Mamy obowiązek strzec granicy Unii Europejskiej przed nielegalną migracją i my to po prostu robimy - powiedział prezydent Andrzej Duda o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Wskazał, że odpowiedzialność za tragiczne zdarzenia na granicy spada na tych, którzy pchają na nią migrantów.

Prezydent zapytany został w piątek w TVN24 o sytuację na polsko-białoruskiej granicy.

"Wyjście (...) jest tylko jedno. I to nie jest tylko wyjście na zasadzie polskiego widzimisię". "Jesteśmy krajem granicznym Unii Europejskiej, u nas jest granica Unii Europejskiej, granica strefy Schengen i my mamy obowiązek tej granicy strzec, i to nie jest zabawa. Więc to nie jest tylko kwestia tego czy my chcemy przyjąć tych migrantów, czy nie chcemy ich przyjąć. To jest kwestia tego, że my mamy obowiązek strzec granicy Unii Europejskiej przed nielegalną migracją i my to po prostu robimy" - odpowiedział prezydent.

Dodał, że "robimy to z cała stanowczością i będziemy to robić". "Ponosimy związane z tym koszty i będziemy te koszty ponosili. To, że zdarzają się tragiczne rzeczy... To ja powiedziałbym tak: odpowiedzialność za te tragiczne zdarzenia spada na tych, którzy tych ludzi pchają na granicę. To nie my, to nie Polska, to nie polskie władze, to nie polskie społeczeństwo pcha tych ludzi za granicę, to nie polskie społeczeństwo i nie polskie władze doprowadziły tych ludzi do nieszczęścia" - powiedział Duda.

Wskazał, że są to działania hybrydowe. "Bo jeżeli mamy z czymś tak bezprecedensowym do czynienia, że władze sąsiedniego państwa prowadzą de facto działania hybrydowe poprzez prowadzenie do nielegalnego przekraczania granicy, to jak to nazwać?" - stwierdził.

Zapytany z kolei w wywiadzie dla TVP, czy partnerzy z innych krajów rozumieją powagę sytuacji w kontekście tego, że białoruski reżim prowadzi atak hybrydowy na granice Polski, Łotwy i Litwy, prezydent potwierdził zaznaczając, że "zwłaszcza rozumieją to partnerzy z Europy zachodniej". "I tu nikt nie ma wątpliwości co do tego, że my dobrze wykonujemy swoje zadanie. Ogromnie jestem wdzięczny naszym służbom granicznym, wojsku, że strzegą polskiej granicy i robią to w sposób odpowiedzialny i poważny" - powiedział Duda.

Według niego "nie ma żadnej dyskusji na ten temat, a zwłaszcza żadnej absolutnie, ani jednego słowa krytyki ze strony jakichkolwiek polityków, którzy się zetknęli z problemem nielegalnej migracji. Po prostu wykonujemy nasze zadanie. Naszym zadaniem jest m.in. strzeżenie granicy UE, granicy strefy Schengen" - zaznaczył.

"Musieliśmy wprowadzić stan wyjątkowy, taka była konieczność, także ze względu na różne nieodpowiedzialne zachowania, które miały miejsce w stregie granicznej i przygranicznej. Tak się stało, ale też staramy się to realizować tak, by ludziom mieszkającym w tamtym obszarze to jak najmniej przeszkadzało, jak najmniej utrudniało im życie, a przede wszystkim ułątwiało wykonywanie zadań funkcjonariuszom Straży Granicznej i wojska" - stwierdził Duda.

Zapytany "jak to jest, że rozumieją to zagraniczni partnerzy, a część polityków w Polsce tego nie rozumie, nie chce tego zrozumieć, udaje, że nie rozumie", odpowiedział, że "są ludzie, którzy po prostu są nastawieni totalnie i zrobią wszystko, włącznie ze szkodzeniem interesowi Polski, po to, by toczyć polityczną walkę".

"Taka jest nasza rzeczywistość. Ja już się do tego przyzwyczaiłem, spuszczam na to zasłonę miłosierdzia. I funkcjonuję dalej, wykonuję swoje obowiązki, robię to, co uważam, że powinienem robić dla Polski, a tych ludzi mi po prostu żal. Upadlają się, mogę powiedzieć tak - przykra sytuacja" - powiedział Duda.

Prezydent w TVN24 zapytany został również, o kwestię przedłużenia stanu wyjątkowego, odpowiedział, że "tam przede wszystkim są dwie potrzeby". "Po pierwsze: jest potrzeba by był tam porządek, po drugie: jest potrzeba, żeby funkcjonariusze Straży Granicznej i nasi żołnierze, którzy tam są i strzegą naszej granicy, mogli to robić w sposób bezpieczny i żeby spokojnie mogli to robić" - dodał.

Od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, obowiązuje stan wyjątkowy. W tym czasie odnotowano łącznie ok. 5 tys. prób nielegalnego przekroczenia tej granicy. Minionej nocy w odległości 500 m od linii granicy z Białorusią zatrzymano grupę imigrantów z Iraku. Jeden z mężczyzn pomimo reanimacji prowadzonej przez patrol oraz zespół karetki pogotowia zmarł. W niedzielę Straż Graniczna poinformowała, że w rejonie przygranicznym z Białorusią znaleziono zwłoki trzech osób, które próbowały nielegalnie przekroczyć granicę, a po stronie białoruskiej zwłoki kobiety.

Prezydent w TVN24 odniósł się także do pytania czy jesteśmy w stanie jakoś pomóc polskim działaczom na Białorusi: szefowej Związku Polaków na Białorusi Andżelice Borys i dziennikarzowi Andrzejowi Poczobutowi, którzy od pół roku przebywają w białoruskich więzieniach.

"Powiem tak, trochę ujawnię kuchnię, która jest już trochę historią: na różne sposoby próbowaliśmy, nie informując o tym społeczeństwa prowadziliśmy zakulisowe rozmowy. Ja zresztą osobiście rozmawiałem z przywódcami różnych krajów, którzy teoretycznie mogli nam pomóc rozmawiać z władzami białoruskimi, po to, żeby uwolnić naszych współobywateli. To było na samym początku tego kryzysu, potem zostali aresztowani, część z nich została uwolniona" - odpowiedział Duda.

Dopytywany z kim w tej sprawie rozmawiał, zastrzegł, że wolałbym tego nie ujawniać. "W wyniku tych właśnie, ewidentnie w wyniku tych działań, prośby tutaj o pewne pośrednictwo dyplomatyczne, część Polaków, którzy byli aresztowani, obywateli Białorusi została uwolniona, są w tej chwili w Polsce. Nie była to tajemnica medialna, ja się z nimi spotykałem. To było jakiś czas temu" - powiedział prezydent. "Niestety pani Andżeliki Borys i pana Andrzeja Poczobuta uwolnić się nie udało" - dodał.

Jak wskazał, stało się tak "także dlatego, że oni nie chcieli emigrować, bo wtedy była taka sytuacja, że oni powiedzieli, że nie wyjadą z Białorusi, oni są obywatelami Białorusi, to jest ich miejsce, to jest ich dom i oni Białorusi nie opuszczą i pozostali niestety w więzieniu i nadal w nim są".

"Na razie nie umiemy znaleźć żadnego rozwiązania, które spowodowałoby ich uwolnienie, ale nie ukrywam, że bardzo liczymy tutaj na wsparcie wspólnoty międzynarodowej i twarde oddziaływanie na wszelkie sposoby na reżim prezydenta Łukaszenki, żeby uwolnieni zostali, bo są więzieni bezprawnie" - powiedział prezydent.