Zaczynający się dziś kilkudniowy protest kolejarskich związków zawodowych może w różnych rejonach kraju wywołać gigantyczne problemy kierowców. Kłopoty mogą potęgować problemy z ulewami. W godz. 10–14 od poniedziałku do środy kolejarze będą blokować w 15 miejscach ruchliwe drogi. W czwartek i piątek zaplanowane dalsze blokady ale na mniejszą skalę.
Kolejarze zablokują drogę nr 1 w stronę Beskidu Śląskiego
Kolejarze zatrzymają np. ruch na dwupasmowej drodze nr 1 w Czechowicach-Dziedzicach, którą kierowcy jadący z okolic Katowic, ale także z Łodzi, Gdańska czy Warszawy, zmierzają do Bielska-Białej i dalej w Beskid Śląski czy na Słowację.
W tym samym czasie przed Białą Podlaską zablokowana będzie także ruchliwa droga nr 2, która jest przedłużeniem autostrady biegnącej z Warszawy w stronę wschodniej granicy.
Pełną listę blokad można znaleźć na stronie internetowej Związku Zawodowego Maszynistów. Kolejarzy do protestu skłoniła zła sytuacja spółki PKP Cargo należącej w 33 proc. do Skarbu Państwa i zapowiedź kolejnych zwolnień. Firma w 2024 r. miała 2,4 mld zł straty netto. Ponad pół roku temu zwolniła 3,5 tys. osób, a teraz chce zredukować zatrudnienie o ok. 2,4 tys. osób. Do fatalnych wyników finansowych w dużej mierze przyczyniła się decyzja premiera Mateusza Morawieckiego, który po ataku Rosji na Ukrainę wykonywał dość nerwowe ruchy. Takim krokiem było wyznaczenie PKP Cargo do przewożenia węgla, który przypływał do naszych portów z różnych części świata. Aby zrealizować to zadanie, przewoźnik musiał zrywać intratne kontrakty na przewozy innych ładunków. Dopiero teraz PKP Cargo zapowiada, że w związku z tamtą sytuacją będzie się domagać odszkodowania od rządu. Według informacji DGP chodzi o kilkaset milionów złotych.
Ciężarówki z kruszywami niszczą drogi
Przewodnim hasłem protestów będą także szersze postulaty. Od wielu lat udział w przewozach kolejowego cargo systematycznie spada i wynosi już ok. 10 proc. Dominuje za to transport tirami, które przejmują wzrastające z roku na rok wolumeny ładunków. Z tymi spadkami od lat nie potrafią sobie poradzić kolejne rządy. Według Leszka Miętka, szefa Związku Zawodowego Maszynistów, nawet kruszywa na budowy ogromna część wykonawców przewozi ciężarówkami. W ostatnich latach także część węgla przewożona jest drogami. Przeciążone pojazdy mocno niszczą wówczas nawierzchnię dróg.
W czasie posiedzenia sejmowej komisji infrastruktury wiceminister Piotr Malepszak bronił się, że spadki kolejowych przewozów cargo odnotowuje większość państw europejskich. Mówił, że trend może być zahamowany dzięki rozwijaniu infrastruktury i likwidacji wąskich gardeł na torach. Jednak dzięki odpowiedniej polityce rządu, w niektórych krajach udział kolei w przewozach towarów wciąż jest duży. Np. w Szwajcarii wynosi 40 proc., a w Austrii 30 proc. Oba kraje stosują liczne bariery, które drastycznie ograniczają ciężarówkom możliwość przejazdu tranzytem. Ładunek lub całe naczepy trafiają na tory. W resorcie infrastruktury boją się jednak, że takie nakazy uderzyłyby w rodzimych przewoźników drogowych. ©℗