Chińskie władze nagle zniosły środki zapobiegania Covid-19, a koronawirus zaczął się szerzyć po kraju bez żadnej kontroli. To koszmarny eksperyment społeczny i nie wiadomo, czego się spodziewać, bo jeszcze nigdy tak duża, nieposiadająca odporności populacja nie była wystawiona na wariant Omikron – oceniają w rozmowie z PAP eksperci.

Rząd w Pekinie przez prawie trzy lata pandemii utrzymywał drakońskie restrykcje, które hamowały działalność gospodarczą i wywoływały niezadowolenie społeczne, ale do niedawna zapobiegały dużym falom infekcji. Większość z 1,4 mld mieszkańców kraju nie miała więc wcześniej kontaktu z koronawirusem i nie przeszła Covid-19.

W październiku na historycznym XX zjeździe Komunistycznej Partii Chin (KPCh) przywódca kraju Xi Jinping sygnalizował zamiar utrzymania polityki „dynamicznego zerowania” ognisk choroby. Przekonywał, że Chiny „postawiły życie ludzi ponad wszystkim” i prowadzą „totalną ludową wojnę przeciwko wirusowi”.

Jednak na przełomie listopada i grudnia, po protestach w wielu miastach, Pekin zaczął się nagle wycofywać z polityki „zero covid” i rozmontowywać wszechobecny system kontroli covidowej. Zakażonych przestano przymusowo zabierać do izolatoriów, zrezygnowano z masowych testów i wymogu okazywania ujemnych wyników w miejscach publicznych.

Nie należy tego jednak odbierać jako ustępstwa ze strony władz ani oznaki osłabienia pozycji Xi – ocenia w rozmowie z PAP dr Marcin Przychodniak z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

„To raczej próba wyjścia z sytuacji niemożliwej przez +ucieczkę do przodu+, a tak naprawdę dość koszmarny eksperyment społeczny mający swoje źródło w trudnej sytuacji gospodarczej. Warto zwrócić uwagę, że władze nic nie mówią o rezygnacji z polityki +zero covid+, ale bardziej jej zakończeniu z sukcesem i przejściu do nowego etapu” – uważa dr Przychodniak.

Oficjalny dziennik KPCh „Renmin Ribao” ogłosił niedawno, że strategia zapobiegania pandemii w Chinach przyniosła sukces. Władze podkreślają, że dominujący obecnie wariant Omikron jest łagodniejszy od pierwotnej odmiany koronawirusa. Rządowi eksperci sugerują nawet, by wywołaną nim chorobę określać jako „koronawirusowe przeziębienie”.

Dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) ocenia w rozmowie z PAP, że kluczowym powodem nagłego odejścia od polityki „zero covid” był fakt, że Omikrona nie udało się powstrzymać. „Jest zbyt zaraźliwy i zbyt często nie jest wykrywany przez testy przesiewowe. W efekcie choroba zaczęła się szerzyć, a równocześnie negatywne skutki strategi +zero covid+ zaczęły mocno ciążyć nad gospodarką” – zaznacza ekspert.

„W tej sytuacji stanęli przed dylematem: zatopić gospodarkę, ale utrzymać nieskuteczną politykę, czy luzować ze świadomością, że będzie tego koszt społeczny. Między dwoma złymi scenariuszami wybrali ten, który ma szansę na odbicie gospodarcze w drugim lub trzecim kwartale przyszłego roku” – podkreśla dr Bogusz.

Chińskie władze znacznie zmniejszyły liczbę prowadzonych testów, dlatego oficjalne statystyki nie oddają prawdziwej liczby zakażeń. Zawężono również kryteria liczenia zgonów – w oficjalnym bilansie znajdą się tylko chorzy, którzy zmarli bezpośrednio w wyniku zapalenia płuc lub niewydolności oddechowej. Media informują tymczasem o przeciążonych szpitalach i kolejkach karawanów przed krematoriami.

Analitycy ostrzegają, że fala infekcji może doprowadzić do setek tysięcy, a nawet ponad 2 mln zgonów. Eksperci z Uniwersytetu Hongkońskiego (HKU) obliczyli, że bez środków zaradczych ze strony władz bilans zgonów może wynieść prawie milion. W najczarniejszym scenariuszu z modelu tygodnika „Economist” umrze około 1,5 mln osób.

Wszystkie te szacunki oparte są jednak na niepełnych danych i mogą być obarczone dużym marginesem błędu. „Nie wiadomo, czego się spodziewać, ponieważ nie mamy punktów odniesienia. Jeszcze nie było sytuacji, aby tak duża, nie posiadająca praktycznie żadnej odporności populacja była eksponowana na Omikron. Nie wiadomo co się wydarzy” – podkreśla dr Bogusz.

„Inna sprawa to sam koronawirus, jak on będzie dalej mutował? Czy będzie ewoluował w kierunku łagodniejszych form, czy wręcz przeciwnie? Mając tak dużą populacje, która przechodzi gwałtowną falę zachorowań, można się spodziewać wyłonienia się nowych podwariantów” – zwraca uwagę analityk OSW.

Eksperci ostrzegają, że fala infekcji w Chinach może doprowadzić do powstania nowych mutacji koronawirusa. „Jak widać na przykładzie wariantów Delta i Omikron, nowe odmiany pojawiają się w regionach o niskim pokryciu szczepieniami i po nagłym wzroście liczby zakażeń” – oceniał niedawno specjalista ds. chorób zakaźnych ze szpitala Uniwersytetu Koreańskiego w Seulu Kim Wu Dzu, odnosząc się do wariantów zidentyfikowanych w Indiach i RPA. Jego zdaniem kolejne mutacje wirusów są zwykle mniej zjadliwe niż poprzednie, ale nie można wykluczyć, że powstanie wariant budzący zaniepokojenie.(PAP)

anb/ jar/