Tempo prac nad projektami dotyczącymi zmian w sądownictwie zależeć będzie od tego, co stanie się z Krajowym Planem Odbudowy – twierdzą rozmówcy DGP z Prawa i Sprawiedliwości

- Wydawało się, że Komisji Europejskiej wystarczy samo złożenie projektów ustaw do Sejmu. Ale dziś okazuje się, że to zbyt optymistyczne założenie - przyznaje ważny polityk partii rządzącej. Tak więc im dłużej będzie trwał klincz w sprawie KPO, tym wolniejsze tempo prac nad zmianami w sądownictwie.
W zeszłym tygodniu minister rozwoju i technologii Piotr Nowak stwierdził, że „jest polityczna zgoda w Komisji Europejskiej na uruchomienie KPO” - planu, który jest podstawą wypłaty unijnych środków z Funduszu Odbudowy przeznaczonych m.in. na wzmacnianie gospodarki po pandemii. Ale jeszcze tego samego dnia wypowiedź tę prostowali szef KPRM Michał Dworczyk i rzecznik rządu Piotr Müller, a wkrótce potem Nowak stracił stanowisko.
Zdaniem naszego rozmówcy z KPRM mówienie dziś o terminie odblokowania KPO jest nierozsądne. Wciąż bowiem dyskutowana jest sporna kwestia dotycząca oczekiwanej przez KE reformy wymiaru sprawiedliwości, zwłaszcza likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego (ID SN), do czego zobowiązuje Polskę wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE). Nasi rozmówcy z rządu sugerują, że porozumienia wciąż nie ma.
Tymczasem Sejm rozpoczął prace na projektami ustaw, które dotyczą przyszłości Izby Dyscyplinarnej SN. Po pierwszym czytaniu odpadły dwa projekty opozycyjne: KO oparty na propozycji sędziów ze stowarzyszenia Iustitia oraz Lewicy (oba zakładały likwidację ID SN). Zostały natomiast propozycje autorstwa prezydenta, PiS i Solidarnej Polski. Ten ostatni nie ma żadnych szans, wprowadziłby rewolucję w Sądzie Najwyższym i od początku Andrzej Duda zapowiadał jego zawetowanie. Na poparcie głowy państwa nie może też liczyć projekt PiS (ID SN nie zajmowałaby się sprawami dotyczącymi sędziów, a tylko pozostałych zawodów prawniczych). - Trudno pogodzić te pomysły z naszym projektem, one idą w inną stronę - słyszymy w Pałacu Prezydenckim. PiS ma świadomość tych zastrzeżeń i wydaje się, że zrezygnował z forsowania własnych pomysłów. - Wiemy o zdaniu prezydenta i wiemy, że jest do niego przywiązany - mówi nam polityk PiS.
Tyle że nie ma pewności, czy ostatecznie znajdzie się większość dla projektu Andrzeja Dudy, nie chcą go poprzeć ziobryści. - Podstawą jest projekt prezydencki, ale Ziobro się stawia, więc nie wiemy, co będzie - mówi ważny polityk PiS. Wśród ugrupowań opozycyjnych poparcie wyklucza KO, która uważa, że rozwiązania prezydenta zbyt oszczędnie korygują ustrój sądownictwa. - Wojna nie zawiesza demokracji, wręcz odwrotnie - trzeba umacniać niezawisłe sądy i prawa człowieka, to fundament obecności w UE - mówi Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO. Teoretycznie poparcia nie wykluczają PSL czy Lewica, ale mają swoje pomysły na poważne zmiany w projekcie Andrzeja Dudy.
Sam projekt zakłada, że zamiast Izby Dyscyplinarnej powstałaby Izba Odpowiedzialności Zawodowej. W jej skład weszłoby 11 sędziów, na co dzień orzekających w innych izbach. Tych 11 sędziów wybierałby prezydent RP na okres pięciu lat spośród 33 sędziów wylosowanych z wszystkich sędziów każdej izby Sądu Najwyższego. Z udziału w losowaniu zwolnieni byliby jedynie prezesi izb. W ten sposób uwzględniono by zastrzeżenia TSUE dotyczące specjalnego statusu Izby Dyscyplinarnej i jej sędziów. Obecni sędziowie Izby Dyscyplinarnej mogliby przejść do innych izb SN lub w stan spoczynku.
Lewica i PSL mają podobne propozycje poprawek do prezydenckiego projektu. Domagają się, by sędziowie obecnej Izby Dyscyplinarnej z automatu trafili w stan spoczynku. Chcą też, by tzw. nowi sędziowie SN (wskazani przez obecną Krajową Radę Sądownictwa) nie mogli zajmować się kwestiami dyscyplinarnymi. Robiliby to sędziowie z odpowiednio długim stażem w Sądzie Najwyższym (PSL proponuje 7 lat; Lewica - 10). Lewica ma także pomysł, by wyeliminować udział prezydenta z procesu wyboru sędziów do spraw dyscyplinarnych. Po prostu do każdej sprawy losowany byłby sędzia SN o co najmniej 10-letnim stażu w SN. To nie spodoba się w pałacu - uszczupla bowiem kompetencje głowy państwa. Przeciwnicy tych pomysłów podnoszą ponadto, że automatyczne odesłanie sędziów Izby Dyscyplinarnej w stan spoczynku może być wątpliwe prawnie. Natomiast co do pomysłów dotyczących stażu z Pałacu Prezydenckiego i PiS można usłyszeć, że byłoby to różnicowanie statusu sędziów.
Wcale nie ma więc pewności, że PiS uda się porozumieć z Lewicą czy PSL i uzgodnić kompromis, który pozwoliłby obejść się bez głosów Solidarnej Polski. Teoretycznie pośpiechu nie ma. PiS nadal uważa, że możliwe jest, by Bruksela zwolniła hamulec z KPO nawet przed przyjęciem zmian w sądownictwie. Powinny być jednak uchwalone nie tylko z powodu sporu z KE, lecz także dlatego, że Izba Dyscyplinarna praktycznie nie działa. ©℗