Celem przeniesienia obsługi programu "500 plus" do ZUS jest optymalizacja, a oszczędności będzie można przekazać na kolejne programy dla rodzin - przekonywali w czwartek w Sejmie posłowie PiS. Przeciwnego zdania jest opozycja, która ocenia, że nowe przepisy uderzą w najbardziej potrzebujące rodziny i samorządy.
W czwartek w Sejmie odbyło się drugie czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. Projekt ten przewiduje, że obsługą programu "Rodzina 500 plus" będzie zajmował się Zakład Ubezpieczeń Społecznych, a nie – jak obecnie – samorządy. Wnioski o przyznanie świadczenia będzie można składać tylko przez internet, a pieniądze będą wypłacane jedynie bezgotówkowo na wskazany przez wnioskodawcę numer rachunku bankowego.
Poseł PiS Robert Warwas mówił, że planowane zmiany nie wprowadzą żadnych zmian w zakresie uprawnień rodzin i ich dostępności do świadczenia "500 plus".
"Celem zmian jest wyłącznie optymalizacja procesu obsługi świadczenia przez wykorzystywanie coraz bardziej powszechnych narzędzi, jakimi są systemy informatyczne oraz położenie nacisku na bezgotówkowe formy wypłaty świadczenia wychowawczego, a także dążenie do zmniejszenia kosztów związanych z przyznawaniem i przekazywaniem uprawnionym środków pieniężnych poprzez oparcie się o Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Przewiduje się automatyzację nadawania prawa i wydawania rozstrzygnięć przez zapewnienie odpowiedniego oprogramowania w ZUS, co zredukuje koszty obsługi wniosków, ponieważ dla większości wniosków nie będzie konieczności ich obsługi przez pracownika. Jedynie w przypadkach wymagających analizy załącznika do wniosku lub przeprowadzenia postępowania wyjaśniającego z wnioskodawcą, będą prowadzone prace przez pracownika ZUS" - powiedział Warwas.
Poseł PiS wskazał, że pozyskane w ten sposób oszczędności będzie można przekazać na kolejnych programów wsparcia rodzin, takich jak Rodzinny Kapitał Opiekuńczy.
Posłanka Iwona Maria Kozłowska powiedziała, że klub Koalicji Obywatelskiej jest przeciwny przeniesieniu obsługi programu "Rodzina 500 plus" do ZUS. Kozłowska oceniała, że sytuacja ZUS jest fatalna, pracownicy są nisko wynagradzani, nadmiernie obciążani pracą, a system informatyczny ZUS jest niewydolny. Podkreślała, że samorządy dotychczas swoją rolę dotyczącą realizacji programu Rodzina 500 plus wypełniały bez zarzutu.
"Przecież to samorządy zrekrutowały, przeszkoliły te tysiące osób, które na terenie całego kraju zajmują się obsługą tego programu. To gminy poniosły ogromne koszty organizacyjne i wdrożeniowe związane z jego realizacją. Odebranie gminom obsługi programu obniży ich zdolność do zadłużania się, a to będzie równać się z uszczupleniem możliwości realizacji planów inwestycyjnych. Środki, które w ramach tego zadania jeszcze otrzymują, są bardzo istotnym elementem ich budżetu" - powiedziała.
Posłanka KO zwróciła uwagę, że obecnie wnioski o świadczenie są weryfikowane przez wykwalifikowanych pracowników socjalnych, którzy mają większe rozeznanie w sytuacji poszczególnych rodzin. Zwróciła też uwagę, że kilkanaście procent rodzin wnioski o "500 plus" składało w formie papierowej, która ma już być niedostępna. Kozłowska zwróciła uwagę, że część wnioskodawców to osoby wykluczone cyfrowo i komunikacyjne.
Kozłowska poinformowała, że klub KO zgłasza trzy poprawki do projektu. Pierwsza z nich przewiduje, że obsługą świadczenia nadal będą zajmowały się samorządy, druga - że wnioski będzie można nadal składać zarówno w formie elektronicznej, jak i papierowej, trzecia poprawka przewiduje, że ustawa weszłaby w życie w 2023 r.
Magdalena Biejat (Lewica) oceniła, że przeniesienie 500 plus do ZUS-u od 1 stycznia 2022 r. "nie usprawni zbyt wiele". Jak wskazywała, zmiany nie zostały skonsultowane z pracownikami Zakładu. Zdaniem posłanki wprowadzenie takiego rozwiązania spowoduje chaos i spowoduje negatywne skutki społeczne i gospodarcze.
