Cieszyński: Skierowaliśmy do Państwowej Komisji Wyborczej wniosek o uruchomienie 4 sierpnia Centralnego Rejestru Wyborców.

Czy najbliższe wybory zostaną już zorganizowane przy udziale Centralnego Rejestru Wyborców?
ikona lupy />
Janusz Cieszyński minister cyfryzacji / Dziennik Gazeta Prawna / fot. Wojtek Górski

Jesteśmy na to gotowi. Być może przed wyborami parlamentarnymi odbędą się jeszcze uzupełniające wybory lokalne, w których CRW przejdzie chrzest bojowy. Ale najważniejsze dla decyzji o uruchomieniu jest uzyskanie pozytywnej opinii Państwowej Komisji Wyborczej, do której skierowaliśmy wniosek o uruchomienie systemu 4 sierpnia.

Wniosek do PKW oznacza, że żadnych poważniejszych zakłóceń w działaniu CRW nie ma?

Tak, to zwieńczenie intensywnej pracy informatycznej, analitycznej i organizacyjnej. Przez cały czas byliśmy w kontakcie z samorządowcami, Krajowym Biurem Wyborczym.

Samorządy alarmowały m.in., że w CRW są wyborcy mieszkający przy nieistniejących ulicach albo przy istniejących, ale pod fikcyjnym numerem?

W ostatnich tygodniach te błędy zostały wyeliminowane. Znaleźliśmy nawet kilku 130-latków, którym Hanna Gronkiewicz-Waltz mogłaby oddać jakąś kamienicę. Od początku zakładaliśmy, że potrzebujemy czasu w lipcu na to, aby ujednolicić dane ze spisów gminnych do jednego rejestru, i to się sprawdziło.

Ale ile było tych błędów na początku?

Początkowo trochę ponad 0,5 proc. wszystkich uprawnionych do głosowania, czyli ponad 200 tys. To normalne przy tak wielkim zbiorze danych. Ale dziś te nieścisłości są już poprawione.

Skąd się brały?

Były miejscowości, które nie miały poprawnie wprowadzonych nazw do TERYT (system identyfikacji jednostek samorządu terytorialnego wprowadzony przez GUS i stosowany przez administrację - red.). Były rozbieżności pomiędzy rejestrami gminnymi, a danymi PESEL, ale po to był ten okres, by to wszystko usunąć.

W testach uczestniczyły dwie warszawskie dzielnice, do tego Wrocław, Chełm, Żory i gmina Choroszcz. To reprezentatywna grupa JST?

To grupa samorządów, które od zawsze są z nami przy testach nowych rejestrów. Nie ukrywam, że dla mnie ważne było to, żeby testy odbyły się także w tych samorządach, których włodarze nie słyną z zaufania do rządu. Mieli oni okazję zapoznać się z działaniem CRW już na etapie testów i przekonać się o jego jakości.

Na razie były testy z wybranymi JST. Ma pan pewność, że gdy do CRW podepną się wszystkie JST w kraju i wszyscy zaczną z tego korzystać, system będzie wydolny?

Prace nad CRW nie kończą się 4 sierpnia. Spisy wyborców od 44. dnia przed wyborami będą generowane codziennie, przeprowadzimy też testy wydajnościowe i obciążeniowe z udziałem gmin. System jest wyskalowany tak, żeby móc obsłużyć taki ruch.

W porównaniu z innymi rejestrami czy usługami, które obsługujemy, nie będzie on wcale duży. Na profil zaufany w szczytowych momentach loguje się 12 tysięcy osób na minutę, tymczasem gmin jest niewiele ponad 2500, więc trudno sobie wyobrazić, żeby CRW osiągnęło zbliżony poziom. Natomiast proces do tej pory prowadzony na poziomie Ministerstwa Cyfryzacji będzie sprawdzony przy udziale samorządów, żeby z dużym wyprzedzeniem przed wyborami wszyscy mieli pewność, że system zadziała.

Gdyby okazało się, że coś się jednak idzie nie tak, czy można będzie zrobić wybory po staremu?

Przepisy nie przewidują takiej możliwości. Gdy zapadnie decyzja o uruchomieniu CRW, będziemy korzystać tylko z niego. Myślę, że to dobrze – mamy dobry, dopracowany system. Każdy system IT jest w jakimś stopniu podatny na błędy, ale warto pamiętać, że w dotychczasowym stanie prawnym działy się takie rzeczy, jak zaszyfrowanie gminnego spisu wyborców przez hakerów. CRW to krok w przyszłość.

W Polsce jest 30 milionów wyborców, wystarczy, że kilku czy kilkunastu będzie miało problemy przy rejestracji, albo się okaże, że są źle zarejestrowani i kłopot gotowy.

Każdy przed wyborami będzie mógł sprawdzić swoje dane w CRW, w tym do jakiego obwodu głosowania jest przypisany. Uruchomimy taką usługę w portalu mobywatel.gov.pl.

