Dziś rozpoczyna się posiedzenie, na którym przesądzone zostaną losy kandydatury Bartłomieja Wróblewskiego na funkcję RPO.

Jak słyszymy, decyzja izby wyższej może być przesunięta na czwartek. Dziś ma to rozstrzygnąć Konwent Seniorów.
Szanse Wróblewskiego w kontrolowanym przez opozycję Senacie zmalały, odkąd wahający się wcześniej senator ludowców Jan Filip Libicki publicznie zadeklarował, że wstrzyma się od głosu. – Jeszcze przed moją deklaracją mówiłem, że nawet gdybym zagłosował za nim, prawdopodobnie nie będzie to dla Wróblewskiego wystarczające – twierdzi Libicki. – Na dziś szanse na odrzucenie kandydatury Wróblewskiego oceniam na 90 proc. – dodaje.
W ostatnich tygodniach Wróblewski mocno zabiegał o poparcie senatorów. To jednak dość karkołomne zadanie. Lewica, po chwilowym sojuszu z PiS w Sejmie wokół Funduszu Odbudowy i ustawy ratyfikującej zasoby własne UE, twardo deklaruje, że nie poprze Wróblewskiego, choćby z uwagi na jego postawę w sprawie aborcji. Z kolei przewodniczący klubu senackiego KO Marcin Bosacki na spotkaniu z Wróblewskim zaapelował do niego o wycofanie kandydatury. – Poseł partii rządzącej, współwinny upartyjnienia wymiaru sprawiedliwości oraz największych protestów w III RP, nie może być rzecznikiem praw obywatelskich. I nie zostanie – zapewnia Bosacki na Twitterze.
– KO musi odrzucić Wróblewskiego. Gdyby stało się inaczej, byłby to już drugi bolesny cios w Platformę Obywatelską na przestrzeni tygodnia – ocenia rozmówca związany z Lewicą.
Dziś stosunek opozycja–PiS w Senacie wynosi 52 do 48, choć niektórzy mówią o stosunku 51 do 49, w zależności od tego, jak zachowa się niezależna senator Lidia Staroń. Ale nawet gdyby kandydat otrzymał jej poparcie, to PiS brakuje dwóch głosów. – Jedyne okoliczności, w których Wróblewski przejdzie, to sytuacja, gdy któryś z senatorów zachoruje czy pomyli się przy głosowaniu – ocenia senator opozycji.
– Nie jestem zaskoczony szansami Wróblewskiego, choć widać było, że starał się przełamać ten impas. Trzeba będzie zrobić kolejne podejście – przyznaje polityk Zjednoczonej Prawicy. Jego zdaniem PiS też dostrzega, że sytuacja robi się coraz bardziej problematyczna. – PiS nie może ciągle wystawiać straceńczej kandydatury, bo wizerunkowo zaczyna to ciążyć. Dlatego im dłużej ten impas trwa, tym większe są szanse na przygotowanie ustawy o „p.o. RPO” po ostatnim wyroku TK – dodaje nasz rozmówca.
Na razie jednak, jak słyszymy, w przypadku odrzucenia kandydatury Wróblewskiego bardziej prawdopodobne jest wystawienie kolejnego kandydata. – Sprawa jest naprawdę otwarta – mówi polityk PiS. Tym razem mogą go wystawić gowinowcy. W tym kontekście najczęściej słychać nazwisko niezależnej senator Lidii Staroń. – PO będzie musiała poprzeć Lidię. Ona sama bardzo chce i jest w stanie przeprowadzić swoją kandydaturę przez Senat, a wcześniej Sejm – wskazuje jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy.
Z kandydaturą Lidii Staroń są jednak dwa potencjalne problemy. Po pierwsze, jej notowania w PiS mogą zależeć od tego, jak zagłosuje w sprawie kandydatury Wróblewskiego. – Głosowanie przeciw lub wstrzymanie się może być odebrane negatywnie – ocenia polityk obozu rządzącego. Z drugiej strony zagłosowanie „za” może ją spalić w oczach opozycji.
Po drugie, jej ewentualny wybór na RPO oznacza wybory uzupełniające do Senatu. Dla PiS Olsztyn i okoliczne powiaty to niezbyt komfortowy okręg, tym bardziej że perspektywa sprawdzenia się w wyborczym boju (podobnie jak w Rzeszowie) może być kusząca dla wielu partii.