Już wiadomo, dlaczego Oni dogadali się z PiS. „Złośliwi przeciwnicy Czarzastego w SLD – informuje w ostatnim „Newsweeku” Cezary Michalski – żartują, że każdą turę negocjacji z Ryszardem Terleckim lider Lewicy rozpoczynał od narzekania na trudną sytuację branży hotelarskiej i żądaniem dodatkowego wsparcia przez rząd. Żona Czarzastego zasiada w zarządzie spółki hotelu…”. A po passusie hotelarskim padają jadowite słowa: „Pokazuje to skarlenie lewicowej formacji (…), jej liderom pozostaje żebranie o resztki z prawicowego stołu”.

Publicystyka ma prawo być jadowita, chociaż dzisiaj, kiedy za lada przyciśnięciem klawiatury tryska na nas jad z ekranu, bez żadnej straty można by to prawo uznać za martwe. Szkoda, że nigdzie w swoim tekście Michalski nie próbuje przedstawić innych przyczyn decyzji Lewicy niż jej domniemana żebracza psychika i hotelofilia. A przecież są.
Pierwsza – widmo krąży nad Polską, widmo kanibalizmu. Odkąd PO zaczęła śmielej zerkać w stronę lewicowych postulatów aborcyjnych i genderowych, ugrupowaniu Czarzastego grozi połykanie elektoratu przez konkurencję z tej strony. Zbyt łatwo już część kierownictwa Platformy przedstawiała Lewicę w formacie „sojuszniczego stronnictwa”, więc coś trzeba było z tym zrobić. Oderwanie się od PO ma sens. Kanibalizm ze strony PiS też jest możliwy. Tu wspólną częścią politycznej narracji jest rozbudowa państwa socjalnego. Tyle że przepływ sympatii politycznych ze strony Lewicy na stronę oślepiającą Bogiem, Krzyżem i Narodem jest mało prawdopodobny. Od Boga do Lewicy, która odsuwa się od Klementyny Suchanow i nadmiaru gender-radykalizmu, już owszem. Okresowa współpraca z PiS jest mniej groźna niż bliska z PO.
Druga – w polityce można iść drogą wartości (jak powiedział Borys Budka), pod warunkiem że ten marsz idzie w parze ze skutecznością. W walce z dyktaturą czy okupacją wartości muszą pozostać jako jedyne paliwo. W demokracji, niechby nawet podmywanej, skuteczność jest warunkiem przetrwania. W tej sprawie krytycy Lewicy, nie tylko ci złośliwi, mają rację: negocjator Czarzasty mało ugrał. Tyle że pokazał: „My? Jesteśmy w grze. A PO? Wciąż bezsilna…”.
Stawką w działaniach Lewicy było coś więcej niż los polskiego hotelarstwa.