Poprzednio takiego rozwiązania nie było i opieraliśmy się na obwieszczeniach o obwodach do głosowania wywieszonych w internecie czy na słupach ogłoszeniowych. One oczywiście zostaną, ale jeśli chodzi o transparentność procesu i możliwość uzyskania rzetelnej informacji, to na pewno sytuacja ulegnie poprawie.

Ale nie każdy to sprawdzi w sieci i jeśli taka osoba pojawi się w lokalu wyborczym w dniu głosowania i okaże się, że jest problem, to będzie to wina tej osoby, że nie sprawdziła tego?

Temu służyła weryfikacja zawartości rejestru przez gminy przewidziana przez ustawę na lipiec. Jeżeli chodzi o przypisanie osób do konkretnych miejsc, w których będziemy głosować, to nic się nie zmienia i nie spodziewamy się tu problemów. W tym rejestrze, podobnie jak w innych, każda operacja jest rejestrowana.

W kontekście budowy tego systemu pojawiają się zarzuty, że dzięki niemu będzie można wpłynąć na wynik wyborów.

To kłamstwa Donalda Tuska, który celowo wprowadza w błąd opinię publiczną - CRW nie służy do ustalania wyniku wyborów. Tym się zajmuje Państwowa Komisja Wyborcza, Krajowe Biuro Wyborcze i tysiące Polaków, którzy będą pracować w komisjach wyborczych w dniu wyborów wszędzie w tych gremiach są przedstawiciele partii opozycyjnych a w obwodowych komisjach wyborczych pewnie będą stanowić większość, więc kontrola przebiegu głosowania będzie na wielu etapach i poziomach. System, który to obsługuje, jest niezależny od CRW. To jest wykorzystywanie sytuacji do budowania negatywnych emocji, a później pewnie zobaczymy krokodyle łzy polityków PO na temat niskiej frekwencji.

W przypadku CRW nie ma obaw, że będzie można np. w jakiś sposób przygotować dodatkowe zaświadczenia o prawie do głosowania i ludzie będą głosowali na podwójne zaświadczenia?

Tego właśnie centralny rejestr wyborców pozwoli uniknąć. Do tej pory nie było zintegrowanej komunikacji pomiędzy poszczególnymi gminami czy komisjami, więc teoretycznie można było mieć takie obawy. Ale przy CRW, jeśli ktoś dopisuje się do jednego obwodu do głosowania, to automatycznie jest wypisywany z innego.

Co, jeżeli ktoś przyjdzie do lokalu wyborczego i okaże się, że po prostu go nie ma na liście? Co ktoś taki może zrobić?

Zakładamy, że taka sytuacja się nie wydarzy, bo każda osoba będzie musiała być przypisana do obwodu. Każdy Polak będzie mógł sprawdzić, gdzie czeka na niego karta do głosowania.

W kontekście CRW pojawiły się także obawy dotyczące nadzoru nad tym rejestrem oraz tego, co może w nim robić i na jakich zasadach. Pana resort jako administrator CRW, nie jest w stanie tam czegokolwiek ręcznie pozmieniać?

Nie. Przypomnę, że nad poprawnością funkcjonowania CRW, zgodnie z ustawą, czuwa też Państwowa Komisja Wyborcza. Sam CRW nie ma wpływu na wynik wyborów.

Nie ma zagrożenia atakiem hakerskim?

Tak jak rejestry państwowe, tak CRW będzie w wyodrębnionej sieci, bez dostępu do internetu. Mamy też przygotowane plany na wypadek, gdyby nastąpiła jakaś nie dająca się przewidzieć awaria naszej infrastruktury. Jesteśmy w stanie wtedy uruchomić ten system na zewnętrznym środowisku i z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa. Nie sądzę, aby to się zdarzyło, ale wszystkie procedury wyborcze muszą mieć przygotowany plan B.

A co z osobną aplikacją dla mężów zaufania, by mogli przesyłać filmiki nagrane w lokalach wyborczych, zwłaszcza te wykazujące jakieś nieprawidłowości?

Aplikacja będzie gotowa we wrześniu, a jej wdrożenie będzie rozłożone na dwa etapy. Pierwszy obejmie wdrożenie bazy mężów zaufania, która pozwoli pełnomocnikom wyborczym zarejestrować osoby, które będą w imieniu komitetu korzystać z aplikacji. Drugi to uruchomienie samej aplikacji do przekazywania materiałów. To będzie bardzo prosta apka, która będzie służyć wyłącznie do przekazania nagrań wykonanych przez uprawnione osoby. Jeśli później ktoś będzie miał wątpliwości, co wydarzyło się w danym lokalu wyborczym, w oparciu o taki materiał filmowy będzie można to wyjaśniać.

Czy kwestia przesłania tego filmiku na wasze serwery nadal jest obwarowana tym budzącym kontrowersje warunkiem, że musi to się wiązać ze skasowaniem filmiku na telefonie męża zaufania?

Tak. Przypomnę, że to przepis, który został wprowadzony w związku z postulatami organizacji pozarządowych, które uczestniczyły w pracach nad aplikacją.

Których?

