W piątek doszło do pierwszego posiedzenia rządu w nowym składzie. Premier Donald Tusk zapowiedział na nim „dalsze odchudzanie rządu”, choć – jak dodał – już teraz ma „satysfakcję z pierwszego etapu zmian”. Przestrzegł również ministrów, że „posiedzenie rządu to nie jest klub dyskusyjny”.

– Ci, którzy długo ze mną współpracują, wiedzą, że zabieranie głosu w każdej sprawie nie jest cnotą przeze mnie najbardziej pożądaną. My tutaj mamy rozwiązywać problemy i podejmować decyzje. Czas na dyskusję i prezentowanie poglądów jest przed posiedzeniem i po posiedzieniu, ale nie w tej sali – przekazał szef rządu.

Jak dodał, od kolejnego posiedzenia Sejmu, które przypada na 10–12 września, bezwzględnie obowiązuje dyscyplina w głosowaniu. – Żadna z pań i panów ministrów nie może głosować inaczej, niż postanowiliśmy wspólnie jako rząd, wobec projektów rządowych. Jeśli ktoś zagłosuje przeciwko wspólnemu stanowisku, następnego dnia pożegnamy się. Mówię o tym publicznie, by nie było wyjątków – zapowiedział Tusk.

Jak słyszymy w KPRM, to przemyślana strategia. – Mamy do czynienia ze słynnym kijem i marchewką. Premier nieco ustąpił mniejszym koalicjantom w rekonstrukcyjnych ustaleniach, dał im po resorcie. Wyszli usatysfakcjonowani, mogli ogłosić sukces. Ale teraz kierownik wymaga lojalności, może pokazać, że rządzi twardą ręką – tłumaczy nasz rozmówca.

„Zamach stanu” w debacie politycznej. Tusk reaguje

Kreowany obraz jedności w koalicji zaburzył jednak marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który na antenie Polsat News ujawnił, że otrzymywał propozycje przeprowadzenia w Polsce zamachu stanu. – Wielokrotnie proponowano mi czy sugerowano, rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić zamach stanu, bo do tego to się sprowadza. (…) Mam na myśli sytuację, w której prezydent został wybrany, a ja mówię: nie podoba mi się ten prezydent, to może go nie zaprzysięgnę, pobędę sobie prezydentem – tłumaczył lider Polski 2050, wskazując, że propozycje w tej sprawie składali mu politycy, prawnicy i inne osoby, którym „nie podobał się wynik wyborów prezydenckich”.

Do tamtych słów odniósł się Donald Tusk w sobotę. – Ostatnio mamy przykłady, jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje. Jak puszczamy dzieci na wakacje, to im przecież mówimy: „nie rób głupot, bo głupoty mogą zamienić się w dramat”. W polityce jest dokładnie tak samo – stwierdził podczas spotkania z wyborcami w Pabianicach.

W kuluarach słyszymy jedno: „nie chodzi o to, co powiedział Hołownia, tylko jak to powiedział”. – Wiadomym jest, że marszałek dostawał różne propozycje, część z nich padała publicznie, choćby z ust Romana Giertycha. Problem w tym, jak to powiedział. Nie wskazał nikogo, uciekł w jakieś „pamiętniki”. Nie wyglądało to dobrze – mówi nam jeden z posłów Polski 2050. – Zobaczymy, jak to się na nas odbije – dodaje inny.

Kolejne zmiany na horyzoncie

Nie jest bowiem tajemnicą, że rekonstrukcja się nie zakończyła. W nadchodzącym tygodniu ma wyłonić się nowy kształt kierownictw w poszczególnych resortach. – Tusk faktycznie dał większe pole ministrom na ustalanie, kto obejmuje teki wiceministrów. Ma to umożliwić lepszą pracę resortów, szczególnie że do tej pory większą rolę odgrywały kwestie polityczne niż kompetencyjne. Zobaczymy jednak, co ta deklaracja będzie oznaczała w praktyce – mówi nam rozmówca z rządu.

Jak słyszymy, przesądzona ma być wymiana niemal całej kadry w kierownictwie resortu zdrowia. To pokłosie słów premiera o „odpolitycznieniu” tego resortu. – Chcemy zawalczyć o Wojciecha Koniecznego, który ma przecież doświadczenie w zarządzaniu szpitalem, ale jak polecą wszyscy, to Konieczny pewnie też – mówi nam rozmówca z Lewicy. Mocną pozycję w kierownictwie ma również Katarzyna Kacperczyk, która nie jest wprost związana z żadną partią. – Niewykluczone, że się ostanie, zwłaszcza że odpowiada za kwestie międzynarodowe – słyszymy w resorcie.

Do zmian ma dojść także w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej, w którym Polska 2050 chciałaby mieć kolejnego wiceministra. – Kilku obecnych wiceministrów nie mówi po angielsku, a to jednak kluczowy resort, w którym ważne są zdolności językowe – słyszymy.

Ważą się także losy kierownictwa resortu kultury, w którym dziś za kwestie związane z Telewizją Polską i przygotowywaną ustawą medialną odpowiadają wiceministrowie Maciej Wróbel (KO) i Sławomir Rogowski (Nowa Lewica). – Trwa szukanie kogoś, kto z ramienia Polski 2050 przejmie kwestię ustawy medialnej. Nie będzie to raczej Adam Rudawski, raczej ktoś z klubu parlamentarnego – mówi nam jeden z rozmówców.

Ustalenia trwają w pozostałych resortach.Dziś ma dojść do rozmów w sprawie kierownictwa resortu energii, w tym politycznej przyszłości Marzeny Czarneckiej i Wojciecha Wrochny. Większe zmiany – na razie – nie są natomiast planowane w resorcie sprawiedliwości. – Minister Żurek rozmawiał już z wiceministrami. Nikomu nie dał do zrozumienia, że ma się pakować – mówi nam źródło w MS. ©℗