Cyfrowe życie po śmierci – od wspomnień do rozmowy z „duchem”
Pomysł na „cyfrowe życie po śmierci” nie jest nowy. Od lat powstają aplikacje i serwisy pozwalające zachować wspomnienia o zmarłych w formie cyfrowej – wyjaśnił dr Hollanek. Nowoczesne modele AI nadały jednak tym pomysłom zupełnie nowy wymiar – umożliwiły tworzenie czatbotów, które potrafią mówić i zachowywać się jak konkretna osoba, także taka, która już nie żyje. Takie programy określa się mianem „deadbotów” lub „griefbotów”.
Dziś chatbota można stosunkowo łatwo zaprogramować tak, aby odpowiadał w sposób przypominający styl mówienia konkretnego celebryty, polityka czy członka rodziny. Systemy analizują unikalne słownictwo i sposób formułowania zdań w publicznych wypowiedziach lub prywatnych wiadomościach, a następnie starają się odwzorować te cechy.
W efekcie możliwe staje się prowadzenie pozornie autentycznej rozmowy z osobą, która już nie żyje.
Etyczne dylematy: zmarli nie mogą wyrazić zgody
Ekspert zwraca uwagę, że taki sposób „rozmowy” z nieżyjącą osobą niesie ze sobą wiele problemów etycznych. Od zmarłych nie da się uzyskać zgody na wykorzystanie ich danych i wizerunku. Nie mogą oni także zaprotestować, jeśli bot w ich imieniu powie coś, czego sami nigdy by nie powiedzieli.
Druga kategoria rozwiązań dotyczy osób, które świadomie gromadzą dane o sobie, by po śmierci pozostawić po sobie „cyfrowe alter ego”.
– To narzędzia, które w pewnym sensie pozwalają kontrolować, w jaki sposób inni będą nas pamiętać – tłumaczy Hollanek.
Nie są one jednak wolne od zagrożeń – nawet jeśli griefbot powstaje za zgodą użytkownika, jego wpływ na emocje bliskich może być trudny do przewidzenia.
Cyfrowe duchy celebrytów i historycznych postaci
Sztuczna inteligencja wykorzystywana jest także do odtwarzania postaci publicznych lub historycznych, by zachować ich świadectwo.
– Możemy mówić np. o projektach, które pozwalają w nowym formacie przechować wspomnienia osób, które przeżyły Holokaust lub inne konflikty – mówi badacz.
Nowa branża bez regulacji
Najwięcej firm tworzących rozwiązania z obszaru „digital afterlife” działa w USA i Korei Południowej, ale rosną też europejskie startupy – z Niemiec czy Włoch. Ceny usług wahają się od tanich aplikacji po produkty kosztujące nawet kilkanaście tysięcy euro.– To, co firmy teraz robią, jest wielkim eksperymentem w obszarze wyjątkowo wrażliwym – podkreśla Hollanek.
W Unii Europejskiej kwestie sztucznej inteligencji reguluje m.in. rozporządzenie AI Act, które nakłada obowiązek informowania użytkowników, że mają do czynienia z maszyną, a nie człowiekiem.
W Stanach Zjednoczonych trwają natomiast rozmowy o ochronie wizerunku po śmierci.
Badacz dodaje, że w badaniach prowadzonych w Polsce, Indiach i Chinach większość uczestników wyrażała obawy przed komercjalizacją żałoby.
– Pojawia się pytanie, czy prywatne firmy powinny zarabiać na produktach dotyczących tak delikatnej sfery, jak śmierć i emocje – mówi Hollanek.