W optymistycznym wariancie pieniądze unijne z KPO napłyną do Polski na przełomie marca i kwietnia. W mniej przychylnym – dopiero jesienią. Wiele zależy od tego, kiedy rząd złoży pierwszy wniosek o wypłatę

Premier Matuesz Morawiecki jest ostrożny w przewidywaniach. - Myślę, że w III–IV kw. tego roku transza z Krajowego Planu Odbudowy może do nas trafić, natomiast wniosek o środki z KPO chcemy skierować po wejściu ustawy wiatrakowej na agendę Sejmu, czyli za ok. 10 dni – mówił w weekend w RMF FM.
To by oznaczało, że rząd ze złożeniem wniosku nie będzie czekał do zakończenia procesu legislacyjnego i w przypadku nowelizacji ustawy o SN, i w przypadku ustawy wiatrakowej (która liberalizuje zasady lokowania tych instalacji przy zabudowaniach).
Nasz rozmówca z obozu władzy twierdzi, że wiele zmieniło piątkowe posiedzenie Sejmu, na którym PiS udało się znowelizować ustawę o SN. Stanowi ona „superkamień milowy KPO” – bez zmian w sądownictwie KE nie wypłaci nam ani eurocenta. Zmienione właśnie przepisy zakładają m.in. przekazanie spraw dyscyplinarnych sędziów z SN do NSA oraz rozszerzony test bezstronności sędziego. PiS przeforsował je przy sprzeciwie ziobrystów i wstrzymaniu się większości opozycji (Polska 2050 głosowała przeciw). Wygląda więc na to, że ustawa wyjdzie z parlamentu i trafi na biurko prezydenta. Istotna w tym kontekście była także decyzja Sejmu o skierowaniu do prac w komisjach projektu ustawy wiatrakowej (tzw. ustawa 10H). To jeden ze „zwykłych” kamieni milowych KPO, a więc mniej istotny niż ustawa o SN. Dlatego PiS już na tym etapie jest skłonny złożyć wniosek o płatność, licząc, że do czasu rozpatrzenia go przez Komisję Europejską (ma na to dwa miesiące) uda się nadrobić zaległość. Co pozwoli KE traktować nasze dokumenty jako kompletne. Kolejne posiedzenie Sejmu zaplanowano na 25–26 stycznia – wówczas będzie okazja do uchwalenia ustawy wiatrakowej.

Cel: Senat i prezydent

Pismo do Komisji na tym etapie miałoby też cel polityczny. W pierwszej kolejności chodziłoby o wywarcie jeszcze większej presji na Senat, który może zgłosić poprawki do ustawy o SN. Najbliższe posiedzenie izby wyższej planowane jest dopiero na 8–9 lutego, PiS zapewne będzie apelował o zwołanie dodatkowego. Równolegle jednak może chodzić o postawienie w trudnej sytuacji prezydenta. Andrzej Duda nie krył sceptycyzmu dla propozycji PiS, uznając, że to może naruszać jego prezydenckie prerogatywy w zakresie nominacji sędziowskich oraz deprecjonuje znaczenie wymyślonej przez niego Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Gdy unijne młyny zaczną mleć polski wniosek, prezydent może się znaleźć pod tak silną presją, że pomimo wątpliwości nie zdecyduje się ustawy zawetować (PiS zakłada, że prędzej ustawę podpisze lub skieruje do TK).
W Senacie, w którym przewagę ma opozycja, w grę wchodzą dwa scenariusze: korekty lub odrzucenia ustawy. W tym pierwszym, najbardziej prawdopodobnym, opozycja wrzuci do ustawy poprawki odrzucone w Sejmie przez PiS, np. te mówiące o przekazaniu spraw dyscyplinarnych nie do NSA, ale do Izby Karnej Sądu Najwyższego. Ale z naszych informacji wynika, że PiS rozmawiał już z ziobrystami – w takim przypadku pomogą oni odrzucić zmiany, gdy ustawa wróci do Sejmu. W drugim przypadku, gdyby Senat odrzucił ustawę w całości, PiS musiałby mieć co najmniej połowę głosów, żeby ją obronić. W takim przypadku Solidarna Polska mogłaby nie poprzeć PiS. Kłopot miałaby opozycja – krytykowała rząd za brak pieniędzy z KPO, a teraz musiałaby być na „nie” wobec ustawy, która ma otworzyć drogę do eurofunduszy. Dlatego taki wariant wydaje się mało prawdopodobny.

