Nie chcę wywracać do góry nogami wszystkich planów resortu cyfryzacji tylko dlatego, że przyszła nowa miotła. Ale zadbam, by interesy państwa liczyły się bardziej niż interesy big techów czy organizacji branżowych - mówi Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji.
Myślę, że wszystkie partie zanotowały sukces w tych negocjacjach, dlatego że każda będzie miała swoich przedstawicieli w resortach. To bardzo partnerska koalicja, która zakłada, że im więcej wpływu każdej partii w każdym ministerstwie, tym łatwiej będzie rozwiązywać problemy.
Mamy różne interesy i inne programy, ale wspólny jest cel: modernizacja Polski i naprawa jej po PiS. Zaczynamy od prac nad budżetem, powinien być gotowy na 29 stycznia, żeby nie dać PiS szansy na próbę rozwiązania Sejmu.
Nie powiedziałbym, że coś poświęciliśmy. Natomiast jeśli miałbym ocenić negocjacje, wbrew pozorom część programowa była o wiele trudniejsza niż personalna, dlatego że różnice między nami są bardzo widoczne. Nasi koalicjanci nie patrzyli z wielką przychylnością choćby na to, że będziemy zgłaszać ustawę o aborcji, chociaż mówiliśmy od początku, że to jest w naszym programowym DNA i będziemy to robili.
W pewnym sensie rządzi. Głosują razem z nami: poparli kandydaturę Donalda Tuska na premiera i głosowali za jego rządem.
Zakładam, że będą sytuacje trudne, ale w Razem są bardzo odpowiedzialni i merytoryczni ludzie.
Każda partia ma swoje krótko- i długodystansowe cele, nasi przyjaciele z Razem też. Kiedy z nimi rozmawiałem, wskazywali, że niektóre aspekty współpracy im się podobają, inne chcieliby modyfikować, ale nigdy NIE padły słowa: rozchodzimy się. I to cenię. To trochę jak w małżeństwie. On nie chce iść z tobą na zakupy. Czy to jest powód do rozwodu? Nie będę miał do kogoś pretensji, że nie chce jakichś funkcji.
Decyzja nie została jeszcze podjęta. Mamy zobowiązania, o których powiedziałem na samym początku: każda partia tworząca koalicję może wskazać kandydata na członka kierownictwa w każdym resorcie. Takie ustalenia podjęliśmy w rozmowach koalicyjnych.
Przede wszystkim nie wiadomo na pewno, czy za kimś lobbował. Propozycję złożonej przez niego interpelacji dostało wielu parlamentarzystów.
Każdy odpowiada za swoje decyzje. Zgłoszenie interpelacji niekoniecznie dyskwalifikuje posła. Jest też przestrzeń do rozmów, kto za co będzie w resorcie odpowiadał.
Te pytania proszę zadać panu Lubczykowi. Nie jestem od tego, żeby oceniać, dlaczego ktoś wziął dodatek. Nie będę też dyskutował z decyzjami personalnymi innych partii, skoro sam negocjowałem takie ustalenia. Ich celem jest trwałość koalicji. A sprawa pana Lubczyka zostanie zamknięta w ciągu dwóch tygodni.
Bo się na tym znam i mam wielką pasję modernizowania Polski. A to najlepszy do tego obszar.
Przychodzę do resortu, będąc bardziej ministrem cyfryzacji, a mniej wicepremierem. Ale ranga pomoże. Bez umocowania politycznego trudno jest lobbować w sprawach ministerstwa, bo dostęp do premiera i ministra finansów jest wtedy ograniczony.
W cyfrowej strategii dla państwa, jaką stworzyliśmy wspólnie z wiceministrem Dariuszem Standerskim, podkreślamy konieczność międzyresortowej koordynacji prac związanych z cyfryzacją. Funkcja wicepremiera będzie w tym pomagała.
Na pewno w Ministerstwie Cyfryzacji dojdzie do zmiany struktury organizacyjnej. Chcemy wyodrębnić komórkę, która będzie się komunikowała z innymi resortami, zbierała informacje i podpowiadała rozwiązania.
Faktycznie pierwsze spotkanie po RM miałem z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem. Rozmawialiśmy o przenikaniu się resortu obrony narodowej i cyfryzacji w obszarze bezpieczeństwa państwa. W XX w. opierało się ono na działaniach polowych – wojska, policji, straży pożarnej. W XXI w. będzie się coraz bardziej rozpraszało, sięgając też na pole cyberochrony obywateli. Jeżeli mamy wygrywać wojnę w sieci, to potrzebna nam jest integracja i interoperacyjność między armią, policją i cyfryzacją.
Nam pójdzie lepiej. Nie ma opcji, żebyśmy się w tej sprawie nie dogadali, bo tę ustawę trzeba znowelizować w 2024 r. – do października musimy implementować dyrektywę NIS2.
