Gdyby Fundusz Kościelny został zastąpiony przez odpis podatkowy, z budżetu mogłoby odpłynąć jeszcze więcej pieniędzy.

W projekcie budżetu na 2024 r. na Fundusz Kościelny przewidziano 257 mln zł, łącznie wydatki w dziale wyznania religijne oraz mniejszości narodowe i etniczne wynoszą 284 mln zł. Dział jest włączony do MSWiA. Całość budżetu państwa to 866 mld zł, na sprawy wewnętrzne ma iść 43 mld zł – na tle tych liczb kwota na Fundusz Kościelny jest niewielka. To pokazuje, że jego ewentualna likwidacja to raczej kwestia symboliczna niż poważne oszczędności.

Jak są wydawane pieniądze z funduszu? Jak informuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne osób duchownych w 2023 r. trafiło ponad 213 mln zł; na dotacje na remonty zabytkowych obiektów sakralnych – ponad 10 mln zł; na działalność charytatywno-opiekuńczą – ponad 185 tys. zł.

Kto czego chce

Zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Lewica deklarowały przed wyborami, że chcą likwidacji funduszu. Rządzący rozważają zastąpienie go przez odpis podatkowy na wybrane wyznanie. – To ma być taki odpis jak na organizacje pozarządowe, chociaż niekoniecznie tej samej wysokości – słyszymy. W tym kontekście pojawia się kilka dylematów. Przede wszystkim chodzi o samą wysokość odpisu. Dziś w przypadku NGO to 1,5 proc. należnego podatku. W rozliczeniu za 2022 r. takiego odpisu dokonało 12,7 mln podatników, a suma przekazana dla tych organizacji wyniosła 1,5 mld zł, to mniej niż połowa podatników rozliczających się PIT. Przynależności do jakiegoś wyznania zadeklarowało w spisie powszechnym 72 proc. osób, z czego gros to katolicy, natomiast 20 proc. odmówiło odpowiedzi. Pytanie, ile z takich osób zadeklarowałoby odpis na swoją wspólnotę religijną. Ale, jak widać, gdyby zastosować identyczną stawkę odpisu, to wpływy i tak zapewne przekroczyłyby kwotę przeznaczaną dziś na Fundusz Kościelny, choć niekoniecznie tak się może stać, bo wiele zależy od tego, jak ostatecznie będą wyglądały zapowiadane przez obecną większość zmiany podatkowe. W 100 konkretach KO zapowiedziała podniesienie kwoty wolnej do 60 tys. zł, choć nie ma tej zapowiedzi w umowie koalicyjnej, to należy się liczyć, że obniżeniem obciążeń podatkowych dla osób niżej zarabiających. A taki ruch oznaczałby, że zapewne spora grupa nie zapłaciłaby podatku wcale, więc nie mogłaby dokonać odpisu. Taka sytuacja pojawiła się, gdy wprowadzano Polski Ład, czego ostatecznym rezultatem było podwyższenie odpisu na organizacje pozarządowe z 1 proc. do obecnych 1,5 proc. W przypadku odpisów na Kościół czy wyznanie problemem do rozwiązania byłoby także to, że znacząca część mieszkańców wsi nie płaci PIT, więc nie mogłaby skorzystać z tej formy. W rządzie jest świadomości tych trudności. – Dyskusja potrwa, nikt nie chce wylać dziecka z kąpielą, praca nad tym potrwa długo, zaczną się konsultacje ze stroną kościelną – mówi nam osoba z kancelarii premiera.

Zespół ds. trudnych

Ostateczny projekt zmian ma zostać wypracowany przez rządowy zespół, którym kieruje wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, a w jego skład wchodzą także ministrowie spraw wewnętrznych, rodziny, pracy i polityki społecznej, finansów oraz szef kancelarii premiera. Postawienie na czele zespołu szefa MON może się wydawać dziwnym posunięciem, ale w tym kontekście ważne jest, że Kosiniak-Kamysz jest wicepremierem, a jednoczenie będzie w trakcie negocjacji z Kościołem w sprawie ostatecznego kształtu projektu bardziej strawny dla strony kościelnej. Tym bardziej że sprawa ociera się o konkordat, w którym zapisano, że Polska w miarę możliwości udziela materialnego wsparcia w celu konserwacji i remontu zabytkowych obiektów sakralnych.

Sprawa Funduszu Kościelnego budzi duże polityczne emocje. – Kościoły powinny same finansować swoją działalność. Nie powinno być tak jak teraz, że te środki pochodzą z funduszu. Jesteśmy zwolennikami ucięcia tego. Jeśli kościoły potrzebują większych środków na działalność, powinny się o nie zwracać do wiernych, tak jak robią to organizacje pożytku publicznego – mówi Adrian Zandberg z Partii Razem. Przeciwko likwidacji funduszu jest PiS. – Widać, że zmiany w zakresie spraw światopoglądowych mają uderzyć w Kościół katolicki. Chodzi zarówno o zmiany dotyczące nauczania religii w szkołach, jak i dotyczące Funduszu Kościelnego. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w końcowym projekcie – mówi Waldemar Buda z PiS. Krytyczny wobec tych pomysłów jest także Przemysław Wipler z Konfederacji. – Fundusz Kościelny powstał jako rekompensata za nierozliczenie z Kościołem kwestii majątkowych związanych z zagarnięciem mienia kościelnego. Nie ma innego mechanizmu kompensacyjnego. Nie wyobrażam sobie, by likwidować Fundusz Kościelny bez zakończenia kwestii tych rozliczeń majątkowych – podkreśla Wipler. Dodaje, że jednocześnie długofalowe utrzymywanie przywilejów emerytalnych czy podatkowych dla Kościoła będzie budziło coraz większe napięcie i niechęć. Rozwiązanie powinno mieć charakter systemowy, a nie wynikać z chwilowej mody na antyklerykalizm – dodaje poseł Konfederacji.

– Jeśli obecna sytuacja wymaga powrotu do prac nad zmianami obowiązujących przepisów dotyczących finansowania Kościołów i innych związków wyznaniowych w naszym kraju, należy zadbać, aby dokonywało się to w zgodzie z postanowieniami konkordatu, a także konstytucyjną zasadą konsensualnej formy regulacji relacji między państwem a Kościołami i innymi związkami wyznaniowymi – powiedział sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Artur Miziński. ©℗

ikona lupy />
Ludność według wyznania religijnego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe