Były szef NIK usłyszał dwa zarzuty związane z nakłanianiem funkcjonariuszy Krajowej Administracji Skarbowej do przekazywania mu informacji objętych tajemnicą skarbową. Według „Rzeczpospolitej” nie przyznał się do zarzucanych czynów, a równolegle prowadzona jest sprawa dotycząca jego oświadczeń majątkowych.
Banaś komentował sytuację w Polsat News, wskazując, kto – jego zdaniem – ponosi odpowiedzialność za to, że organy państwa wkroczyły przeciwko niemu. — Gdyby służby i Mariusz Kamiński, który właściwie wszystko miał pod swoim nadzorem, odegrali właściwie swoje role, to nie byłoby sprawy — stwierdził, podkreślając, że działania wobec niego nie wynikają z jego winy, lecz z błędów ludzi, którzy kierowali strukturami bezpieczeństwa.
Atak na PiS i zarzut „zamachu na NIK”
W rozmowie z Polsat News Banaś wyraził jednoznaczne przekonanie, że stał się obiektem świadomego politycznego ataku. — Chcieli mnie zniszczyć. (...) Byli zainteresowani, abym nie był prezesem NIK i dokonali zamachu właściwie na tę izbę, żeby swojego uległego człowieka wsadzić — powiedział, pokazując, że jego konflikt z rządem PiS sięga dużo głębiej niż personalne nieporozumienia.
Uderzył także w model zarządzania państwem za czasów PiS. Skrytykował koncentrację decyzji w rękach prezesa Jarosława Kaczyńskiego oraz metody działania Mariusza Kamińskiego, wskazując na skalę niejawnych praktyk. — Wyborcy PiS pojęcia nie mają, kto nimi rządził i jakie rzeczy miały miejsce — ocenił, sugerując, że rzeczywisty zakres niektórych działań państwa pozostawał ukryty przed opinią publiczną.
„Monopol władzy” i kulisy decyzji
Teza o „monopolu władzy”, którą Banaś podkreślał w wywiadzie, nie jest dla niego jedynie publicystycznym hasłem. Odwołuje się do konkretnych rozmów prowadzonych z czołowymi politykami PiS. Były szef NIK przytoczył dialog, który – jak twierdzi – wiele mówi o stosunku służb do niego samego. — W rozmowie, która się odbyła między mną, prezesem Jarosławem Kaczyńskim i Mariuszem Kamińskim, do mnie mówi Kamiński: "Marian! My tak naprawdę nie wiemy, skąd ty się wziąłeś". Jak można być szefem służb, nie wiedząc, skąd minister pochodzi i co on w życiu zrobił? Ja walczyłem w latach 70. za Polskę. Siedziałem w więzieniu, dostałem największy wyrok w stanie wojennym, cztery lata — opisał.
Wybory kopertowe i „działania bezprawne”
Kolejnym elementem konfliktu między Banasiem a ówczesną władzą miała być jego rola jako prezesa NIK. Jak twierdzi, problemy zaczęły się, gdy Izba zaczęła przyglądać się najważniejszym decyzjom państwowym. Jak podkreślił: o objęciu przez niego funkcji „zdecydował przypadek”, ale to właśnie późniejsze działania kontrolne miały wywołać reakcję polityków.
Wśród tematów kluczowych wskazał wybory kopertowe. — Zaczęło się od wyborów kopertowych. W sposób nielegalny podjęto decyzję. Straty na prawie 70 mln zł — powiedział, dodając, że to właśnie konsekwentne badanie wydatkowania środków publicznych doprowadziło do eskalacji nacisków, efektem których były przeszukania w domu Banasia i jego rodziny.
— To, że ja dostaję po prostu polecenie przez funkcjonariuszy, że mi robią rewizję u mnie w domu, w moim gabinecie, u moich dzieci, to są działania bezprawne — podkreślił.
Ocena Ziobry i stan państwa po rządach PiS
W wywiadzie znalazła się także uwaga o aktualnej sytuacji prawnej Zbigniewa Ziobry. Banaś ocenił, że zarzuty wobec byłego ministra sprawiedliwości „mogą się utrzymać”. Jednocześnie zwrócił uwagę na kondycję instytucji państwowych i funkcjonariuszy pracujących w ich strukturach.
W jego ocenie Polska dysponuje wieloma kompetentnymi i uczciwymi urzędnikami. Problem polega jednak na tym, że część środowiska – jak twierdzi – uległa presji politycznej. — W Polsce mamy "bardzo porządnych i uczciwych ludzi, zarówno w służbach, jak i w prokuraturze, czy sądach". — Niestety znaczna część z nich w okresie rządów PiS została zdemoralizowana, przekupiona. Jest wielu ludzi słabych, dla których kariera i lepsze pieniądze są celem życia — podkreślił