Jeśli chodzi o sprawę NCBiR, to ona jest bulwersująca i my, jako PiS podchodzimy do tego bardzo zasadniczo - tego typu nadużycia powinny być wypalane gorącym żelazem - powiedział w piątek rzecznik PiS Rafał Bochenek.

Chodzi o sprawę dwóch dotacji przyznanych w ramach konkursu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe". Pierwsza z dotacji, opiewająca na 55 mln zł została przyznana firmie o kapitale 5 tys. zł założonej 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, przez niespełna 30-latka; wniosek firmy otrzymał najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania. Druga budząca podejrzenia posłów opozycji dotacja - w wysokości 123 mln zł - została przyznana na projekt dotyczący "cyberbezpieczeństwa podmorskiego" białostockiej spółce, która w ostatnich dwóch latach wykazywała straty.

Rzecznik PiS był o sprawę NCBiR pytany w piątek w Radiu Zet.

"Jeśli chodzi o sprawę NCBiR to jest ona rzeczywiście bulwersująca i my, jako PiS podchodzimy do tego bardzo zasadniczo: uważamy, że tego typu nadużycia powinny być wypalane gorącym żelazem" - zapewnił. "Dlatego weszła tam prokuratura, sprawę prowadzi też CBA. Także w ramach Ministerstwa Funduszy są prowadzone wewnętrzne dochodzenia, wewnętrzna procedura, która ma wyjaśnić wszelkie okoliczności tej sprawy i najważniejsze, że udało się w porę zareagować i zatrzymać wypłatę jakichkolwiek środków pieniężnych" - dodał.

Bochenek podkreślił także, że "osoby, które zasiadają na najwyższych stanowiskach NCBiR również poniosły dyscyplinarne konsekwencje". "Różnica między nami a Platformą Obywatelską jest taka, iż my w sposób zasadniczy podchodzimy do takich spraw i w sposób jednoznaczny reagujemy, przecinamy je i wyciągamy konsekwencje, natomiast po drugiej stronie takich konsekwencji nie ma" - stwierdził.

Pytany, co stanie się z wiceministrem Jackiem Żalkiem, który sprawował nadzór nad NCBiR powiedział: "Pierwsze decyzje zostały już podjęte. Pan minister Żalek został odsunięty od nadzoru od NCBiR, nie pełni już tego nadzoru". "Sprawa jest badana wewnątrz ministerstwa, czy mógł być w jakikolwiek sposób powiązany i wpływać na decyzje, które zapadały w NCBiR i wówczas, kiedy będziemy mieć jasność sprawy i zbadamy wszelkie okoliczności procesu decyzji w NCBiR - będziemy mogli podejmować dalsze konsekwencje" - dodał.

Dopytywany, czy Żalek nie powinien się podać do dymisji, Bochenek skwitował: "To jest pytanie do pana ministra Żalka". "Wszyscy sobie wyrobimy jednoznaczny pogląd na tę sprawę wtedy, kiedy będziemy mieli efekty, rezultaty tych prac, które teraz trwają wewnątrz resortu" - zapewnił.

13 lutego szef MFiPR Grzegorz Puda odwołał p.o. dyrektora NCBiR Pawła Kucha, który kierował instytucją od sierpnia 2022 r. i powołał nowego pełniącego obwiązki szefa Centrum - Jacka Orła. Orzeł był wcześniej dyrektorem biura polityki bezpieczeństwa w MFiPR. 14 lutego wiceszef MFiPR Jacek Żalek bezpośrednio nadzorujący pracę NCBiR poinformował, że decyzją Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej została wszczęta kontrola w NCBiR. Kontrola ma zbadać prawidłowość przeprowadzenia konkursu "Szybka Ścieżka - innowacje cyfrowe".

15 lutego resort funduszy poinformował, że NCBiR skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa dot. potencjalnych nieprawidłowości w procesie wyboru do dofinansowania projektu złożonego w ramach konkursu "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe". 22 lutego Centralne Biuro Antykorupcyjne rozpoczęło kontrolę w NCBiR.

O tym, że prawie 55 mln zł dotacji z konkursu "Szybka ścieżka" otrzymała spółka o kapitale 5 tys. zł podało na początku lutego Radio Zet. Miała ona zostać założona 10 dni przed ostatecznym terminem składania wniosków, przez niespełna 30-latka w mieszkaniu prywatnym. Wniosek tej firmy miał otrzymać najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania, czyli 10 na 16 punktów.

NCBiR w odpowiedzi poinformowało, że wnioskodawca, o którym informowało radio, nie dostał dotacji, a projekt znajduje się jedynie na liście "projektów rekomendowanych do dofinansowania", co nie oznacza wypłaty jakichkolwiek środków. "Przedmiotowa firma nie jest beneficjentem, a jedynie wnioskodawcą, z którym nie została podpisana umowa o dofinansowanie, a wyłącznie taka umowa stanowić może podstawę wypłaty jakichkolwiek środków" - podkreślono wtedy w oświadczeniu NCBiR.

Centrum wyjaśniło wówczas, że przed podpisaniem umowy o dofinansowanie projektu sam wniosek podlega jeszcze dodatkowej, szczegółowej weryfikacji ekspertów finansowych, którzy badają nie tylko zdolność poniesienia przez wnioskodawcę kosztów, ewentualne ryzyko wystąpienia nieprawidłowości dotyczących merytorycznej lub finansowej realizacji projektu, jak również skład osobowy jego zespołu badawczego. (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski

gb/ kos/ godl/