Wniosek PiS o odwołanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego będzie gotowy w najbliższych dniach; chcemy, by był rozpatrywany na najbliższym posiedzeniu Senatu - powiedział PAP wicemarszałek izby Marek Pęk (PiS).

Pęk, który w sobotę zapowiedział, że senatorowie PiS złożą wniosek o odwołanie Grodzkiego podkreślił, że ma to związek ze "skandaliczną wypowiedzią" marszałka o "finansowaniu przez Polskę zbrodniczego reżimu Putina". Chodzi o słowa Grodzkiego z nagrania skierowanego do Rady Najwyższej Ukrainy zamieszczonego w piątek m.in. na Twitterze. Marszałek Senatu odnosząc się do zapowiedzi Pęka mówił, że podtrzymuje swoje słowa. Jak zaznaczył, akcentował w swojej wypowiedzi kwestię finansowania zbrodniczego reżimu "nawet wbrew intencjom

Senator PiS zapowiada, że wniosek ws. Grodzkiego będzie gotowy w najbliższych dniach. "Na razie wszyscy jesteśmy skoncentrowani na wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce, więc na początku przyszłego tygodnia będziemy ten wniosek dopracowywać. Tu są kwestie formalne, terminy, trzeba zgromadzić wymagana liczbę podpisów. Będziemy starali się tak go złożyć, by mógł być rozpatrywany na najbliższym posiedzeniu Senatu" - zapowiedział Pęk w rozmowie z PAP. Najbliższe posiedzenie Izby zaplanowano na 12 i 13 kwietnia.

Pęk pytany, czy senatorowie PiS będą rozmawiać z senatorami innych klubów, by faktycznie odwołać Grodzkiego czy też celem wniosku jest debata na temat jego słów, odparł, że "chodzi nam o jedno i drugie".

"Zdaję sobie sprawę z tego, jaki jest układ sił w Senacie, że marszałek Grodzki stoi na czele paktu senackiego, który jest w tym momencie dla opozycji totalnej bardzo cenny. Nie spodziewam się zatem, że będzie łatwo senatorów w nim skupionych namówić go głosowania za tym wnioskiem. Mimo to będziemy rozmawiać z senatorami. Bo choć celem jest odwołanie marszałka, to przeprowadzenie debaty może sprawić, że senatorowie przejrzą na oczy, bo rozmowy na temat kwestii immunitetu, też skandalicznej, nie przyniosły skutku" - mówił Pęk. Jak dodał, PiS chciał odwołanie Grodzkiego przez wiele miesięcy argumentując, że od blisko roku "bezprawnie blokuje rozpatrzenie tego wniosku przez Senat".

Polityk podkreślił, że PiS krytycznie ocenia także prowadzenie przez Grodzkiego "szkodliwej dla kraju polityki alternatywnej wobec działań polskiego rządu, szczególnie w sprawach zagranicznych". "Teraz mamy do czynienia z wypowiedzią tak skandaliczną i szkodliwą, że może niektórym senatorom klapki z oczu opadną. Zatem ja liczę, że uda się marszałka tym razem po prostu odwołać. Jeśli się to nie uda - będzie przynajmniej okazja, by podsumować dotychczasową działalność pana marszałka" - dodał Pęk.

Na pytanie, czy nie obawia się, że taka debata może doprowadzić do większej niezgody wśród polityków w sprawach dotyczących agresji na Ukrainę i dodatkowo podzielić Polaków, co wpisałoby się narrację rosyjską senator PiS podkreślił: "To co? W imię takiej fałszywej zgody wszystkich ze wszystkimi mamy pozwalać na to, żeby trzecia osoba w państwie realizowała najgorszą propagandę Władimira Putina wobec Polski? Nie mogę się na to zgodzić. Kiedy widzę, że marszałek Senatu jawnie godzi w polską rację stanu, ja muszę reagować".

Odnosząc się do argumentów Grodzkiego, który mówił, że rząd nie powinien dawać czasu Rosjanom na wytransferowanie pieniędzy z Polski, za to powinien hamować import rosyjskiego węgla i transporty tirów przez Polskę na Białoruś, Pęk odparł: "Nisko oceniam marszałka Grodzkiego jako polityka, ale nie sądzę, by był tak niezorientowany, by nie wiedzieć, że te rzeczy, o które apeluje - czyli kwestia embarga na węgiel, zatrzymania ruchu transgranicznego, kwestia sankcji - że są to sprawy, które są w gestii społeczności międzynarodowych, a w szczególności UE".

"Nie może Grodzki żądać od polskiego rządu rzeczy, które są w kompetencjach europejskich. Z drugiej strony nie może nie dostrzegać, że to rząd Mateusza Morawieckiego najgłośniej domaga się od państw europejskich dalszych kroków" - zaznaczył Pęk. Według niego Grodzki zamiast wesprzeć, próbuje przerzucić na rząd odpowiedzialność za brak decyzyjności innych państw UE i instytucji międzynarodowych, osłabiając pozycję Polski.

Senator PiS pytany czy przed złożeniem wniosku będzie rozmawiać z Grodzkim, próbując przekonać go do swoich racji i uspokoić emocje, powiedział, że nie wierzy, iż taka rozmowa mogłaby pomóc, szczególnie, że marszałek Senatu nie chce się wycofać ze swoich słów.

Grodzkiego bronili w sobotę politycy PO. "Zamiast robić hucpę w Senacie, PiS powinien wziąć do serc słowa marszałka Tomasza Grodzkiego i w kwestii sankcji na Rosję zrobić coś więcej, niż polityczny marketing" - napisał na Twitterze sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.

"Byłoby zdecydowanie lepiej gdyby rządzący zamiast atakować marszałka Grodzkiego, wykorzystali swoją energię do wprowadzenia sankcji wobec rosyjskich oligarchów w Polsce, blokady zakupów rosyjskiego węgla i wstrzymanie zaopatrywania rosyjskiej armii przez polską granicę" - ocenił z kolei na Twitterze rzecznik Platformy Jan Grabiec.

W nagraniu skierowanym do Rady Najwyższej Ukrainy marszałek Senatu mówił w nim m.in., że Ukraińcy dają mnóstwo przykładów najwyższego poświęcenia, męstwa i determinacji w obronie swojej ojczyzny. "Ale trzeba to podkreślić z całą mocą: cały cywilizowany świat musi działać z podobną determinacją i bezwzględną wolą poskromienia agresora" - podkreślił Grodzki.

"Sankcje muszą być kompletne i stanowczo egzekwowane. Dlatego muszę Was przeprosić za to, że niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów. W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi. Agresor musi być całkowicie izolowany i musi boleśnie odczuć, że świat twardo stoi po stronie zaatakowanych i nie pozwoli na rzeź Ukrainy" - oświadczył również Grodzki. (PAP)

autorka: Wiktoria Nicałek

wni/ mkr/ par/