Od kilku groszy do 556 zł – to kwoty refundacji, które będzie przyznawał NFZ za jeden gram składników potrzebnych do produkcji leków recepturowych.
Lista z cenami została opublikowana wczoraj – nowy mechanizm refundacji ma zacząć działać od Nowego Roku. Do tej pory fundusz zwracał każdą kwotę. Do zmian doszło wtedy, kiedy okazało się, że część rynku wykorzystuje niejasne przepisy do robienia wielomilionowych biznesów.
Jak pisaliśmy wczoraj, zmowę cenową na rynku, w skład której wchodzą: hurtownie, apteki, lekarze i producenci, badają organy ścigania. Dochodziło m.in. do sztucznego zawyżania cen (z danych NFZ wynika, że za 10 maści przeciwzapalnych i przeciwbólowych zapłacił 0,5 mln zł, z czego najdroższa kosztowała 181 tys. zł, inne po ok. 40 tys. zł), ale także korekt faktur, które nie były rozliczane z funduszem, albo nietransparentnych rozliczeń z hurtowniami. Apteki zarabiały przede wszystkim na marży – dostawały zwrot za cenę surowca, a im była ona wyższa, tym wyższa była marża.
– Większość aptek, które realizują recepty na leki recepturowe, działa prawidłowo, ale także tu są czarne owce. Część z nich z preparatów robionych na miejscu uczyniła sobie dochodowy biznes, za który płacimy wszyscy. Zauważamy również niewytłumaczalne ilości leków recepturowych przepisywanych przez niektórych lekarzy. Warto zaznaczyć, że lek recepturowy należy traktować jak świadczenie jednostkowe, wyjątkowe i zindywidualizowane pod kątem stanu klinicznego konkretnego pacjenta – przyznają kontrolerzy NFZ.
Zapytaliśmy UOKiK, czy zainteresował się sprawą, bo zdaniem ekspertów mogło dojść na rynku do zmowy cenowej, a to już podlega karze wynoszącej do 10 proc. obrotu osiągniętego w roku obrotowym poprzedzającym jej nałożenie. – Nie prowadzimy obecnie postępowań w tym zakresie. Jeśli ktoś ma informacje, że mogło dojść w tym przypadku do zmowy cenowej, prosimy o przekazanie ich nam – mówi Maciej Chmielowski z departamentu komunikacji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Ponieważ koszty refundacji rosły z roku na rok, z 177 mln zł w 2012 r. do 500 mln w zeszłym roku, a w tym mogą przekroczyć 770 mln zł, spowodowało to, że resort zdrowia i NFZ postanowiły wprowadzić regulację. Wczoraj ogłoszono listę 163 surowców z cenami, powyżej których apteki nie dostaną refundacji. To oznacza, że jeśli będą one kosztowały ponad tę kwotę, to różnicę ureguluje pacjent. Dziś płaci on ryczałt w wysokości 18 zł. Sprawdziliśmy, ile według nowych wycen kosztowałyby dziś maści, za które NFZ płacił krocie. Za przykład posłużyła nam maść przeciwzapalna, złożona z czterech surowców, z których najdroższy to hydrocortisonum, za którą najwyższa faktura dla NFZ opiewała na niemal 49 tys. zł. Jak wynika z naszych obliczeń, przeprowadzonych wspólnie z farmaceutą, według nowych zasad apteka otrzyma za 100-gramową tubkę zwrot w wysokości ok. 100 zł. Czy to wystarczy, czy pacjent będzie musiał dopłacić? – W tym przypadku nie sądzę, bo już teraz surowce do jej produkcji są mniej więcej w takiej cenie – mówi jeden z farmaceutów. Ale to nie znaczy, jak dodaje, że w każdym przypadku nie będzie dopłat. Bo choć lista na pierwszy rzut oka wygląda na racjonalną, to niektóre wyceny są zaniżone. A to oznacza, że trudno będzie według nich zrobić leki tak, aby pacjent nie musiał się do nich dokładać, a aptece opłacało się podejmować trud ich wytworzenia.
Cała afera, której konsekwencją jest zmiana przepisów o refundacji leków recepturowych dotycząca nie tylko wprowadzania limitów, może się odbić na wszystkich, nie tylko na pacjentach i aptekach, lecz także na producentach składników, czyli polskich firmach. Samo ograniczenie marży apteki do nie większej niż taxa laborum (czyli pracy za wytworzenie leku robionego w warunkach aseptycznych), tj. niecałych 25 zł, może spowodować, że apteki przestaną realizować recepty na leki recepturowe z powodów czysto ekonomicznych. Staną się więc one trudniej dostępne, co przełoży się na wzrost ich cen dla pacjentów, gdyż ustawa nie reguluje marży, którą z kolei mogą narzucać hurtownie.
Marcin Piskorski z Pharmanet Związek Pracodawców Aptecznych uważa, że zmiany są konieczne, bo przepisy dotyczące leków recepturowych wymagały reformy. – Proponujemy jednak, by poszły dalej i by do produkcji leków recepturowych nie była zobligowana każda apteka. Szczególnie że nowe przepisy czynią procedurę nieopłacalną, zwłaszcza dla małych placówek – dodaje. Jak mówi MZ, prace nad tym trwają i mają zostać przedstawione do końca roku. ©℗