W tej sprawie wypowiadała się na przykład pani Róża Rzeplińska.

Tylko dlaczego od razu kasować na swoim urządzeniu? Nie wystarczy zakaz rozpowszechniania pod rygorem kary?

Takie przepisy zostały uchwalone przez parlament. Moim zdaniem zrobiono wszystko, by przebieg wyborów był transparentny. Przypomnę, że przez wiele lat nie było nawet takich możliwości. Słyszało się o różnych wątpliwych sytuacjach związanych z przeprowadzeniem wyborów za czasów rządów naszych oponentów i wtedy nikomu to nie przeszkadzało. Dziś insynuuje się, że ktoś potem będzie takie nagrania usuwał z naszych serwerów i przesłany filmik przepadnie. Tyle że te sugestie nie mają żadnego oparcia w rzeczywistości. Co więcej, wszystkie ugrupowania polityczne organizują jakąś formę kontroli wyborów. Jeżeli więc komuś nie pasuje nasze rozwiązanie, to zawsze może skorzystać z innych.

Może pan zagwarantować, że nie będzie sytuacji, że te filmiki - po ich przesłaniu i skasowaniu na telefonie męża zaufania - nie skończą jak słynna płyta z monitoringu, na którym widać wypadek Beaty Szydło?

Nie znam okoliczności tamtej sprawy…

Była płyta z nagraniem i okazało się, że jest uszkodzona.

Trudno mi się wypowiadać na ten temat. Natomiast mogę z całą pewnością powiedzieć, że tu nic nie będzie przechowywane na płytach, tylko w chmurze obliczeniowej. Trudno o lepsze zabezpieczenie przed zniszczeniem.

Czy CRW wprowadza nas na drogę do zniesienia obowiązku meldunkowego?

CRW jest kluczowym elementem, bez którego trudno sobie wyobrazić zniesienie meldunku. Ale decyzja o tym, czy i kiedy meldunek zostanie zniesiony, nie należy do moich kompetencji.

A kiedy zagłosujemy przez Internet?

Nieuważam, by głosowanie przez Internet było priorytetem na „mapie drogowej” wdrażania nowych usług dla obywateli. Nie sądzę też, by taka forma głosowania podbiła istotnie frekwencję. Dziś frekwencja jest niska tam, gdzie jest problem z dotarciem do obwodowej komisji wyborczej. Jeśli gdzieś upatrywać potencjalnych korzyści z wprowadzenia głosowania przez Internet, to przede wszystkim właśnie na tych terenach, a ich jest niewiele w Polsce. Z kolei mieszkańcy wielkich miast do lokalu wyborczego mają raptem dwa kroki.

Pan jako minister cyfryzacji powinien być orędownikiem tego, by jak najwięcej usług publicznych przeszło do sieci, łącznie z głosowaniem.

Kwestia głosowania przez Internet to coś, o czym można kolejne lata dyskutować, a na koniec powodzenie takiego projektu i tak jest niepewne. Dlatego wolę się skupić na tematach, które realnie zmieniają życie Polaków. Dwa tygodnie temu uruchomiliśmy nową wersję mObywatela, zrównaliśmy dokument tożsamości w komórce z wersją plastikową.

Nie wszędzie, banki mają zacząć uznawać mDowód po wakacjach.

Taki był plan od samego początku, ale myślę, że warto poczekać te sześć tygodni. W ciągu pierwszych dwóch tygodni nowy mDowód wyrobiło sobie 2 miliony Polaków, a każdego dnia przybywa kolejnych kilkadziesiąt tysięcy. W ramach mObywatela będziemy uruchamiać kolejne e-usługi, więc te statystyki będą z miesiąca na miesiąc rosły.

Sektor ubezpieczeniowy czy bankowy narzekają, że inny jest numer seryjny tradycyjnego dowodu osobistego, a inny mDowodu. Twierdzą, że to utrudni weryfikację klientów czy wypełnianie formularzy.

Od początku jesteśmy w kontakcie z przedstawicielami sektora finansowego, bo wiemy, że to grupa podmiotów, dla których kwestie pewności tożsamości są ważne. W warsztatach na temat wdrożenia wzięło udział kilkuset przedstawicieli banków i ubezpieczalni. Na początku mieliśmy sygnały, że mają obawy, ale ostatecznie podjęliśmy wspólną decyzję, że mObywatela trzeba wdrożyć i to szybko. Polski sektor bankowy jest bardzo konkurencyjny między innymi dlatego, że jako jeden z pierwszych w Europie wdraża cyfrowe rozwiązania. Co do innego numeru - mieliśmy do tej pory dwa typy dokumentów: dowód osobisty i paszport. Teraz dochodzi trzeci w postaci mDowodu. I to, że on ma osobny numer seryjny jest zamierzonym działaniem. Gdyby to był ten sam dokument, to mógłby się powtórzyć scenariusz filmu “Kilerów 2-óch”, kiedy rzekomo ta sama osoba jest w jednym czasie w dwóch miejscach.©℗

Rozmawiali Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak