Złożyłem oświadczenie na ręce marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego o rezygnacji z immunitetu senatorskiego - poinformował w czwartek senator KO Krzysztof Brejza. Nie boję się Jarosława Kaczyńskiego ani Zbigniewa Ziobry; będę walczyć o prawdę - podkreślił.

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wystąpiła do marszałka Senatu z wnioskiem o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora Krzysztofa Brejzy.

Prokurator wskazała, że powodem skierowania wniosku są ustalenia w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w inowrocławskim ratuszu, wskazujące na podejrzenie popełnienia przez senatora przestępstwa przekroczenia uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści osobistej dla niego oraz Ryszarda B. - chodzi o ojca senatora, prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzę.

"Jestem osobą uczciwą, jestem osobą działającą zawsze zgodnie z prawem i mówiącą prawdę. Stoję w obronie prawdy i będę walczyć o prawdę. Niczego się nie boję, a na pewno nie boję się Jarosława Kaczyńskiego ani Zbigniewa Ziobry" - powiedział w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie senator Brejza. "Dlatego złożyłem oświadczenie na ręce pana marszałka Tomasza Grodzkiego o rezygnacji z immunitetu senatorskiego" - poinformował.

Mówił, że wniosek prokuratury został skierowany do marszałka w środę, godzinę po przyjęciu raportu z prac komisji ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji i opiera się on na kłamstwach. "Chcę się zmierzyć z tymi kłamstwami. Rezygnuje z immunitetu dla prawdy. Jestem osobą, która będzie o tę prawdę walczyć" - podkreślił.

W czwartek na posiedzeniu plenarnym Senatu został przedstawiony raport końcowy z prac komisji ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej oraz reformy służb specjalnych. Komisja działa od początku 2022 r. Nie posiada jednak uprawnień śledczych.

Powołanie komisji to pokłosie ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab. Podała ona, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus byli inwigilowani mec. Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek i senator KO Krzysztof Brejza. Do telefonu polityka miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r., gdy był on szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi

Jak mówił w czwartek Brejza, wniosek prokuratury "opiera się na pomówieniach byłej działaczki PiS i również na bardzo ogólnych pomówieniach ludzi Ziobry".

Senator wyjaśnił, że chodzi o sprawę sprzed ośmiu lat, która dotyczy rachunków w urzędach miasta Inowrocław i Kruszwice. "W tej sprawie służby użyły cyberbroni za 20 mln, przeczesując moje życie, żeby cokolwiek na mnie znaleźć. Nie znaleźli nic" - podkreślił. Zaznaczył też, że prokuratura skierowała akt oskarżenia wobec b. działaczki PiS. "Sprawa rusza w sądzie, ale ja nie jestem tam wezwany nawet jako świadek. Prokuratura uznała, że byłem oczerniany w tym postepowaniu" - wskazał.

"Prokurator, który prowadził postępowanie, podał się do dymisji wz. z tym, że zorientował się, że byłem oczerniany i stosowano nielegalne narzędzie poprzez wyłudzone wnioski w oparciu o kłamstwo. Trzech agentów uciekło ze służby. Wczoraj z imion i nazwisk zostali wymienieni. Dla przykrycia raportu komisji ds. Pegasusa prokurator Ziobro decyduje o tym, żeby zrobić taką brudną +wrzutkę+ w oparciu o czyste kłamstwa" - dodał.

Obecna na konferencji Dorota Brejza, żona senatora, która jest adwokatem i pełnomocnikiem męża, podkreśliła, że "wniosek, który Prokurator Generalny skierował do marszałka Senatu opiera się na kłamstwie". "Jest to wniosek, który opiera się na pomówieniach. W przeważającej mierze są to pomówienia głównej podejrzanej w procederze, którego dotyczy to postępowanie" - podkreśliła. Dodała, że jest to wniosek, który "pomija dowody niewinności Krzysztofa Brejzy" i "manipuluje przedstawionym materiałem dowodowym".

Poinformowała, że nie pozostaje im nic innego, jak tylko zawiadomić prokuraturę o fakcie popełnienia przestępstwa wz. z treścią tego wniosku. "Osoby, które ten wniosek podpisały, a także osoby, które są odpowiedzialne za skierowanie tego wniosku do Senatu popełniły przestępstwo" - powiedziała. Wyjaśniała, że chodzi o m.in. o nadużycie uprawnień, kreowanie fałszywych dowodów oraz działania, które przeciwko osobie niewinnej kierują wnioski o ściganie z za niepopełnione przestępstwo.

"Ta sytuacja jest bezprecedensowa. Nasza źródłowa wiedza wskazuje na to, że ten wniosek powstał już kilka lat temu i czekał tylko na dogodny polityczny moment, aby zostać ujawniony, po to, aby prowadzić kampanię hejtu przeciwko Koalicji Obywatelskiej" - powiedziała.

Jako adwokat Krzysztofa Brejzy zwróciła się również do mediów z prośbą o używanie pełnego imienia i nazwiska oraz wizerunku senatora w każdym materiale, który dotyczy tej sprawy.

Obecny na konferencji szef klubu KO Borys Budka ocenił, że dzisiaj każdy, kto ma odrobinę przyzwoitości, powinien stanąć obok Krzysztofa Brejzy i dać wyraz wsparcia dla człowieka, który od wielu lat jest "nękany przez PiS-owskie służby wykorzystywane do celów politycznych". Zaznaczył, że służby nielegalnie inwigilowały senatora oraz jego rodzinę, a cała machina została uruchomiona przeciwko senatorowi Brejzie wyłącznie z przyczyn politycznych.

Senator Krzysztof Brejza kandyduje do Sejmu z trzeciego miejsca na liście KO w okręgu nr 4 (Bydgoszcz). Natomiast jego ojciec - w ramach paktu senackiego - jest kandydatem KO do Senatu z okręgu nr 10 (Inowrocław).

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk przekazała w środę, że "Ryszardowi B. prokurator zarzucił, że w okresie od stycznia 2015 r. do października 2017 r. w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej przekroczył uprawnienia i nie dopełnił obowiązków prezydenta Miasta Inowrocławia. Z ustaleń śledztwa wynika, że prezydent wykorzystywał pracę pracowników Urzędu Miasta wykonujących obowiązki w nowo powstałym wydziale kultury, promocji i komunikacji społecznej dla celów prywatnych".

Tzw. inowrocławskiej afera fakturowa wybuchła w październiku 2017 r., gdy wyszło na jaw, że w magistracie wystawiano fałszywe faktury, które rzekomo pochodziły od firm mających w większości siedzibę w innych województwach. Te przedsiębiorstwa przeważnie nie miały jednak o nich żadnego pojęcia. Według śledczych pieniądze trafiały głównie do osób, które te faktury wystawiały. Nieprawidłowości wykryto w wydziale kultury, promocji i komunikacji społecznej. Po ich ujawnieniu pracę straciła jego naczelniczka Agnieszka Ch., podległa prezydentowi miasta Ryszardowi Brejzie. To on zawiadomił prokuraturę o fałszywych fakturach. (PAP)

Autor: Daria Kania

dka/ itm/