Immunitet parlamentarny obejmujący polskich posłów i senatorów jest zbyt szeroki - ocenił w czwartek Paweł Kukiz. Jak zauważył, w systemach anglosaskich nie istnieje coś takiego jak immunitet w sprawach kryminalnych.

Posłów i senatorów chroni immunitet materialny i formalny. Immunitet materialny broni przed pociągnięciem do odpowiedzialności za działania wynikające z wykonywania mandatu zarówno w czasie jego trwania, jak i po jego wygaśnięciu, chyba że narusza dobra osobiste innych osób. Immunitet formalny chroni natomiast przed pociągnięciem posła lub senatora do odpowiedzialności karnej i karnoadministracyjnej bez zgody Sejmu lub Senatu. Obejmuje on wszystkie czyny popełnione przez posła lub senatora, w szczególności czyny inne niż wynikające z wykonywania mandatu i rozciąga się na całe postępowanie karne.

Lider Kukiz'15 był pytany w czwartek w Programie Pierwszym Polskiego Radia o środową decyzję Senatu, który w głosowaniu nie zgodził się na uchylenie immunitetu marszałkowi Tomaszowi Grodzkiemu. Polityk powołał się na przykład działania immunitetu w krajach anglosaskich. "W systemach anglosaskich nie istnieje coś takiego jak immunitet w sprawach kryminalnych, złodziejskich, łapówkarskich itd." - powiedział Kukiz. Według niego "immunitet w Polsce jako taki jest za szeroki dla parlamentarzystów".

W ocenie Kukiza "całkowite zdjęcie immunitetu nie byłoby dobre". Jednak - jak dodał - jest on nadużywany. "Jest skandaliczne, że immunitet w sprawach, gdzie istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo popełnienia przez parlamentarzystę jakiegoś przestępstwa często chroni mu chroni pupę" - powiedział.

Uchylenia immunitetu marszałka Grodzkiego domagała się Prokuratura Regionalna w Szczecinie, która w grudniu ub. roku skierowała ponowny wniosek w tej sprawie. Według tej prokuratury Grodzki, pełniąc funkcję dyrektora szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatora tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej, przyjął korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich. Chodzi o art. 228 Kk, czyli zarzut "sprzedajności osoby pełniącej funkcję publiczną".

Prokurator regionalny w Szczecinie Artur Maludy poinformował senatorów we wtorek, że z zeznań 20 świadków wynika, że Grodzki "miał przyjąć kwotę nie mniejszą niż 24 tysiące 150 złotych w związku z leczeniem 13 pacjentów" i miało to nastąpić w okresie od 1996 r. do 2012 r. Według niego w większości przypadków pieniądze te były wręczane Grodzkiemu na terenie szpitala, a w dwóch przypadkach pieniądze zostały wręczone w prywatnym gabinecie lekarskim.

Grodzki, który jest profesorem nauk medycznych, chirurgiem, wielokrotnie zapewniał, że formułowane pod jego adresem zarzuty dotyczące korupcji nie mają podstaw.

Także w środę marszałek Senatu zapewnił, że nie przyjmował łapówek od pacjentów. "Wiele rzeczy można o mnie powiedzieć, ale myślę, że nie można powiedzieć, że jestem idiotą i będąc dyrektorem i ordynatorem dopominałem się jakichkolwiek wpłat pieniędzy. Stanowczo podkreślam: nigdy nie przyjąłem żadnej łapówki od pacjentów" - oświadczył.(PAP)

Autor: Adrian Kowarzyk