Pierwsza kara finansowa dla firm sprzedających recepty – rzecznik praw pacjenta uznał, że naruszone zostały zbiorowe prawa pacjenta. Właściciel portalu, mimo ostrzeżeń, nadal nimi handlował.

Samorząd lekarski nie ukarał jeszcze żadnego lekarza prawomocnym wyrokiem za handel receptami, resort zdrowia nie zmienił przepisów. Na razie jedyne konkretne działania podjął rzecznik praw pacjenta. Jesienią ostrzegł firmy sprzedające recepty online, że brak realnej konsultacji lekarza z pacjentem narusza prawa tych ostatnich. I ostrzegł: jeśli nie zmienią działania, zostaną ukarani. Jak wynika z naszych informacji, zapadła pierwsza taka decyzja.

RPP nałożył karę pieniężną w wysokości 234 tys. zł na firmę, która nie wykonała jego decyzji i nie zaniechała stosowania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów. Nie zmieniła nawet regulaminu, który nadal daje prawo lekarzom wystawić receptę tylko na podstawie ankiety online.

Kara za sprzedaż recept

Chodzi o placówkę, która m.in. sprzedaje recepty na marihuanę medyczną. DGP sprawdził, jak to wygląda. Do uzyskania preskrypcji wystarczy wypełnić ankietę, w której wskazuje się, na jaką dolegliwość będziemy leku używać (np. bóle migrenowe, menstruacyjne). Po podaniu danych osobowych i kontaktowych następnym etapem jest przelew. Receptę dostaliśmy mimo braku kontaktu ze strony lekarza. Po fakcie spytaliśmy lekarkę, która wystawiła e-receptę, dlaczego nie zbadała pacjenta. Odpowiedziała, że nie widziała takiej konieczności.

To zdaniem RPP oznacza, że „do udzielenia świadczenia zdrowotnego i orzeczenia o stanie zdrowia pacjenta może dojść bez jego zbadania (wypełnienie przez pacjenta ankiety przez internet nie sposób nazwać badaniem), co jest niezgodne z art. 42 ust. 1 i 2 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty i w konsekwencji narusza także art. 8 Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, który obliguje do ustalenia procesu udzielania świadczeń zdrowotnych zgodnie z należytą starannością, a więc w sposób bezpieczny dla pacjenta oraz zgodny z prawem”. A to stanowi podstawę do nałożenia kary pieniężnej. Podmiot może się odwołać. I pewnie tak zrobi, bo odwołał się od wcześniejszej decyzji RPP. – W ten sposób zyskuje na czasie i nadal prowadzi działalność biznesową – mówi jeden z naszych rozmówców.

Stanowisko RPO

Z tym, że sprawa jest poważna i w grę wchodzi wykorzystywanie luki w prawie, zgadzają się niemal wszyscy uczestnicy rynku – oprócz firm. Zdaniem Marcina Wiącka, rzecznika praw obywatelskich, działanie firm, które w taśmowy sposób produkują recepty bez realnej konsultacji, może stanowić zagrożenie dla życia i zdrowia pacjenta.

– Dlatego widzę interes publiczny w uregulowaniu stanu prawnego tak by ograniczyć funkcjonowanie tych portali. Ze środowiska lekarskiego płyną sygnały, że niekontrolowany rozwój rynku może doprowadzić do istotnego zagrożenia praw pacjenta – mówi rzecznik. I dodaje, że rolą samorządu lekarskiego jest rozwiązać problem tak, aby lekarze w sytuacji braku realnego kontaktu z pacjentem wiedzieli, że to dalece ryzykowne. Zaznacza jednak, że niezależnie od tego sprawa powinna być uregulowana prawnie. Tak, aby nie było pola do zarabiania pieniędzy kosztem bezpieczeństwa pacjentów. Przypomina m.in. art. 4 ustawy o zawodzie lekarza, że medyk ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością.

– Placówki medyczne powinny na pierwszym miejscu stawiać bezpieczeństwo pacjentów. Wypisywanie recept na leki, nieraz bardzo silne, uzależniające, bez kontaktu pacjenta z lekarzem, bez zapoznania się z jego dokumentacją medyczną, tylko na podstawie wypełnionej przez pacjenta ankiety online, nie zapewnia tego bezpieczeństwa i jest niezgodne z prawem – mówi Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta.

Samorząd lekarski deklaruje, że nie chce w swoich szeregach lekarzy, którzy wystawiają zdalne recepty i zwolnienia taśmowo, gdzie jedynym kryterium jest opłata przez stronę www. Jednak na razie nie udało mu się wprowadzić żadnych realnych zmian. Redakcja DGP wielokrotnie sprawdzała, jak łatwo kupić taki dokument. Wybieraliśmy dowolny lek, włącznie z lekami psychotropowymi. Preskrypcja była, kontakt ze strony lekarza - nie. Analogicznie w przypadku e-zwolnienia. W tych sprawach składaliśmy zawiadomienia do okręgowych izb lekarskich. Do warszawskiej OIL trafiło to dotyczące recept wystawianych przez lekarza, który, jak potem ustaliliśmy, należał do rekordzistów tej działalności w skali kraju. Tamtejszy rzecznik odpowiedzialności zawodowej wszczął postępowanie na początku lutego. I choć niebawem upłynie rok, nadal słyszymy, że sprawa jest w toku, a akta znajdują się u biegłego.

O innym przypadku, lekarki wystawiającej w sieci e-zwolnienia, zawiadomiliśmy OIL w Lublinie. Tam sprawa była tym bardziej oczywista, bo ankieta ze strony internetowej zawiera sugestię, na jakie schorzenie wystawić zwolnienie. W dokumentacji medycznej znalazł się natomiast podpisany przez lekarkę, szczegółowy opis telekonsultacji z pacjentem.

Sąd lekarski

Tu okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej (OROZ) skierował sprawę do sądu lekarskiego. Wnioskował o roczny zakaz wykonywania zawodu. Do rozpraw jednak nie dochodzi, bo… pani doktor przedstawia kolejne zwolnienia lekarskie. Nieoficjalnie słyszymy, że OROZ ma związane ręce.

W niektórych OIL problemem jest dziś nawet określenie, ile tego rodzaju spraw jest prowadzonych. O tym, że skala zjawiska jest ogromna okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Gdańsku mówił jeszcze pół roku temu. Przekonywał, że przeraża go lekkomyślność lekarzy uczestniczących w procederze. Teraz na pytanie o stan spraw dotyczących lekarzy zatrudnionych w receptomatach, które tam trafiły, odpowiada, że nie ma statystyk. Ani osób, które mogłyby je przygotować.

Jakub Kosikowski, rzecznik NIL, przyznaje, że nie zapadł jeszcze żaden wyrok w tej sprawie. Jest jednak światełko w tunelu dotyczące zmian przepisów. Chodzi o wprowadzenie standardu teleporady tak, by był zapewniony realny kontakt z pacjentem – choćby za pomocą czatu wideo. Ale także możliwość wglądu lekarza przy przepisywaniu leków psychotropowych w informacje, czy pacjent miał je wypisywane wcześniej i w jakiej ilości. Tak aby uniknąć problemu uzależnień. Prace w MZ w tym obszarze się zaczęły. ©℗

OIL nie wiedzą nawet, ile tego rodzaju spraw jest prowadzonych