Projekt ustawy o ochronie ludności znosi obecne procedury alarmujące obywateli o naruszeniu przestrzeni powietrznej. Problem w tym, że nowa ustawa nie precyzuje, co ma je zastąpić.

Balon z Białorusi, który wleciał do nas w ostatni piątek, wywołał poruszenie. W tym wypadku, inaczej niż 16 grudnia 2022 r., gdy w polską przestrzeń powietrzną wleciała rosyjska rakieta, uruchomiono przewidzianą w Krajowym Planie Zarządzanie Kryzysowego procedurę SPO 13. Określa ona „proces przekazania komunikatów ostrzegawczych o zagrożeniu uderzeniami z powietrza”. – Wyglądało to tak, że z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych po dostrzeżeniu przez Wojsko Polskie obiektu na bieżąco przekazywano informacje do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które z kolei informowało odpowiednich decydentów z tzw. rozdzielnika, m.in. premiera i prezydenta, ale też ostrzegło zwykłych obywateli – mówi nasz rozmówca z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

I tak ci z nas, którzy znajdowali się wówczas w województwach zachodniopomorskim, pomorskim i kujawsko-pomorskim powinni byli dostać komunikat o następującej treści: „Uwaga. Trwają poszukiwania obiektu powietrznego przypominającego balon. W przypadku jego znalezienia nie podnoś, powiadom najbliższy posterunek Policji”. Dodatkowo podobne komunikaty pojawiły się również w mediach społecznościowych. To m.in. za brak uruchomienia tej procedury podczas grudniowego incydentu rakietowego minister obrony Mariusz Błaszczak krytykował w ubiegłym tygodniu dowódcę operacyjnego gen. Tomasza Piotrowskiego.

Tymczasem projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej z 4 maja 2023 r., którego jeszcze nowsza wersja wkrótce ma znów stanąć na Stałym Komitecie Rady Ministrów, de facto likwiduje Krajowy Plan Zarządzania Kryzysowego (KPZK). A ten ma takie procedury rozpisane. To publicznie dostępny ponad 200-stronicowy dokument, który szczegółowo opisuje postępowanie w czasie różnych kryzysów. Co jest istotne, wykracza on poza działanie Wojska Polskiego, które ma własne procedury – to dokument, który w przeważającej mierze dotyczy ochrony ludności cywilnej.

KPZK tworzy też m.in. cały system obiegu informacji pomiędzy krajowymi organami a strukturami zarządzania kryzysowego, np. w momencie wystąpienia zagrożenia infrastruktury krytycznej. Jeśli więc w jakiejś gminie w województwie podlaskim nastąpi atak hybrydowy na ujęcie wody, to zgodnie z procedurą ta informacja dotrze do KPRM. Opisane jest również, jak to się wydarzy. KPZK szczegółowo definiuje też sposób ewakuacji obywateli polskich spoza granic kraju, m.in. jego finansowanie i to, co się ma wydarzyć, gdy nie można użyć transportu cywilnego.

Tymczasem w nowej ustawie KPZK w ogóle takie regulacje się nie pojawiają. W art. 9 projektu można przeczytać, że „do zadań ministra właściwego do spraw wewnętrznych w zakresie ochrony ludności należy opracowywanie procedur postępowania w sytuacjach kryzysowych”. Nie jest jednak w żaden sposób sprecyzowane, jak to ma wyglądać, tak jak to było dotychczas. – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych raczej chce postawić na reagowanie niż na planowanie – mówi nasz rozmówca z KPRM. Pytania w tej sprawie wysłaliśmy w poniedziałek po południu do MSWiA, ale do zamknięcia tego wydania DGP nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Jednak to niejedyny problem projektu ustawy o ochronie ludności, który w ostatnich dniach stał się szczególnie widoczny. RCB przygotowało Narodowy Program Ochrony Infrastruktury Krytycznej (NPOIK), który pod koniec marca został znowelizowany uchwałą Rady Ministrów. W załączniku do tego dokumentu można znaleźć m.in. „Standardy bezpieczeństwa dla operatorów Infrastruktury Krytycznej w zakresie zapobiegania, reagowania i ograniczania skutków zagrożeń stwarzanych przez incydenty z udziałem systemów bezzałogowych”. Chodzi właśnie o wydarzenia takie, jakie miały miejsce w ostatnich dniach na lotniskach w Warszawie i we Wrocławiu, gdy niezidentyfikowane bezzałogowce naruszały przestrzeń lotnisk. NPOIK przewiduje, że operator danego obiektu musi przeprowadzić analizę ryzyka i jeśli się okaże, że jest ono poważne, przygotować środki i mechanizmy, jak postępować w razie jego wystąpienia. To było widoczne np. na Okęciu, gdy wstrzymano na kilkadziesiąt minut loty.

Opracowane procedury są na tyle dobre, że nawet Komisja Europejska poprosiła o ich tłumaczenie na angielski, by móc wykorzystywać tego typu rozwiązania w innych krajach. Tymczasem nowy projekt ustawy NPOIK likwiduje. Byłoby to zrozumiałe, gdyby proponowano inne, lepsze rozwiązanie. Nic takiego w projekcie się jednak nie znalazło.

Prezentacja ustawy o ochronie ludności odbyła się w czerwcu ub.r., uczestniczyli w niej m.in. wicepremier Jarosław Kaczyński i minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, który mówił wówczas, że „nowe procedury tworzone są po to, aby państwo w sytuacjach kryzysowych mogło działać zdecydowanie, efektywnie i w sposób odbiurokratyzowany. Celem jest to, aby jak najszybciej zapewniać ochronę i pomoc ofiarom różnego rodzaju nadzwyczajnych sytuacji”. Nie wiadomo, kiedy i w jakiej formie ten projekt trafi do Sejmu. ©℗