Niemal dwie doby trwało przeciąganie liny o to, jakich systemów sztucznej inteligencji będzie można używać, by nadzorować społeczeństwa, i jakie będą ramy dla rozwoju biznesu opierającego się na AI.

W sobotę w nocy zakończyły się jedne z najdłuższych w historii negocjacji między Radą, Komisją i Parlamentem Europejskim. Rozmowy dotyczyły Aktu o sztucznej inteligencji, czyli rozporządzenia, które ma uregulować działanie AI na Starym Kontynencie. Interesy przedstawicieli poszczególnych ciał były podzielone, a negocjacje zmieniły się w próbę sił, kto dłużej wytrzyma na sali, broniąc swojego zdania.

Akt o sztucznej inteligencji

Pierwszą propozycję treści AI Act w kwietniu 2021 r. przedstawiła Komisja Europejska. Później pracowały nad nią Rada (przedstawiciele rządów państw członkowskich) i Parlament Europejski. Od czerwca trwają natomiast tzw. trialogi, czyli negocjacje między tymi organami, które mają doprowadzić do wyłonienia kompromisowej propozycji aktu.

AI Act był jednym z najważniejszych punktów dla trwającej obecnie hiszpańskiej prezydencji. Dlatego za wszelką cenę dążyła ona do zamknięcia negocjacji jeszcze w grudniu. Gdyby to się nie udało – a jak pisaliśmy w DGP, była taka realna groźba – być może regulacja wypadłaby z politycznej agendy aż do drugiej połowy 2024 r., czyli po wyborach do europarlamentu. Dlatego negocjatorzy ze strony prezydencji zdecydowali się nie przerywać rozmów, dopóki nie osiągną porozumienia. Prezydencję w takim podejściu wspierali przedstawiciele Komisji Europejskiej, którym z kolei zależało na przyjęciu propozycji najbliższych pierwotnej wersji.

Dyskusja nad sztuczną inteligencją w UE

Jak mówiły nam osoby biorące udział w negocjacjach, przedstawiciele frakcji parlamentarnych prosili w międzyczasie o przerwy. Mieli jednak słyszeć od członków zespołu prezydencji, że jeśli opuszczą negocjacje, stracą wszystkie dotychczasowe osiągnięcia w rozmowach. Frakcje stosowały więc taktykę rotowania składów ekip negocjacyjnych.

Kiedy rozmowy trwały już ponad 20 godzin, o przerwę zaczęli apelować aktywiści działający w obszarze praw człowieka. – Dążenie do kompromisu na samym finiszu powinno mieć granice – ocenia Filip Konopczyński z fundacji Panoptykon. W końcu po 22 godzinach ogłoszono zawieszenie rozmów.

Przedłużanie negocjacji było wymierzone w negocjatorów ze strony PE – chcieli oni wprowadzenia do propozycji KE wielu istotnych poprawek. Chodziło zwłaszcza o zakres używanych w Europie opierających się na AI systemów nadzoru. Komisja chciałaby dać państwom członkowskim szeroki wachlarz takich narzędzi, m.in. pozwalających na biometryczną identyfikację w czasie rzeczywistym w miejscach publicznych.

Co ciekawe, francuski niezależny portal dziennikarstwa śledczego Disclose.ngo opublikował w dniu negocjacji list pochodzących z tego kraju europarlamentarzystów do prezydenta i premiera. Ujawniają w nim, że francuska policja już używa takich narzędzi bez podstawy prawnej. Przewidują, że podobnie będzie w całej UE, jeśli nie zostanie wprowadzony kompletny zakaz wykorzystania tej technologii.

20 godzin dyskusji o AI

Jak przyznał później współsprawozdawca AI Act Brando Benifei (S&D), dyskusja tylko o tej kwestii trwała 20 godzin. Była szczególnie trudna, zwłaszcza że przedstawiciele parlamentu nie byli jednomyślni – negocjatorzy ze strony EPL (w tej frakcji jest Platforma Obywatelska) byli bardziej skłonni przystać na propozycje Komisji.

Finalnie zakaz stosowania takich technik przeszedł, ale – jak przyznał Benifei – wprowadzono kilka wyjątków obwarowanych środkami bezpieczeństwa. Jak będą one wyglądać w praktyce, okaże się dopiero wtedy, kiedy zostanie opublikowana finalna wersja aktu. Obecnie zostało osiągnięte dopiero porozumienie polityczne, a konkretne zapisy będą jeszcze szlifowane. Amnesty International skomentowała jednak dodanie wyjątków: „unijne instytucje dały zielone światło dla dystopijnego cyfrowego nadzoru. To rozczarowanie”.

Drugim tematem, który zajął negocjatorom najwięcej czasu, była kwestia wymogów dla systemów sztucznej inteligencji ogólnego przeznaczenia. To potężne modele, które mają szeroki zakres możliwych zastosowań. Na mocy AI Act będą musiały spełniać podstawowe wymogi. UE określiłaby je na podstawie ilości mocy obliczeniowej wykorzystywanej do szkolenia modelu. Zgodnie z informacjami Bloomberga jedynym modelem, który obecnie spełniałby ten próg, jest GPT-4 firmy OpenAI.

W trakcie negocjacji wywalczono, że dodatkowe wymagania związane z przejrzystością nie będą dotyczyły modeli udostępnianych bezpłatnie i na zasadach open source. – Wszystko wskazuje na to, że takiemu stanowi rzeczy zapobiegły Niemcy i Francja – ocenia dr Leszek Bukowski, ekspert w dziedzinie przetwarzania języka naturalnego, i przypomina, że w obu tych krajach działają firmy, które rozwijają takie modele.

Ostateczny kształt AI Act poznamy w ciągu kilku tygodni. Później porozumienie muszą jeszcze przyjąć Komisja, Rada oraz europarlament, co może nastąpić w marcu lub kwietniu. Rozporządzenie zacznie obowiązywać w całości po dwóch latach od przyjęcia. ©℗