Solidarna Polska nie ma na razie pomysłu, który z jej polityków miałby zastąpić w rządzie Janusza Kowalskiego, odwołanego z funkcji wiceministra aktywów państwowych

– To zapewne będzie poseł, ale żadne decyzje jeszcze nie zapadły – mówi nam jeden z rozmówców. Ziobryści powołują się na umowę koalicyjną, która daje im prawo do wskazywania odpowiedniej liczby członków rządu w randze ministrów i wiceministrów. Z PiS nie słychać sprzeciwów w tej sprawie. Nie oznacza to jednak, że sprawa zdymisjonowania Kowalskiego bez zgody koalicjanta nie będzie miała dalszych reperkusji. – Zastanawiamy się, co z tym zrobić – podkreśla polityk Solidarnej Polski.
Atmosfera wśród ziobrystów jest dość napięta, mimo zapewnień, że nie są planowane żadne nagłe polityczne ruchy. Zwłaszcza że krąży plotka o trwającym nieoficjalnie audycie wiceministrów. Jeśli tak, to – jak słyszymy – następny do odstrzału mógłby być Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska. – Po Januszu Kowalskim to on jest wśród tych, którzy z naszego ugrupowania wyróżniają się najbardziej. Przydzielono mu trudną działkę gospodarowania odpadami, licząc zapewne, że polegnie. Tymczasem jest aktywny, aktualnie ma kilkanaście ustaw do przeprocedowania – mówi jeden z ziobrystów. Nikt jednak z otoczenia premiera Morawieckiego nie potwierdził nam, by jakikolwiek audyt wiceministrów był prowadzony.
Napięcie między PiS a Solidarną Polską rośnie od kilku tygodni. Najpierw ministrowie z ramienia SP wyrazili sprzeciw wobec Polityki Energetycznej Polski do roku 2040. W zeszłym tygodniu nie dali zielonego światła dla projektu ustawy ratyfikującej nowe źródła dochodów dla Funduszu Odbudowy. Generalnie ziobryści zarzucają PiS, że od czasu reelekcji prezydenta Andrzeja Dudy w partii Jarosława Kaczyńskiego zmalała chęć do forsowania głębokich reform. – Trochę to zaczyna przypominać politykę ciepłej wody w kranie – niepokoi się jeden z naszych rozmówców.
Z kolei PiS uważa, że Solidarna Polska jest nielojalna i próbuje budować własną pozycję kosztem rządu. Dymisja Janusza Kowalskiego miała związek m.in. z zarzucanymi mu próbami przeciągania kilku posłów PiS na stronę ziobrystów. – Choć wiemy, że samym odwołaniem nie poskromimy Kowalskiego. Wiele można mu zarzucić, ale nie to, że nie jest cwanym graczem – przyznaje polityk z otoczenia wicepremiera Jacka Sasina.
Na drugim skrzydle koalicji sytuacja też jest gorąca – tu tli się konflikt w Porozumieniu, gdzie trwa spór między Jarosławem Gowinem a Adamem Bielanem. Politycy PiS w oficjalnych wypowiedziach uznają za lidera wicepremiera, ale jednocześnie sygnalizują, że spór to wewnętrzna sprawa tego ugrupowania. Sam Gowin widzi tu ingerencję Nowogrodzkiej. – Szef przekazał PiS-owi, żeby zabrał swoje zielone ludziki – mówi jeden z polityków Porozumienia.
Na razie ugrupowanie publicznie zdystansowało się do ustawy o opłacie medialnej, co było jednym z powodów przystopowania prac. W partii pojawiają się też inne pomysły, jak się odpłacić PiS-owi. – Rozważamy, czy nie poprzeć kandydatury Marcina Warchoła na prezydenta Rzeszowa – mówi jeden z gowinowców, choć jest też alternatywna koncepcja wystawienia swojego kandydata.
Spór w Porozumieniu nie skończy się szybko, Adam Bielan nie wyklucza drogi sądowej, by doprowadzić do przesilenia. Z drugiej strony z PiS słychać o zmęczeniu sytuacją. – Dla nas najlepiej byłoby, gdyby się trwale podzielili. Sytuacja by się wyjaśniła. Choć pewnie wtedy trzeba by odpowiednio zweryfikować miejsca dla Porozumienia w rządzie – zauważa jeden z rozmówców z PiS.
Wczoraj późnym popołudniem miało dojść do spotkania liderów koalicji, pierwszego po ostatnim paśmie kryzysów. Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin mieli rozmawiać o tym, jak uspokoić sytuację. ©℗