W założonej przez Michała Dworczyka Fundacji Wolność i Demokracja dochodzi do konfliktu interesów, bo otrzymywała ona transfery m.in. z KPRM, której Dworczyk był szefem - mówili we wtorek posłowie KO. Fundacja była wspierana niezależnie od rządzącej opcji - odpowiedział zarząd fundacji.
Onet.pl napisał we wtorek, że założona przez Michała Dworczyka Fundacja Wolność i Demokracja świętowała w 2021 r. 15-lecie istnienia i że "za czasów +dobrej zmiany+ płynie do niej rzeka rządowych pieniędzy: z ministerstw i Kancelarii Premiera co roku otrzymuje ona po kilkanaście milionów". Z kolei posłowie Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński, Michał Szczerba i Katarzyna Lubnauer zorganizowali we wtorek konferencję prasową w Sejmie dotyczącą konfliktu interesów, jaki - w ich ocenie - związany jest z Fundacją Wolność i Demokracja. Założona w 2005 roku Fundacja, jak czytamy na jej stronie, działa w dwóch zasadniczych obszarach: pomocy Polakom na Wschodzie oraz wspierania przemian demokratycznych na terenach byłego Związku Sowieckiego.
KO: Możemy mieć do czynienia z ogromnym konfliktem interesów
Jak mówił Joński, Fundacja Wolność i Demokracja została założona niegdyś m.in. przez późniejszego, byłego już szefa KPRM Michała Dworczyka. "Za czasów dobrej zmiany, od roku 2015, fundacja ta otrzymała od państwa kwotę 64 milionów złotych. To kwota porażająca, nie znamy stowarzyszeń, czy fundacji, które otrzymują takie pieniądze" - powiedział.
Przyznał, że Dworczyk, gdy w 2015 r. został posłem, przestał pełnić funkcję w tej fundacji, ale dziś zasiada w niej żona ministra, co wynika nawet - jak mówił poseł KO - z sejmowego rejestru korzyści z 2022 roku. "To budzi nasze ogromne wątpliwości" - podkreślał Joński. "Możemy mieć do czynienia z ogromnym konfliktem interesów" - dodał.
Jednocześnie, tylko w latach 2020-21, powiedział Joński, przekazano na tę fundację z KPRM, wtedy kierowanej przez Dworczyka, 19,5 mln zł.
Na fundację wpłacały zresztą nie tylko instytucje publiczne, ale także spółki, np. KGHM przekazała na rzecz fundacji 0,5 miliona złotych w formie darowizny - dodał Joński. Płaciły także, dodał, PKN Orlen, PGNiG i Fundacja PKO Banku Polskiego.
"Michał Dworczyk pozostaje fundatorem fundacji, ma wciąż wpływ na władze statutowe fundacji, a jednocześnie (jako szef KPRM ) gigantyczne środki przekazuje na tę fundację" - mówił Szczerba.
Dodał, że np. stworzona przez Skarb Państwa Fundacja Solidarności Międzynarodowej, powołana po to, by upowszechniać wolność i demokrację w krajach Europy Wschodniej ma podobne zadania jak Fundacja Wolność i Demokracja. "Problem polega na tym, że fundacja MSZ otrzymuje mniejsze dotacje, niż prywatna fundacja pana ministra. Tu zachodzi gigantyczny konflikt interesów" - ocenił Szczerba.
Katarzyna Lubnauer dodała, że na fundację 4,9 mln zł wpłaciło też Ministerstwo Edukacji i Nauki w ramach jednego z programów. Dodała, że w sprawie działalności i wydatków MEiN posłowie opozycji chcą zwołać komisję edukacji, której szefową jest Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS. "Jej mąż, pan (Radosław Poraj-) Różecki, jest sekretarzem tej fundacji. Jest pytanie, czy ona powinna w ogóle poprowadzić posiedzenie komisji w tej sprawie" - mówiła Lubnauer.
"To wszystko powinien zbadać NIK, CBA i prokuratura" - dodała posłanka KO.
"Mamy do czynienia z gigantyczną przepompownią. PiS ustawia się na lata bycia w opozycji. Pan minister Dworczyk jest teraz ministrem bez teki, ale mamy taką opinię, że jest ministrem ds. zabezpieczenia PiS na chude lata" - powiedział Szczerba.
