Gdzie w globalnym łańcuchu tworzenia wartości dodanej sektora IT są Polska i polscy inżynierowie?
Michał Bojko, dyrektor działu R&D w firmie Dynatrace
ikona lupy />
Michał Bojko, dyrektor działu R&D w firmie Dynatrace / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Z raportu ABSL za 2023 r. wynika, że prawie 500 tys. polskich pracowników sektora IT – w większości to szeroko rozumiany outsourcing – generuje 42 mld dol. ze sprzedaży usług, a sam sektor usług biznesowych odpowiada za 5,7 proc. PKB Polski. Z perspektywy naszej ekonomii to bardzo ważny element gospodarki. Z perspektywy świata nasza pozycja też jest wysoka – jesteśmy w czołowej trójce krajów, gdzie tworzony jest poważny software. Mamy wysokiej klasy specjalistów, jesteśmy istotnym elementem światowego łańcucha usług IT, choć przestajemy być już tani, a co najwyżej „tańsi niż w USA”. To będzie wyzwaniem na kolejne lata, bo kosztowo nie będziemy w stanie konkurować z półtoramiliardowym rynkiem Azji – zaplecze osobowe w Indiach czy Wietnamie jest po prostu nieporównywalne. A wciąż większość usług IT tworzonych w Polsce sprzedajemy za granicę.

Konkurencja nie leży znacznie bliżej? Mam na myśli sektor IT w Rumunii.

Rumunia podąża tą samą ścieżką co Polska, ale są krok za nami, co sprawia, że wciąż mogą oferować usługi nieco tańsze niż nasi programiści. Naszą przewagą jest większe doświadczenie i już nawiązane relacje, dzięki czemu nie działamy jako podwykonawcy zleceniobiorcy, tylko bierzemy zlecenia bezpośrednio od głównego inwestora. Z kolei głębia naszego rynku sprawia, że mamy dobrze rozwinięte zarówno zespoły inżynieryjne, jak i programistyczne.

Wzorem dla naszej branży może być Estonia. To bardzo zcyfryzowany kraj, który od lat mocno stawia na rozwój digitalizacji. Mimo niewielkiej populacji może się pochwalić ponad 200 tys. programistów. Bardzo niewielki rynek wewnętrzny sprawia, że musi na swoją pracę patrzeć globalnie, dzięki czemu w Estonii powstają start-upy i aplikacje o globalnym zasięgu – Bolt, Skype czy Wise. My również mamy czym się pochwalić, bo takie rozwiązanie bazujące na IT jak Booksy, Ivona czy InPost przebiły się na świecie. Niemniej biorąc przykład z Estonii, musimy jeszcze mocniej tworzyć własną wartość produktów technologicznych.

Co nas wyróżnia na tle innych krajów?

Algorytmika. To nasza bardzo mocna strona. Potrafimy sprytnie i dobrze wykorzystać wiedzę matematyczną w zastosowaniu praktycznym. Wyróżniamy się też umiejętnością pracy w różnych językach oprogramowania i szybkim przyswajaniu nowości technologicznych. To efekt stałego dopływu młodych specjalistów, którzy potrafią pracować jednocześnie na różnych językach programowania. Mówiąc obrazowo – robiąc remont, nie tylko korzystają z młotków różnego rozmiaru, lecz także ze wszystkich narzędzi dostępnych w skrzynce narzędziowej.

Branżę napędza kapitał prywatny czy także krajowe regulacje administracyjne?

Środowisko start-upów rośnie dynamicznie, pojawiają się inwestorzy, klastry branżowe, programy grantowe – narzędzi finansujących branżę więc nie brakuje, choć w większości to środki prywatne. Dobrą robotę wykonują samorządy, więc jeśli któryś odcinek administracji publicznej możemy chwalić, to właśnie ten regionalny, a nie centralny. Możemy natomiast narzekać na model edukacji, na upadek wczesnego szkolnictwa technicznego. Szkoła podstawowa, a już na pewno średnia, powinny wyłapywać młodych Polaków, którzy mają zacięcie do zabawy komputerem, do technologii, do kodowania i odpowiednio ich kształtować. Za późno wyłapujemy talenty, tu wciąż mamy duże rezerwy.

Wspomniał pan, że głównie eksportujemy usługi IT. Kiedy mocniej na rozwoju tego sektora będą korzystać polscy przedsiębiorcy?

Nadal pracujemy głównie dla świata, 70–80 proc. projektów trafia do odbiorców zewnętrznych. Ale te proporcje się zmieniają, coraz więcej polskich firm korzysta z naszych zasobów. Mamy szybko rosnącą bazę start-upów z branży IT, które – co równie ważne – są w stanie przetrwać na rynku dłużej niż rok. Pracując na zlecenie zagranicznych firm, nasze software house’y się rozwijają, a specjaliści zbierają doświadczenie. Korzysta z tego rynek lokalny, bo transfer know-how od dużych zagranicznych korporacji do mniejszych polskich firm jest tańszy i szybszy.

Jakie są perspektywy przed sektorem IT w Polsce?

W średnim horyzoncie czasowym, powiedzmy pięciu lat, będziemy mocno rosnąć w obszarze AI, AI-native oraz product management, który łączy świat technologiczny ze światem biznesowym. Spodziewam się też dużego progresu naszej branży, jeśli chodzi o jakość produktów – projekty masowe przejdą do Azji, u nas będzie się rozwijać specjalizacja. W ciągu 20-30 lat będziemy już znacznie więcej tworzyć i sprzedawać własnych narzędzi i rozwiązań – głównie w fin-techu, health-techu, robotyce czy automatyce. Zakładam też, że utrzymamy pozycje liderów w obszarach, gdzie już dziś jesteśmy czołówką światową – mam tu na myśli rozwiązania AI, e-commerce i gaming. ©℗

Rozmawiał Nikodem Chinowski