Poważny dylemat stanie przed Prawem i Sprawiedliwością, jeśli będzie musiało podjąć decyzję co do głosowania nad złagodzoną w stosunku do pierwotnego projektu ustawą o związkach partnerskich, mającą ostatecznie przyjąć formę prawa o osobie najbliższej. Jeśli zostanie ona uchwalona, to podobny dylemat będzie udziałem prezydenta.
Z jednej bowiem strony niedostatecznie konsekwentny sprzeciw wobec projektu burzy narrację partii Jarosława Kaczyńskiego. Narracji, opierającej się na wizji rządzących jako personifikacji zła, z którym kompromis jest niemożliwy (strategia ugrupowania Donalda Tuska jest, przypomnijmy oczywistość, zwierciadlana). Ewentualne dopuszczenie tą czy inną drogą do uchwalenia ustawy (jakaś część posłów opozycji mogłaby na przykład nie wziąć udziału w głosowaniu) narażałoby PiS na rozczarowanie ze strony kół radykalnie tradycjonalistycznych. Jest to od zawsze ważna obawa prezesa Kaczyńskiego. W przeszłości potrafił on wprawdzie iść przeciw postulatom skrajnych środowisk katolickich, ale od tego czasu zmieniła się sytuacja (urealniła się groźba obejścia PiS z prawej strony). Zmienił się chyba również on sam.
Dylemat Prawa i Sprawiedliwości jest dylematem z jakim zmagały się europejskiej partie prawicowe
Do konsekwentnego oporu skłaniają również względy programowe. Projekt został wprawdzie, jako się rzekło, złagodzony, ale nadal wykracza poza granice sygnalizowane niegdyś jako możliwe do akceptacji przez zwolenników kompromisu. Czyli jest czymś więcej niż zsumowaniem dla wygody w jednym miejscu wszystkich już istniejących, tylko rozproszonych w naszym systemie prawnym zapisów, ułatwiających funkcjonowanie obywatelom, nieżyjącym w tradycyjnych związkach. I choć nie daje swoim beneficjentom wszystkich przywilejów, zawarowanych dotąd dla małżeństw (z adopcją na czele), to przecież jest krokiem w tym kierunku. A doświadczenia krajów zachodnich pokazują, że tego rodzaju zmiany, których twórcy motywowani są z reguły lewicową ideologią, realizowane są za pomocą taktyki salami. Czyli nie od razu wszystko, tylko kroczek po kroczku - „od rzemyczka do koniczka”.
Gdyby ustawa została uchwalona, to na analogiczne pytanie będzie musiał odpowiedzieć Karol Nawrocki, dotąd ulubieniec radykalnych katolików. W czasie kampanii prezydent używał cytatów biblijnych, kształtując w ten sposób swój wizerunek. Trudne to do pogodzenia z zaakceptowaniem prawa, traktowanego przez niechętnych jako tworzenie alternatywy dla małżeństw.
Uchylenie się Prawa i Sprawiedliwości przed starciem w sprawie związków partnerskich jest możliwe dzięki postawie ruchów LGBT
To wszystko z jednej strony. Ale z drugiej – ożywienie konfliktu światopoglądowego, budowa polaryzacji właśnie na tle spraw obyczajowych w przeszłości często bywała ulubionym pomysłem spin-doktorów obozu Tuska. Łączyło się to ze stawką na najmłodsze, kulturowo bardziej liberalne pokolenie. Dziś, w sytuacji, w której spora część tego pokolenia nieoczekiwanie zaczęła zdradzać ciągoty antyrządowe, rewitalizacja nieco ostatnio uśpionego kulturowego konfliktu mogłaby zadziałać na korzyść strony antyprawicowej, czyli rządowej.
Dla Prawa i Sprawiedliwości, podobnie jak dla prezydenta, politycznie intratne mogłoby więc być uchylenie się od przyjęcia przygotowanej przez ich przeciwników roli w tym starciu. Mająca dziś miejsce zdecydowana krytyka ustawy ze strony działaczy LGBT może tu pomóc - odegrać rolę alibi dla niepodejmowania zbyt stanowczej i spektakularnej walki z projektem. No bo, można by argumentować, skoro ideologiczna awangarda wroga uważa ten projekt za skandaliczne cofnięcie się…
Prezes ma oczywiście świadomość stojącego przed nim dylematu. Na jednej szali spoczywa skuteczność walki z rządem i wybory – już za dwa lata, a może wcześniej. Na drugiej - obawa przed skierowaniem PiS na drogę zachodnioeuropejskich chadecja, które w efekcie kolejnych kompromisowych światopoglądowo decyzji doprowadziły się do stanu, określanego mianem konserwatyzmu bezobjawowego. Wszystko, co wiemy o Kaczyńskim, każe być pewnym, że argumenty z obu szal są dla niego bardzo ważne. I dziś chyba nikt nie jest w stanie zaryzykować stanowczej odpowiedzi na pytanie, które przeważą.