Patrzę na to trochę inaczej. Nie przez pryzmat, kogo wykluczyć albo nie, lecz jak powinien wyglądać dobrze przygotowany system cyberbezpieczeństwa Polski. Przez infrastrukturę krytyczną – jak sieci telekomunikacyjne – można państwo zaatakować. Czy w takim razie państwo powinno mieć nad tym kontrolę przez odpowiednie rozwiązania prawne? Czy powinno zapewnić suwerenność sieci? Jestem przekonany, że powinniśmy przygotowywać takie prawo, które nam tę suwerenność cyfrową zabezpieczy – w taki sposób, że sami będziemy decydować o systemie infrastruktury krytycznej, bez obaw, że jakieś państwo będzie miało na to wpływ.
Państwo. Decyzje mające wpływ na suwerenność infrastruktury krytycznej powinno podejmować państwo, bo to na nim spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo obywateli. A zagrożeń jest więcej niż pięć lat temu, także w skali globalnej.
Odpowiednie rozstrzygnięcia znajdą się w projekcie ustawy i wszystko będzie wtedy jasne. Budujemy silne państwo, które będzie miało silny głos. Oprócz KSC w pierwszej kolejności przedstawimy też projekt prawa komunikacji elektronicznej. Nie będzie ono jednak decydowało o kolejności kanałów na telewizyjnym pilocie.
Rozpoczęliśmy audyty decyzji już podjętych w tej sprawie i prace, które mają pokazać perspektywy rozwoju. Będzie się to odbywało we współpracy z koordynatorem służb specjalnych. Jestem zwolennikiem ewolucji, nie rewolucji. Także w odniesieniu do pracy resortu. Nikogo nie zamierzam zwalniać pierwszego dnia, nie chcę też wywracać do góry nogami wszystkich planów tylko dlatego, że przyszła nowa miotła. Ale zadbam, aby interesy państwa liczyły się bardziej niż interesy big techów czy organizacji branżowych. To obywatel ma być z naszych działań i stanowionego prawa zadowolony najbardziej.
Wielkim błędem jest to, że Polska wyszła z krwiobiegu dotyczącego sztucznej inteligencji. Zamierzamy się ponownie do niego włączyć poprzez Polaków, którzy zajmują się sztuczną inteligencją na świecie.
W styczniu będziemy mogli ogłosić, jak będzie wyglądała ta współpraca. Mam już za sobą pierwsze rozmowy z polskimi ekspertami, którzy pracują dziś w Dolinie Krzemowej i nie tylko. Myślę, że to będzie pozytywne zaskoczenie.
Toczą się rozmowy międzyresortowe. Ale zapewniam, że udowodnimy, iż Polska zmieniła strategię dotyczącą eksperckiego wykorzystania swoich najmądrzejszych ludzi rozsianych po świecie.
Chciałbym, żeby w Polsce powstawały fundusze, które będą gwarantowały rozwój innowacyjności. Nie wiem, czy będzie na to zgoda całego rządu, ale tak wyobrażałem to sobie jeszcze przed wyborami. Będę lobbował, żeby powstał Fundusz Sztucznej Inteligencji.
Uważam, że potrzebujemy także inkubatorów wspierających rozwój automatyzacji, robotyzacji, potrzebujemy rozmowy o polskim komputerze kwantowym. To jest innowacyjność, w którą powinniśmy zainwestować.
Jestem tatą trzylatki, ośmiolatka i czternastolatki, więc patrzę na sprawy dotyczące cyfrowego świata w sposób bardzo przekrojowy. Dziś jednym z największych wyzwań, które stoją przed cyfryzacją w Polsce, jest doprowadzenie do tego, by rodzic był spokojny o los swojego dziecka. Będziemy szukali rozwiązań – ale nie oznacza to, że chcę zamykać sieć.
Chciałbym w tej sprawie porozmawiać z ekspertami i od nich zacznę rozmowy regulacyjne. Drugim krokiem będzie rozmowa z prawnikami, a dopiero trzecim elementem w tej sprawie będą konsultacje z operatorami. Uważam, że taka powinna być droga do tych przepisów.
Są bardzo różne pomysły na to, co można zrobić. Uważam, że brak uregulowań w tej sprawie to efekt lobbingu największych firm.
Procesem konsultacji, w którym na pierwszym miejscu będą obywatele, a branża i grupy interesów – na końcu.
Na urządzeniach będących w dyspozycji administracji państwowej nie powinno się instalować aplikacji innego pochodzenia niż oficjalne państwowe. To standardowe wymogi bezpieczeństwa. Będziemy też wydawali rekomendacje dla kluczowych urzędników, jak mają zachowywać higienę cyfrową i co robić w sytuacjach krytycznych. I tam będzie napisane, że żadne aplikacje nie powinny się pojawiać. Tak to powinno wyglądać w całej administracji państwowej.
Urządzenie państwowe powinno być czyste.
Ale nie będziemy się z tym spieszyć. Chcę spokojnie rozważyć, jakie rozwiązanie będzie najlepsze: czy powołanie nowego organu, czy powierzenie tych zadań już istniejącej instytucji – a jeśli tak, to której: UKE, UOKiK? Potrzebuję około czterech tygodni, by zamknąć tę sprawę. ©℗