Fundacja odpowiada na zarzuty: w jej władzach zasiadali politycy różnych opcji
W reakcji na tekst Onetu zarząd Fundacji wydał we wtorek oświadczenie, w którym napisał, że tekst ten "uderza w wizerunek Fundacji, która od lat zaangażowana jest we wspieranie opozycjonistów występujących przeciw niedemokratycznym reżimom m.in. na Białorusi i w Rosji, a także upamiętnienie polskiej historii na Wschodzie. Jego wydźwięk ma budować jednoznacznie negatywne skojarzenia z aktywnością Fundacji Wolność i Demokracja, w związku z czym apelujemy do mediów o dokładną weryfikację celów i źródeł – zawartych w artykule J. Harłukowicza – odnoszących się do naszej działalności" - dodano.
W oświadczeniu podkreślono, że Fundacja jest niezależną, niepartyjną organizacją pozarządową i przypomina, że impulsem do powstania Fundacji było zamknięcie przez władze białoruskie latem 2005 roku dwóch niezależnych polskich pism związanych ze Związkiem Polaków na Białorusi. "Konieczność wydawania czasopism na uchodźctwie oraz pozyskiwania na ten cel środków finansowych doprowadziła do utworzenia Fundacji" - wskazano w oświadczeniu.
Podkreślono, że realizując projekty w dwóch podstawowych nurtach, Fundacja popularyzuje wiedzę o polskim dziedzictwie i polskiej historii Kresów, dąży do odzyskania poczucia wspólnoty oraz świadomości konieczności współpracy przez narody tworzące I Rzeczpospolitą. "Od ponad dekady Fundacja upamiętnia również oraz popularyzuje wiedzę nt. polskiego antykomunistycznego i antysowieckiego podziemia zbrojnego" - dodał zarząd.
Podkreślił, że fundacja jednym z trzech największych podmiotów (po Stowarzyszeniu Wspólnota Polska, Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie) wspierających Polonię i Polaków poza granicami kraju, w szczególności na Wschodzie, prowadzi swoje działania w oparciu o wartości patriotyczne, a członkowie Rady Fundacji mają bogate doświadczenie z czasów działalności antykomunistycznej w PRL lub pracy na rzecz Polaków na Wschodzie.
Poinformowano, że Fundacja WiD zatrudnia 250 osób w Polsce, Ukrainie i Białorusi, ma pod opieką m.in. 210 punktów nauczania języka polskiego, w których uczy się 25 tys. osób, utrzymuje 34 polskie redakcje radiowe, telewizyjne, internetowe i wydające gazety, przede wszystkim w Ukrainie.
"Wbrew insynuacjom zawartym w publikacji portalu Onet Fundacja od wielu lat, niezależnie od zmieniających się większości parlamentarnych, cieszy się zaufaniem zarówno instytucji publicznych jak i podmiotów prywatnych oraz międzynarodowych" - napisano. Oświadczenie wymienia partnerów Fundacji, wśród których obok polskich instytucji (m.in. Senat RP, MSZ, MEiN, MKiDN, KPRM) są m.in. Sekretariat Stanu USA, UNICEF, ambasady Norwegii i Niderlandów. "Fundacja w ostatnich latach wielokrotnie uzyskała pozytywną ocenę w trakcie kontroli przeprowadzanych przez instytucje krajowe i zagraniczne – m.in. Urząd Skarbowy, ZUS, Komisja Europejska, Najwyższa Izba Kontroli, organy kontrolne donatorów. Ponadto Fundacja regularnie przechodzi zewnętrzny audyt finansowy (niezbędny w trakcie aplikowania o część grantów zagranicznych) – ostatni został pozytywnie zakończony w roku 2021" - głosi oświadczenie.
W oświadczeniu podano też kwoty wsparcia ze strony różnych źrodeł, począwszy od 2013 roku, aż do roku 2021 (2013 r. – 7 617 242 zł – 12 realizowanych projektów; 2014 r. – 13 632 232 zł – 19 projektów; 2015 r. – 12 429 716 zł – 22 projekty; 2016 r. – 10 258 582 zł – 24 projekty; 2017 r. – 9 151 778 zł – 33 projekty; 2018 r. – 11 067 489 zł – 33 projekty; 2019 r. – 12 165 130 zł – 37 projekty; 2020 r. – 13 010 892 zł – 33 projekty; 2021 r. – 15 679 727 zł – 47 projektów).
Zarząd podkreśla też, że działania Fundacji WiD zawsze miały charakter ponadpolityczny – a w ciałach statutowych poza ekspertami zasiadali politycy z różnych opcji politycznych m.in.: poseł Robert Tyszkiewicz (PO), senator Łukasz Abgarowicz (PO), poseł Adam Lipiński (PiS) czy radny Michał Dworczyk (PiS).(PAP)
autor: Piotr Śmiłowicz