Odbudowa pałacu Saskiego budzi kontrowersje. Władze Warszawy nie włączą się w projekt. Marszałek Senatu liczy na pozyskanie nowej siedziby

Prezydent Andrzej Duda złożył wczoraj na ręce marszałek Sejmu Elżbiety Witek projekt ustawy o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie odbudowy pałacu Saskiego, pałacu Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie. Koszty całego przedsięwzięcia dotąd były różnie szacowane – od ponad 200 mln do nawet 500 mln zł, w zależności od skali przedsięwzięcia oraz rodzaju używanych materiałów. Teraz zakłada się koszty rzędu aż 2 mld zł. Odbudowa kompleksu ma wiernie odzwierciedlać stan z 1939 r. Zachodnia pierzeja kompleksu ma być odbudowana do 2028 r., a Grób Nieznanego Żołnierza – czyli pozostałość po zbombardowanym przez Niemców pałacu Saskim – pozostanie nietknięty.
Choć odbudowa radykalnie zmieni tę część stolicy, władze miasta nie zamierzają partycypować finansowo w przedsięwzięciu. – Zapowiedzieliśmy, że miasto nie dołoży ani grosza, bo w aktualnej sytuacji go nie stać na takie inwestycje. Strona rządowa o tym wie i nawet niespecjalnie oczekuje naszego wkładu finansowego – twierdzi ważny urzędnik stołecznego ratusza.
O koncepcji odbudowy kompleksu pałacowego mówi się od wielu lat, ale po raz pierwszy inicjatywie nadano rangę ustawową. Plan zakłada, by w pałacu Saskim znalazły się m.in. instytucje kulturalne. Z kolei kamienice przy ul. Królewskiej są rozważane jako przyszła siedziba Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, a pałac Brühla jako siedziba Senatu.
Samo przekazanie projektu ustawy miało uroczystą oprawę. Andrzej Duda, przekazując projekt Elżbiecie Witek, wyraził nadzieję, że odbudowa będzie efektem ponadpartyjnej zgody. Ta zapewniła, że izba niższa szybko zabierze się do procedowania projektu i liczy także na szybkie tempo prac w Senacie. Z kolei premier Mateusz Morawiecki powiedział, że do odbudowy potrzebna jest wola polityczna i finansowe możliwości państwa polskiego, a te – jak ocenił – pojawiły się po 2015 r.
Koszty odbudowy to jedno wyzwanie, pozostaje jeszcze kwestia gruntów, na których kompleks miałby zostać odbudowany, oraz w jaki sposób. – Będziemy pilnować, by była to odbudowa historyczna. Nie ma też zgody na wejście w park Saski. W głąb pałacu Saskiego też się nie da kopać z uwagi na odkryte tam historyczne piwnice, więc pytanie, jak zostanie rozwiązany problem z miejscami parkingowymi – wskazuje nasz rozmówca z ratusza.
W całej sprawie istotny jest także kontekst historyczny sięgający roku 2000. Wtedy samorząd warszawski otrzymał kilka parceli przy pl. Piłsudskiego o łącznej powierzchni 4610 mkw., a państwo otrzymało część udziałów w budynku przy pl. Bankowym 3/5, gdzie dziś mieści się urząd miasta oraz wojewody. Ustalono wtedy, że wartość przedmiotu wymiany (gruntów i udziałów w budynku) jest równa i wynosi po 42,7 mln zł. Miastu zależało na gruntach na pl. Piłsudskiego, bo wówczas samo myślało o odbudowie pałacu Saskiego, i zlokalizowaniu tam władz miasta. Gdy w latach 2018–2019 temat odbudowy pałacu wrócił przy okazji obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, ze stołecznego ratusza płynęły sygnały, że jest gotów odwrócić efekty barteru sprzed lat i przejąć przestrzenie przy placu Bankowym na własne potrzeby (gdyby wojewoda przeniósł się na pl. Piłsudskiego). – Dziś zajmujemy ok. 15 proc. budynku przy pl. Bankowym. Moglibyśmy zajmować np. 30 proc. w zamian za przekazanie naszych gruntów państwu – słyszeliśmy wówczas.
W Senacie już pewne dyskusje budzi kwestia ewentualnej wyprowadzki z gmachu przy Wiejskiej. Jej entuzjastą – choć pod pewnymi warunkami (więcej w rozmowie obok) – jest marszałek Tomasz Grodzki. Ale część senatorów obawia się, że odległość od Sejmu zaburzy bieżącą współpracę z posłami. Niektórzy, związani z opozycją, wyrażają wątpliwości, czy w momencie pandemii i jej skutków gospodarczych wchodzenie w kosztowną odbudowę kompleksu pałacowego ma sens. – Na pewno łatwo będzie o to zaatakować PiS – przyznaje jeden z senatorów. ©℗
rozmowa