Zwróciła uwagę, że projekt nie przewiduje dodatkowego finansowania dla ZUS-u, ani na podniesienie pensji, ani na zwiększenie zatrudnienia. Przypomniała, ze ZUS już pozostaje w sporze zbiorowym z pracownikami. Zapowiedziała złożenie poprawek, które wydłużą vacatio legis o rok i wykreślają wyłączenie realizacji programu "Rodzina 500 plus" spod prawa o zamówieniach publicznych.
Bożena Żelazowska (Koalicja Polska) oceniła, że przepisy zaproponowane w projekcie nie są dobre. Zmiany - jak mówiła - jeszcze bardziej obciążą pracowników ZUS. Zdaniem Żelazowskiej środki z programu, tak jak dotychczas, powinny być dysponowane przez samorządy, które znają sytuacje rodzin i mogą zweryfikować, czy kwota będzie wykorzystana na potrzeby dziecka. "Z perspektywy odległego ZUS-u nie będzie to możliwe" - podkreśliła. Posłanka oświadczyła, że klub KP-PSL zagłosuje za przyjęciem ustawy pod warunkiem uwzględnienia poprawek.
Poprawki do ustawy zgłosiła także Joanna Mucha (Polska 2050), która wskazywała, że samorządy mają dobrą praktykę w realizacji tego zadania. Oceniła, że projekt jest zły zarówno dla samorządów jak i świadczeniobiorców. "Dla kogo to jest dobre? Dla pani minister?" - pytała posłanka. Mucha wyjaśniła, że jedna ze zgłoszonych przez nią poprawek zakłada wykreślenie z ustawy art. 16, który mówi, że "można bezprzetargowo załatwić system informatyczny" obsługujący program. Druga poprawka - jak zapowiedziała - dotyczy przywrócenia gotówkowej formy wypłaty świadczenia.
Z kolei Agnieszka Ścigaj (Polskie Sprawy) stwierdziła, że projekt "ma zdecydowanie więcej minusów niż plusów". Oceniła, że przeniesienie 500 plus do ZUS jest wątpliwe w kontekście optymalizacji kosztów obsługi. Zwróciła także uwagę, że gminy mają system weryfikacji sytuacji socjalnej rodzin. "ZUS będzie zaglądał i będzie się zastanawiał jak te pieniądze są przeznaczane? Nie. Po prostu pracownik ZUS-u wyda decyzję" - wskazała. Posłanka zapowiedziała złożenie stosownych poprawek.
Poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz ocenił, że program nie daje skutków pro demograficznych i w całości jest nieefektywny. "500 plus to są de facto alimenty na cudze dzieci i kupowanie wyborców za ich własne pieniądze" - powiedział.
Wiceminister rodziny Barbara Socha odpowiadając na wątpliwości posłów przypomniała, że świadczenie 500 plus jest uniwersalne i powszechne. Dodała, że obecne koszty obsługi świadczenia są niebagatelne. Wskazała, że oszczędności w związku z wprowadzeniem zmian to ponad 3 mld zł w perspektywie dekady. "To dla nas poważna kwota i uważamy, że warto z tego powodu zmienić sposób operacjonalizacji tego świadczenia bez straty dla beneficjentów" - uzasadniła.
Zaznaczyła, że zmienia się forma wypłaty świadczeń, która "została przepracowana" w czasie pandemii, kiedy to przyspieszył proces cyfryzacji usług. "Sprawdziliśmy jak to działa na kilku różnych przykładach. Bon turystyczny, zasiłek solidarnościowy, dzisiaj realizowany jest program 300 plus. W żadnych z tych przypadków nie było problemów technicznych i organizacyjnych" - zauważyła.
Odnosząc się do słów posła Sośnierza o "alimentach na cudze dzieci", wiceszefowa MRiPS oceniła, że ta wypowiedź świadczy o "braku podstawowej wiedzy ekonomicznej". "Dzisiaj mamy taką sytuację na świecie, że jest problem z zastępowalnością pokoleń, a to oznacza, że brak następnych pokoleń dotknie nas, jako całe społeczeństwo" - mówiła Socha. Dodała, że "nawet odłożenie ogromnych środków na emeryturę i dbanie o siebie nie zabezpiecza nas na przyszłość".
"Chociażby po to, żeby te środki wydatkować, nawet na podstawowe usługi, potrzebni są ludzie, którzy będą te usługi świadczyć i dobra będą produkować" - dodała. Podkreśliła, że program transferów rodzinnych jest powszechny na całym świecie i Polska nie jest jedynym krajem, który takie rozwiązanie wdrożył.
W związku ze zgłoszeniem poprawek w drugim czytaniu projekt został skierowany do ponownego rozpatrzenia przez Komisję Polityki Społecznej i Rodziny.