W firmach budowlanych nastroje nie są dobre. Od dłuższego czasu zauważana jest stagnacja w realizacji mieszkań. W pierwszym półroczu tego roku związana z realizacją budynków produkcja budowlano-montażowa według GUS spadła rok do roku o 4,2 proc. Firmy liczyły, że to spowolnienie wynagrodzą duże zlecenia rządowe dotyczące dróg i kolei. Poprzedni rząd przez spory z Brukselą o pieniądze z KPO doprowadził do zahamowania w przebudowie torów i w efekcie w 2022 r. zamiast kilkunastu mld zł zawarte kontrakty miały wartość tylko 1,3 mld zł.
Zlecenia kolejowe zaczynają się powoli rozkręcać. Za to dochodzi do zapaści w zamówieniach dotyczących dróg. Efekt? Produkcja budowlano-montażowa w przypadku inżynierii lądowej (drogi, tory, mosty) w pierwszym półroczu tego roku spadła o 3,5 proc. w porównaniu z analogicznym okresem w 2024 r. Wprawdzie w tym czasie odnotowano wzrosty w budownictwie energetycznym i przemysłowym, ale i tak w pierwszych sześciu miesiącach tego roku produkcja w budowlance jest na minusie. W efekcie wskaźnik PMI odzwierciedlający nastroje w przemyśle spadł o ok. 3,5 pkt względem końca 2024 r.
Przetargów drogowych jest jak na lekarstwo
Firmy specjalizujące się w budowie dróg i torów ostrzegają, że w kolejnych miesiącach sytuacja może się jeszcze bardziej komplikować. Powodem jest głównie mała liczba przetargów ogłaszanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), która przez ostatnie lata była gwarantem stałych zamówień. W pierwszej połowie tego roku ogłosiła postępowania warte zaledwie 1,3 mld zł, czyli niemal trzy razy mniej niż zapowiadano. Tymczasem na cały ten rok GDDKiA obiecała wystartować z postępowaniami o łącznej wartości 13,5 mld zł. Wykonawcy spodziewają się, że te przesunięcia będą skutkować późniejszym startem inwestycji i w efekcie dołek budowlany przez pewien czas będzie się powiększał.
Dr Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa przyznaje, że rynek budowlany od kilkunastu miesięcy zmaga się z głębokim spowolnieniem. – Długo wyczekiwane ożywienie wciąż się nie pojawia, co budzi niepokój branży. To zła wiadomość, ponieważ budownictwo odpowiada za jedną dziesiątą polskiej gospodarki i zapewnia zatrudnienie 1,3 mln osób.
Znacznie mniej inwestycji niż w poprzednich latach realizuje się zarówno w sektorze mieszkaniowym, a przede wszystkim nieruchomości komercyjnych, i nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się wkrótce odwrócić. Z kolei wiele inwestycji infrastrukturalnych utknęło na etapie przetargów i procedur administracyjnych – zaznacza. Według Kaźmierczaka utrudnienia te są efektem nadmiernej biurokracji i braków kadrowych w administracji publicznej, co dodatkowo spowalnia realizację rządowych programów inwestycyjnych.
Na decyzje środowiskowe dla dróg trzeba czekać nawet cztery lata
Szymon Piechowiak, rzecznik GDDKiA, przyznaje, że w ostatnim czasie drogowcy muszą dłużej czekać m.in. na decyzje środowiskowe, bez których nie da się wystartować z przetargiem. Drogowa dyrekcja szacuje, że od złożenia wniosku o wydanie decyzji środowiskowej do jej uzyskania minie mniej niż 450 dni. „Często jednak ten czas znacząco się wydłuża. Dla przykładu, wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla budowy drogi ekspresowej S74 od Opatowa do Niska złożyliśmy 21 października 2022 r. i spodziewamy się jej jesienią br. (minęło już 998 dni). 29 października 2021 r. złożyliśmy wniosek dla odcinka S11 od Ujścia do Obornik i nadal czekamy na jej wydanie (minęło już 1355 dni).” – tłumaczą drogowcy. Liczą jednak, że mimo pewnych przesunięć uda się zrealizować zakładany tegoroczny plan przetargowy i ogłosić postępowania o wartości ok. 13 mld zł.
W lipcu wystartowały m.in. cztery przetargi na wyczekiwane od wielu lat poszerzenie autostrady A2 z Łodzi do Warszawy o trzeci pas ruchu. Roboty najpewniej ruszą tu w 2026 r. i będą się wiązać z dwuletnimi gigantycznymi utrudnieniami dla kierowców.
"Przetargi drogowe muszą być rozłożone równomiernie"
Tymczasem minister infrastruktury Dariusz Klimczak mówi DGP, że oczekuje od GDDKiA i PKP PLK tego, by postępowania przetargowe były rozłożone równomiernie w całym roku. Zapewnia, że pewne przesunięcia w ogłoszeniu przetargów „nie wynikają z opieszałości, zwłoki czy z braku pieniędzy”, tylko ze skomplikowanego procesu przygotowań inwestycji. Już pół roku temu zapowiadał jednak, że te procedury będą upraszczane. – Staram się regularnie spotykać z generalnym dyrektorem ochrony środowiska i prosić, by decyzje były wydawane bez zbędnej zwłoki – mówi Dariusz Klimczak. Według niego cały proces inwestycyjny komplikuje też to, że przy wielu przedsięwzięciach w zbyt dużych ilościach stosuje się rozwiązania postulowane w postępowaniach środowiskowych. – Można zrezygnować z niektórych konstrukcji inżynieryjnych, które wynikają z wymagań ludzi, którzy przesadnie dbają o ochronę środowiska. Ich koszty sięgają już 30–50 proc. inwestycji – mówi Dariusz Klimczak.
Chodzi mu m.in. o duże przejścia dla zwierząt czy ekrany akustyczne. Szef resortu infrastruktury nie sprecyzował jednak, jak można by wprowadzić te oszczędności. Wymagałyby one m.in. zmian w przepisach środowiskowych. ©℗