmiotów sygnalizujących, które mogłyby wskazywać nieprawidłowości. Rząd chciałby, aby tę rolę pełnił Urząd Komunikacji Elektronicznej, w niektórych aspektach wspierany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Jak mówił nam odpowiedzialny za ustawę w MC Dariusz Standerski, łącznie na wdrożenie DSA rząd chce przeznaczyć 4 mln zł, z czego UKE ma dostać 3 mln zł, a UOKiK – 1 mln zł. W tym roku ta kwota będzie jednak niższa. Jak słyszymy w źródłach zbliżonych do kierownictwa resortu, minister finansów liczy dziś każdą złotówkę, a ponieważ ustawa wdrażająca DSA wejdzie w życie nie wcześniej niż za kilka miesięcy, urzędy dostaną proporcjonalnie mniej pieniędzy.

Zgodnie z projektem przygotowanym przez rząd Mateusza Morawieckiego w 2024 r. UKE miał otrzymać na wdrażanie DSA 4 mln zł, a UOKiK – 2 mln zł. W kolejnych latach limity wydatków spadały, począwszy od 2025 r., urzędy miały dostać odpowiednio 2 mln i 1 mln zł rocznie. Chodziło o to, by dać UKE i UOKiK pieniądze na zorganizowanie działalności, a więc wydatki ponoszone jednorazowo.

Tymczasem urzędnicy z UKE przekonują nieoficjalnie, że 3 mln zł, o których mówi obecna ekipa, to bardzo mało, aby skutecznie wprowadzać DSA. Dla porównania – holenderski odpowiednik urzędu utworzył 50 nowych etatów dla urzędników, którzy mają strzec użytkowników sieci przed nadużyciami. Gdyby w Polsce utworzyć stanowiska nawet za całą kwotę zaplanowaną przez rząd, pieniędzy nie wystarczyłoby nawet na połowę holenderskich etatów.

A, jak zwracają nam uwagę analitycy rynku, same etaty to nie wszystko. Na początek trzeba np. zbudować system analizujący skargi składane przez obywateli na firmy technologiczne. – Inaczej skończy się tak, że urzędnicy będą przeglądali je ręcznie. A to oznaczy, że zakopią się w papierach – słyszymy od zorientowanego w sprawie urzędnika.

Do obowiązków UKE będą należeć też kontrola nad podmiotami zobowiązanymi do przestrzegania przepisów rozporządzenia, nakładanie administracyjnych kar pieniężnych, współpraca z koordynatorami z innych państw członkowskich, Radą Usług Cyfrowych i Komisją Europejską. Efekt będzie taki, że instytucje odpowiedzialne za wdrażanie DSA prawdopodobnie będą musiały dokonać przesunięcia w już przyznanych budżetach.

Kwota na wdrażanie DSA wydaje się niewielka także Katarzynie Szymielewicz, prezesce Fundacji Panoptykon. – Aby prawo nie pozostało martwe, trzeba zainwestować w jego egzekwowanie – zaznacza.

Kwestia finansowania koordynatora bulwersuje firmy telekomunikacyjne. Dlaczego interesują się, skąd UKE weźmie pieniądze na nowe zadania? Bo – jak stwierdza Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji – przedsiębiorcy z tej branży co roku wnoszą do UKE opłatę telekomunikacyjną. „Uważamy, iż zadania Prezesa UKE wykraczające ponad kwestie związane z telekomunikacją nie mogą być finansowane przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych” – podkreślają. Ich zdaniem dla związanych z DSA zadań urzędu zostać określone odrębne źródła finansowania.

Ten temat w konsultacjach założeń przepisów wdrażających DSA podniosła też Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji, która stwierdziła, że „niedopuszczalna byłaby sytuacja, w której obciążenia po stronie przedsiębiorców telekomunikacyjnych rosłyby w związku z realizacją przez Prezesa UKE działań niezwiązanych z działalnością telekomunikacyjną”. ©℗