Nie wiem, o co chodzi; przejście z Lewicy, z postępowej, progresywnej partii Wiosna do partii wicepremiera Jarosława Gowina wydaje się dosyć groteskowe i niezrozumiałe - tak Krzysztof Śmiszek (Lewica) skomentował przejście wiceszefowej klubu Lewicy Moniki Pawłowskiej do Porozumienia.

Pawłowska poinformowała w niedzielę wieczorem na Twitterze, że przechodzi do Porozumienia Jarosława Gowina. Podkreśliła, że nie wstępuje do klubu parlamentarnego PiS i pozostanie posłem niezrzeszonym.

"Dziś rozpoczynam współpracę z premierem Jarosławem Gowinem. Program jak i praktyka działania politycznego Porozumienia są w obecnej sytuacji mi najbliższe. To jedyne ugrupowanie szczerze zainteresowane ponadpartyjną współpracą dla dobra Polski. Wstępuję do Porozumienia. Nie wstępuję do KP PiS, pozostaję posłem niezrzeszonym" – ogłosiła Pawłowska.

Wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek pytany przez PAP o odejście Pawłowskiej odparł, że "nie wie, o co chodzi". "Pani poseł do ostatniej chwili pracowała dla klubu i angażowała się w lewicowe kwestie. Przejście z Lewicy, z Wiosny, z postępowej, progresywnej partii do partii człowieka, którzy jeszcze niedawno mówił, że słyszy głos zarodków wydaje mi się dosyć groteskowe i niezrozumiałe" - powiedział Śmiszek.

Dopytywany, czy Pawłowska w jakiś sposób sygnalizowała, że ma zamiar odejść z Lewicy, odparł, że absolutnie nie. Przekazał, że o decyzji Pawłowskiej dowiedział się z Twittera w niedzielę późnym wieczorem.

Komentarze polityków w mediach społecznościowych świadczą o dużym zaskoczeniu decyzją Pawłowskiej.

Zdaniem posła Porozumienia Kamila Bortniczuka transfer dotychczasowej wiceszefowej klubu Lewicy to "szok", który dowodzi tego, że od teraz w tej części Porozumienia, której przewodzi Jarosław Gowin, "nie ma miejsca dla konserwatystów". "Kto tam zostaje, jest farbowanym lisem..." - ocenił na Twitterze. Dodał, że przejście to jest "potwierdzeniem tego, co widział od miesięcy", czyli "wypychania konserwatywnych polityków, aby zrobić miejsce dla ludzi, którym nie będzie przeszkadzać tęczowa koalicja".

W ostrych słowach decyzję tę skomentowali posłowie Lewicy oraz KO. "Tak się nie robi ani kolegom i koleżankom ani ludziom, którzy głosowali na Ciebie przeciw PiS. Jedyne humanistyczne wyjaśnienie to szantaż. Jeśli tak, możesz liczyć na pomoc. W innym przypadku pozostaje tylko infamia" - napisał poseł Maciej Gdula. "Po prostu oddaj mandat i możesz iść nawet prosto na wycieraczkę do Kaczyńskiego. Krzyż na drogę" - skomentował z kolei wiceszef klubu Lewicy Tomasz Trela.

Do transferu posłanki krótko odniósł się szef klubu KO Cezary Tomczyk, który stwierdził, że jest to "dno dna". Rzecznik prasowy Młodej Lewicy Wojciech Vincent Sawoniewicz zapowiedział natomiast rezygnację z bycia asystentem społecznym posłanki. "Jutro składam rezygnację z asystentury. Byłem asystentem posłanki Lewicy, nie bezkręgowców" - napisał na Twitterze.

"Część nerwowych polityków i publicystów musimy zmartwić - ostatniego słowa nie powiedzieliśmy" - zapowiedział wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek.