Nawet jeśli PiS przegra jesienne wybory, to i tak jeszcze przez kilka lat może mieć wpływ na funkcjonowanie państwa.

NBP, KRRiT, Rada Mediów Narodowych i UOKiK – to instytucje, które po ewentualnej przegranej PiS mogą pozostać przyczółkami obecnego obozu władzy aż do 2028 r. W części instytucji nominaci PiS będą rządzili krócej, np. w przypadku Krajowej Rady Sądownictwa do 2026 r. Ten harmonogram to zarówno efekt naturalnego trwania kadencji, ale też zmiany reguł w dawno istniejących instytucjach, jak i stworzenia nowych.

Tylko w tym roku PiS zmienił zasady gry w kilku miejscach. Scedował ważne kompetencje prokuratora generalnego na krajowego – a tego można odwołać tylko za zgodą prezydenta. Wprowadził też pięcioletnią kadencję dla obecnego szefa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – wcześniej premier mógł go odwołać w każdym momencie. Przed tygodniem Sejm uchwalił też prezydencką ustawę, która daje głowie państwa prawo weta wobec rządowych kandydatur na najważniejsze unijne funkcje. Przykłady można mnożyć.

Patryk Wachowiec, analityk prawny Forum Obywatelskiego Rozwoju, wskazuje, że z tych działań da się wyczytać pewien wzorzec. – Mechanizm najczęściej polega na tym, że zmienia się organ powołujący lub odwołujący na dane stanowisko na taki, co do którego obóz rządzący ma większą pewność, że zabezpieczy jego interesy i będzie obsadzony przez sprzyjającą mu osobę. Klasycznym przykładem jest tu kwestia prokuratora krajowego – mówi Wachowiec.

PiS może też podjąć próbę obsadzenia na kolejne lata niektórych instytucji, wymieniając zawczasu tych urzędników, którym niebawem kończy się kadencja. Stąd znak zapytania np. nad przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego (kadencja obecnego kończy się w listopadzie).

Opozycja zdaje sobie sprawę, że ewentualny proces przejmowania władzy po PiS będzie utrudniony, zwłaszcza w obliczu tego, że pierwszą połowę kadencji będzie miała nad sobą prezydenta Andrzeja Dudę. Mimo wszystko słyszymy, że wiele innych przeszkód da się obejść.

Dziś lub jutro prezydent może zarządzić termin wyborów (najpewniej na 15 października). Ma czas do 14 sierpnia, ale im bliżej tego terminu, tym większe kłopoty natury organizacyjnej. We wtorek wieczorem Andrzej Duda zaczyna kilkudniową wizytę w Korei Południowej.

Prawo i Sprawiedliwość, choć walczy o kolejną kadencję, to niejednokrotnie już sygnalizowało, że bierze pod uwagę wariant, w którym za kilka miesięcy zostanie zmuszone oddać władzę. Dbało o obsadzenie państwowych instytucji własnymi nominatami, jak i o zmiany prawne.

W wielu miejscach rozpoczęte niedawno okresy urzędowania szefów bądź członków organów będą się kończyć pod koniec następnej, a w niektórych przypadkach jeszcze w kolejnej kadencji Sejmu. Dotyczy to zarówno instytucji, które PiS zastał, jak Narodowy Bank Polski i jego prezes, jak i tych, które sam stworzył, jak Rada Mediów Narodowych czy Krajowa Rada Sądownictwa w nowym kształcie. W dwóch instytucjach kadencje szefów kończą się w tym roku. Obecny prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zyskał poparcie Sejmu, jeśli chodzi o reelekcję, ale napotkał weto senackie. Będzie pełnił funkcję, dopóki kolejny parlament nie porozumie się w sprawie następcy. W listopadzie kończy się zaś kadencja obecnego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, mianowanego przez premiera Mateusza Morawieckiego. Wyborczy kalendarz pozwala na scenariusz, w którym obecny szef rządu zdążyłby wyznaczyć nowego szefa KNF.

Wśród zmian prawnych najgłośniejsza była nowelizacja ustawy o prokuraturze. Przesunęła ona istotne kompetencje prokuratora generalnego na jego zastępcę, prokuratora krajowego. Tego drugiego nie da się odwołać bez zgody prezydenta. Inny przykład to prezydencka ustawa, dająca głowie państwa wpływ na obsadę stanowisk unijnych przez Polaków.

W przypadku zmian legislacyjnych, których efektem jest np. roztoczenie parasola ochronnego nad ludźmi związanymi z PiS, można mówić zarówno o udanych inicjatywach obozu rządzącego (ustawa abolicyjna dla samorządowców, którzy udostępnili spisy wyborców Poczcie Polskiej pod wybory kopertowe czy tzw. lex Lotos mówiące, że prezes spółki nie narusza obowiązku dołożenia staranności, jeśli działa „w granicach uzasadnionego ryzyka gospodarczego”), jak i tych nieudanych, takich jak próba zabetonowania składu władz spółek państwowych.

Nasi rozmówcy z opozycji przyznają, że zdają sobie sprawę, że to wszystko utrudni przejmowanie władzy w przypadku zmiany układu rządzącego. Oceniają, że najtrudniej będzie przełamać opór prezydenta (już na początku zdecyduje o tym, kto zostanie premierem i sformuje rząd). Zapewniają jednak, że większość problemów da się obejść. – Istnieją sposoby „zbajpasowania” różnych instytucji. Można np. dokonać zmian, które będą okrajać kompetencje prokuratora krajowego – mówi ważny polityk Platformy Obywatelskiej. – Mamy przygotowany plan na wyprowadzenie Glapińskiego z NBP bez konieczności zmiany ustawy, ale nie chcemy na razie ujawniać szczegółów – dodaje. ©℗

ikona lupy />
Gdzie PiS zachowa wpływy niezależnie od wyniku wyborów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe