Symbolem rozliczeń Prawa i Sprawiedliwości w ostatnim czasie stał się Zbigniew Ziobro. Sprawę zarzutów, które prokuratura chce postawić byłemu ministrowi sprawiedliwości, podsycał cały obóz rządzący, w tym sam Donald Tusk. – Jestem przekonany, że nie chce pan przejść do historii jako fujara czy miękiszon i stawi się pan przed niezależnym wymiarem sprawiedliwości w Polsce – apelował do Ziobry premier za pośrednictwem mediów na ostatnim posiedzeniu rządu.
Największe emocje budzi sprawa tymczasowego aresztowania Zbigniewa Ziobry
Sejmowa komisja regulaminowa zajmie się wnioskiem prokuratury o uchylenie immunitetu w czwartek po południu. Polityk Suwerennej Polski ma usłyszeć zarzuty popełnienia 26 przestępstw i zostać tymczasowo aresztowany. Zdaniem śledczych były szef resortu sprawiedliwości miał założyć i kierować zorganizowaną grupą przestępczą, a także przekroczyć uprawnienia i nie dopełnić ministerialnych obowiązków.
Sprawa ewidentnie przyśpieszyła w ostatnich dniach. Przed 1 listopada politycy koalicji rządzącej zapewniali, że procedowanie wniosku prokuratury odbędzie się w normalnym trybie. Dziś padają już inne deklaracje. – Po zakończeniu posiedzenia komisji uchwała trafi do marszałka Sejmu – mówi DGP szef komisji regulaminowej Jarosław Urbaniak z Koalicji Obywatelskiej. – Teoretycznie więc bez żadnych problemów głosowanie na sali plenarnej można by przeprowadzić już w piątek – dodaje.
Jak słyszymy w kuluarach, największe emocje wśród posłów z obozu rządzącego budzi kwestia tymczasowego aresztowania. Padają słowa o „skuteczności” i „niebyciu fujarami”.
– Areszt pokaże w końcu naszą sprawczość. Wie pan, zdjęcia z zatrzymania, czarny pasek na oczach, kajdanki… – opowiada mi jeden z posłów KO. – Trochę się pan rozmarzył – odpowiadam i czuję, że niszczę wizję mojego rozmówcy. – Zobaczy pan, nie udało się w 2015 r., ale teraz się uda – zapewnia parlamentarzysta.
Mowa o głosowaniu sprzed dekady, pod koniec rządów PO-PSL. Zbigniew Ziobro miał wówczas stanąć przed Trybunałem Stanu w związku z podejmowanymi działaniami dotyczącymi „walki z układem” i ustaleniami komisji śledczych: ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków. Zabrakło jednak pięciu głosów „za”. Na sali plenarnej nieobecna była cała wierchuszka Platformy, m.in. ówczesna premier Ewa Kopacz, szef łódzkich struktur PO Andrzej Biernat czy Radosław Sikorski. Dziś w KO słychać głosy, że politycy od tamtego wydarzenia „sporo się nauczyli”. – Są bojowe nastroje, proszę się o to nie martwić – mówi mi jeden z ministrów.
Czy Karol Nawrocki ułaskawi Ziobrę? Czy będzie w ogóle musiał?
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że koalicja 15 października, w tym sam premier Tusk, publikując w serwisach społecznościowych krótkie filmiki z żurkiem w roli głównej, sporo ryzykuje.
Co będzie, jeśli się okaże, że Sejm co prawda uchyli immunitet Ziobrze, ale sąd nie przyklepie tymczasowego aresztowania? Kto wówczas okaże się słynnymi już fujarami? I to wcale nie jest nieprawdopodobny scenariusz. Ziobro od wielu miesięcy jest już poza resortem sprawiedliwości – gdyby miał zacierać ślady przestępstwa, mógłby zrobić to już dawno temu. Z podobnego założenia może wyjść również sędzia, do którego trafi wniosek w tej sprawie.
Warto zdawać sobie również sprawę, że od postawienia zarzutów do skierowania aktu oskarżenia, a następnie skazania i uprawomocnienia się wyroku droga jest długa. Na końcu jest jeszcze prezydencki akt łaski. Pytanie dziś nie brzmi więc, czy Karol Nawrocki z niego skorzysta, ale czy w ogóle będzie miał do tego okazję. A także, czy triumfalistyczna postawa polityków KO przetrwa próbę czasu. Odpowiedzi nie są wcale tak oczywiste, jak się niektórym wydaje. ©℗