Marszałek Grodzki: Projekt bardzo mi się podoba

Tomasz Grodzki Marszałek Senatu RP
Plan odbudowy pałacu Saskiego zakłada też odbudowę zniszczonego przez Niemców pałacu Brühla i przeniesienia tam siedziby Senatu. Co pan na to?
Szczerze mówiąc, projekt odbudowy całego kompleksu – pałacu Saskiego, pałacu Brühla oraz kamienic przy ul. Królewskiej – bardzo mi się podoba. Mam jednak dwie zasadnicze uwagi. Po pierwsze, fragment pałacu Saskiego to święte miejsce dla Polaków, bo jest to Grób Nieznanego Żołnierza. On powinien tam pozostać i, jak mi pokazywano, w jakimś stopniu ma to być zapewnione. Natomiast pałac Brühla jako potencjalna siedziba Senatu ma wiele zalet. W odróżnieniu od pałacu Saskiego bryła jest bardziej zwarta, jest odpowiedni dziedziniec, który może służyć do celów reprezentacyjnych, można tam zrobić duże parkingi, a kubatura ma wynosić 37 tys. mkw., co na potrzeby Senatu byłoby doskonałym rozwiązaniem. Tym bardziej że mówimy o przestrzeniach, które wreszcie byłyby we władaniu Senatu. Wskutek zaniedbań wszystkich kolejnych rządów od 30 lat Senat jest formalnie gościem Sejmu na terenie budynku przy Wiejskiej. To nigdy nie zostało porządnie załatwione.
Czy odległość od siedziby Sejmu nie będzie utrudniać bieżącej współpracy senatorów z posłami?
To była moja kolejna uwaga do tego projektu. Gdy obie izby parlamentu – niższa i wyższa – są od siebie oddalone, to obie na to narzekają. Tak się dzieje w Niemczech między Bundestagiem a Bundesratem, w odróżnieniu np. od Stanów Zjednoczonych, gdzie siedziba Senatu i Izby Reprezentantów jest wspólna. Natomiast jeśli faktycznie miałoby to być we władaniu Senatu, jeśli mielibyśmy istotny wpływ na zaprojektowanie wnętrz, tak by były one funkcjonalne i przystosowane do specyfiki naszej pracy – bo tylko fasada pałacu ma mieć rys historyczny, a wnętrza mają być urządzone w sposób nowoczesny – to jest to koncepcja dla nas interesująca. Ale właśnie – na razie to tylko koncepcja.
Kiedy miałoby dojść do tej przeprowadzki?
Rozmawialiśmy o tym szczerze z panem prezydentem Dudą, wydaje się, że najkrótszy możliwy termin to 10 lat, a jak znam życie, to jeszcze dłużej. Nie sądzę więc, by było to zmartwienie naszego pokolenia polityków, budowa będzie raczej z myślą o naszych następcach. Niemniej idea odbudowy kompleksu pałacowego ma jakiś swój urok. Jeśli cały pałac Brühla miałby być formalnie we władaniu Senatu, to rozważając wady i zalety przeprowadzki, byłbym za. ©℗
Rozmawiali: TŻ i GO