Nikomu nie życzę, by znalazł się w takiej sytuacji, w której trzeba podejmować tego rodzaju decyzje; nadrzędnym prawem, które nas obowiązywało, był konstytucyjny obowiązek przeprowadzenia wyborów w określonym terminie - mówił w środę szef KPRM Michał Dworczyk pytany o wybory korespondecyjne.

Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś pod koniec maja poinformował, że w związku z organizacją wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym zarządzonych na 10 maja 2020 r. NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa KPRM Michała Dworczyka, szefa MAP Jacka Sasina oraz szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. To pokłosie kontroli NIK ws. przygotowania do tych wyborów.

Dworczyk w TVN24 był pytany, czy w momencie podejmowania decyzji o zleceniu wyborów korespondencyjnych on oraz premier dysponowali jakąkolwiek ekspertyzą lub opinią mówiącą, że można przeprowadzić wybory w trybie korespondencyjnym. Szef KPRM podkreślił, że taka ekspertyza autorstwa mec. Krzysztofa Wąsowskiego była już przedstawiana i ona w sposób formalny wpłynęła do kancelarii w dniu wydania decyzji premiera.

Podkreślał jednocześnie, że rok temu znaleźliśmy się w sytuacji ekstraordynaryjnej, w której nigdy wcześniej państwo polskie się nie znalazło. Wskazywał, że kancelaria premiera zleciła zewnętrzne ekspertyzy, żeby "mieć właśnie pewność, co należy w tej sytuacji zrobić".

Przyznał jednocześnie, że znał wątpliwości Prokuratorii Generalnej dotyczące wyborów, ale jak zaznaczył, nie były to opinie, tylko "robocze notatki".

"Mając opinie prawników zewnętrznych, którzy są naukowcami, jeżeli chodzi o prawo, a nie pracownikami KPRM, przygotowałem decyzje dla Prezesa Rady Ministrów" - mówił.

"Dzisiaj możemy mówić różne rzeczy post factum, natomiast ja nikomu nie życzę żeby znalazł się w takiej sytuacji, w której trzeba tego rodzaju podejmować decyzje. Proszę pamiętać, że nadrzędnym prawem, które nas obowiązuje i obowiązywało był konstytucyjny obowiązek przeprowadzenia wyborów w określonym terminie" - zwrócił uwagę Dworczyk.

"Wszystkie wątpliwości i wszystkie dokumenty po przeanalizowaniu doprowadziły do tego, że zostały przygotowane takie, a nie inne projekty decyzji administracyjnych" - dodał.

Dworczyk zapewnił jednocześnie, że "nikt z nas nie uchyla się od wyjaśnienia tej sytuacji".

"Zarówno premier, jak i ja nie mamy w tej sprawie nic do ukrycia i jesteśmy gotowi tłumaczyć to przed każdym gremium, czy przed każdym forum" - mówił.

Dworczyk pytany, dlaczego rząd nie wprowadził wówczas stanu klęski żywiołowej w kilku powiatach, aby przesunąć termin wyborów, odparł że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego miałoby szereg negatywnych konsekwencji z punktu widzenia państwa.

Szef NIK przedstawił w połowie maja raport dotyczący przygotowań do wyborów korespondencyjnych prezydenta RP, które miały się odbyć 10 maja 2020 r. NIK negatywnie oceniła proces przygotowania tych wyborów po kontroli działań: KPRM, MSWiA, MAP oraz Poczty Polskiej i PWPW; zdaniem NIK organizowanie i przygotowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych. Wg NIK jedynym organem uprawnionym do przeprowadzenia wyborów była PKW. Izba skierowała wtedy do prokuratury zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zarządy Poczty Polskiej i Polską Wytwórnię Papierów Wartościowych.

Z kolei pod koniec maja Banaś poinformował, że w związku z wynikami kontroli NIK kieruje do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera, szefów MAP i MSWiA oraz szefa KPRM.

W reakcji Centrum Informacyjne Rządu oświadczyło, że "wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem", o czym świadczy "wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM". Zdaniem CIR, premier i szef KPRM stali na straży konstytucji. Sasin stwierdził, że "szkoda autorytetu Najwyższej Izby Kontroli, który na naszych oczach upada".

Raport NIK dotyczy organizacji wyborów prezydenta, w których Polacy, ze względu na pandemię COVID-19, mieli głosować wyłącznie drogą korespondencyjną. Za organizację głosowania - zgodnie z ustawą z 6 kwietnia o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. - odpowiadał minister aktywów państwowych. Ustawa weszła w życie 9 maja, wcześniej jednak wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze; ich dostarczeniem miała się zająć Poczta Polska.