Żonglerka wnioskami

Choć rząd deklaruje, że zamierza złożyć „kompletny” pierwszy wniosek o płatność, to jednak wynika to co najwyżej z przyjętej przez niego taktyki, a nie z regulacji unijnych. Co prawda Komisja Europejska zachęca państwa członkowskie do składania kompletnych wniosków, to jednak w przypadku, gdy nie wszystkie kamienie milowe będą rozliczone, KE może po prostu dokonać częściowej wypłaty. Wówczas kraj członkowski ma pół roku na nadrobienie zaległości i otrzymanie pozostałych środków, a jeśli to się nie uda, to unijnych pieniędzy za niezrealizowane kamienie po prostu nie będzie.
Właściwie przesądzone jest, że połączymy drugi i trzeci wniosek w jeden. To także reakcja na to, że mamy duże opóźnienie we wdrażaniu KPO – pieniądze trzeba wydać i rozliczyć do sierpnia 2026 r., a aplikować o nie można tylko dwa razy w roku.
W pierwszym kroku zwrócimy się o niecałe 2,9 mld euro w części grantowej oraz 1,4 mld euro z części pożyczkowej. W ciągu dwóch miesięcy urzędnicy unijni będą się przyglądać wnioskowi – nie można wykluczyć, że np. pojawią się rozbieżności w ocenie między rządem a KE odnośnie do jego oceny albo Bruksela nabierze wątpliwości przy całościowej ocenie nowej ustawy o SN. W optymistycznym wariancie można założyć, że pieniądze unijne z KPO napłyną na przełomie I i II kwartału br. Natomiast w mniej optymistycznym – dopiero jesienią. ©℗

Kamienie milowe – gdzie jesteśmy

Kamienie milowe to nazwa wskaźników i mierników, według których Komisja Europejska ocenia realizację KPO przez poszczególne kraje. Każdy kraj ma swoje kamienie i mogą być nimi zarówno jakieś wyznaczone wskaźniki, jak i działania, jakie rząd danego kraju ma przeprowadzić, czy wreszcie zmiany prawa. Płatności dzielone są na transze i do każdej nich są przypisane odpowiednie kamienie milowe. W przypadku polskiego KPO sytuacja jest nieco inna. Z powodu sporu o praworządność, by w ogóle uruchomić płatności, musimy spełnić najpierw kamienie dotyczące praworządności, dlatego czasem nazywa się je „superkamieniami”. Są nimi „wejście w życie reformy wzmacniającej niezależność i bezstronność sądów” czy „reforma mająca na celu naprawienie sytuacji sędziów dotkniętych orzeczeniami Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych i immunitetów sędziowskich”.
Polska łącznie ma 283 kamienie milowe. W pierwszej transzy jest ich 37 i – jak zapewnia resort funduszy i polityki regionalnej – poza ustawą wiatrakową reszta została już wykonana. Przykładowe kamienie to np. wejście w życie nowej ustawy z ulgami na robotyzację, co zostało wprowadzone przy okazji Polskiego Ładu. Inny to powołanie Komitetu Monitorującego wydawanie środków z KPO czy ustanowienie funduszu na rzecz zero- lub niskoemisyjnej mobilności i energii. Wiele z kamieni dotyczy transformacji energetycznej czy cyfryzacji, bo głównym celem unijnego Funduszu Obudowy ma być wzmocnienie unijnej gospodarki po pandemii. ©℗