Aktywista Jan Śpiewak podkreślił w rozmowie z PAP, że "bardzo pozytywnie" ocenia nowelę Kodeksu postępowania administracyjnego, o której podpisaniu w sobotę poinformował prezydent Andrzej Duda. Nie można naprawiać krzywd, tworząc kolejne; wydawałoby się, że to dość prosta zasada - ocenił.

Nowelizacja Kodeksu postępowania administracyjnego zmienia przepisy nakazujące uznawanie decyzji administracyjnej za nieważną z powodu "rażącego naruszenia prawa" - bez względu na fakt, jak dawno ją wydano. Zapisy noweli oznaczają m.in., że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie wszczęcie postępowania w celu jej zakwestionowania, np. w sprawie odebranego przed laty mienia.

Śpiewak, który od lat zaangażowany jest w sprawy warszawskiej reprywatyzacji, powiedział PAP, że bardzo pozytywnie ocenia nowe przepisy. "Trzeba zaznaczyć, że jest to realizacja wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zwrócił uwagę na to, że tzw. dzika reprywatyzacja jest niezgodna z polską konstytucją, bo narusza prawa nabyte milionów ludzi. Nie można naprawiać - często iluzorycznych - krzywd, tworząc nowe krzywdy" - powiedział. "Wydawać by się mogło, że to dość prosta zasady, ale niestety nasze sądy administracyjne przez lata łamały polską konstytucję" - dodał.

Aktywista podkreślił, że przez lata do reprywatyzacji nieruchomości dochodziło w sposób pozaustawowy, a Polska nie doczekała się żadnej ustawy regulującej tę kwestię. "Odpowiedzialność spada na całą klasę polityczną. Polska jest jedynym krajem tej części Europy, która takiego prawa się nie doczekała i oczywiście uderzyło to w interesy nie tylko lokatorów, którzy utracili mieszkania, ale również nierzadko w interesy państwa polskiego, bo stało się ono po prostu obiektem ogromnych, międzynarodowych nacisków, niestety trochę na własne życzenie" - mówił.

Pytany o to, czy postulat uchwalenia tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej wciąż pozostaje aktualny, Śpiewak odpowiedział twierdząco. "Natomiast ten największy problem, jakim było to, że na podstawie dekretu o reformie rolnej oddawano pałace, muzea, szkoły, szpitale, a w Warszawie oddawano budynki na podstawie dekretu Bieruta - co było rażącą niesprawiedliwością i rażącym łamaniem prawa obowiązującego w Polsce - skończył się, co nas bardzo cieszy" - powiedział.

Śpiewak wyraził również nadzieję, że nie dojdzie do złagodzenia uchwalonych przepisów. "Były poprawki przyjęte w Senacie, które miały de facto tej nowelizacji wybić zęby, bo chodziło o to, by postępowania, które już trwają, trwały dalej, tylko zupełnie inna była intencja ustawodawcy i Trybunału Konstytucyjnego" - mówił. "Można powiedzieć, że rząd zdecydował, że przeszłość trzeba odciąć grubą kreską i ja to akceptuję" - stwierdził.

Przepisy noweli wynikają z konieczności dostosowania prawa do wyroku TK sprzed sześciu lat. W maju 2015 r. Trybunał orzekł, że przepis Kodeksu w obecnym brzmieniu - pozwalający orzec o nieważności decyzji wydanej z rażącym naruszeniem prawa nawet kilkadziesiąt lat po tej decyzji - jest niekonstytucyjny.

W reakcji na podpisanie ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę izraelski minister spraw zagranicznych Jair Lapid oświadczył, że Polska "zaaprobowała - nie po raz pierwszy - niemoralną, antysemicką ustawę". Lapid poinformował, że polecił chargé d’affaires ambasady w Warszawie wrócić do Izraela. Nowemu ambasadorowi Izraela w Polsce, który miał wyjechać do Warszawy, polecono z kolei pozostanie w Izraelu. Minister zasugerował ponadto, aby ambasador Polski w Izraelu przedłużył sobie wakacje i nie wracał do kraju urzędowania.

"MSZ negatywnie ocenia postępowanie MSZ Izraela i bezpodstawną decyzję o obniżeniu rangi dyplomatycznej reprezentacji w Warszawie" - skomentował ten fakt polski resort spraw zagranicznych. Podkreślił, że kroki podjęte przez Izrael bardzo poważnie szkodzą obustronnym relacjom, a rząd podejmie "odpowiednie działania polityczne i dyplomatyczne, mając na uwadze zasadę symetrii obowiązującą w stosunkach dwustronnych".

Komentując decyzję o podpisaniu ustawy, prezydent Andrzej Duda zaznaczył, że nie zamyka ona drogi do odszkodowań dla dawnych właścicieli, którzy nadal mogą korzystać z postępowań cywilnych. Podkreślił też, że łączenie ustawy z Zagładą budzi jego "stanowczy sprzeciw".

"Jednoznacznie odrzucam tę retorykę i mówię to z całą mocą, nie tylko jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, ale również jako osoba, dla której sprawy Zagłady, również z przyczyn osobistych, nigdy nie pozostawały obojętne. Łączenie tej ustawy z Zagładą budzi mój stanowczy sprzeciw. Polska jest strażnikiem pamięci o ofiarach niemieckich zbrodni na Żydach, nie pozwoli na instrumentalizowanie Zagłady do bieżących celów politycznych. Nie ustaniemy w przypominaniu, że co druga ofiara Holocaustu była polskim obywatelem, i że nasz rząd na uchodźstwie zrobił wiele by przeciwdziałać Zagładzie, więcej niż jakikolwiek inny" - powiedział prezydent.