Minister Krzysztof Bolesta nadzorujący „Czyste powietrze” zapowiada, że program nie może być wehikułem do termomodernizacji domów, ponieważ nie są to kompetencje Ministerstwa Klimatu. Przed nami perspektywa wysokich rachunków za ogrzewanie domów i spowolnienie walki ze smogiem.
Kiedy w marcu 2018 roku Piotr Woźny został powołany na pełnomocnika premiera ds. programu „Czyste powietrze”, cel, jaki miał osiągnąć, był jasny: w kolejnym roku najbardziej zasmogowane miasta w Polsce mają znaleźć się na ścieżce dojścia do czystego powietrza, a liczba dni, w których nie da się tam oddychać, ma się radykalnie zmniejszyć. Aby to osiągnąć, jasne było, że trzeba zebrać dane, zmienić przepisy, zabudżetować całość, a wszystko oprzeć na konsultacjach z urzędami, samorządami i NGO. I tak zaczęła się rządowa przygoda z Alarmem Smogowym, Krakowem, Skawiną, Rybnikiem, czyli miastami z „najgęstszym” powietrzem od listopada do kwietnia.
Czyste Powietrze jak świeży powiew
Cel programu był jasny – poprawa jakości powietrza, ograniczenie niskiej emisji z gospodarstw domowych. W jaki sposób? Poprzez wymianę przestarzałych kotłów, tzw. kopciuchów, i równocześnie – termomodernizację budynków. Jaki sens ma wymiana źródła ciepła, jeśli nie ociepli się domu, wymieni stolarki okiennej i drzwiowej? Bez tych inwestycji domowe źródło ciepła będzie zużywać znacznie więcej dowolnego paliwa, aby zagwarantować komfort mieszkańcom. Będzie ono droższe w zakupie i znacznie kosztowniejsze w eksploatacji dla użytkowników. Poprawa efektywności energetycznej domów jednorodzinnych była od początku celem tego programu. Zrobiliśmy to, zanim Ursula von der Leyen ogłosiła w 2020 r. „Nowy Europejski Bauhaus” – zapowiadając finansowanie termomodernizacji budynków mieszkalnych w całej UE. Przygotowaliśmy go zresztą wtedy wraz z Bankiem Światowym, na którego dziś powołuje się także min. Bolesta. Warto zatem sięgnąć do dokumentów założycielskich programu.
Od początku jasnym było, że wymianie kotłów musi towarzyszyć wprowadzenie standardów jakości i pieców, i paliw. Program oferował dotacje do 37 tys. zł (lub nawet 100% kosztów dla najuboższych), ulgę podatkową oraz preferencyjne kredyty na wymianę palenisk i docieplenie domów. Rolą pełnomocnika była zaś koordynacja między szczeblami administracji. Piotr Woźny działał na kilku frontach równocześnie – nie sprawdzając, czy coś leży, czy nie w zakresie jego kompetencji. Celem była poprawa jakości powietrza i pomoc najuboższym – a te zadania były na pewno międzyresortowe, dlatego nikt nie mówił, że termomodernizacja to „nie moja sprawa”.
Czyste Powietrze odniosło sukces
Jesienią 2019 roku skończył się pierwszy rok funkcjonowania programu z ponad 80 tys. wniosków na łączną kwotę ok. 1,8 mld zł. Jednocześnie przygotowany został budżet do 2029 roku. Na 10 lat planowano wydać na program walki ze smogiem około 103 mld zł. Zainteresowanie programem przerosło nasze oczekiwania. Liczba wniosków rosła arytmetycznie z roku na rok. W drugim kwartale 2022 roku do programu złożono 45 tys. wniosków. W analogicznym okresie 2023 roku było to już 54 tys., a na koniec II kw. 2024 roku liczba wzrosła do 78 tysięcy. W całym roku 2024 zanotowano ponad 270 000 złożonych wniosków, co było rocznym rekordem. Po wznowieniu programu i zmianach wprowadzonych w marcu br. złożono zaledwie 11 160 wniosków. To spadek aż o 86% w porównaniu z tym samym okresem w poprzednim roku. Eksperci i Polski Alarm Smogowy określają ten dramatyczny spadek jako kryzys programu.
Piotr Woźny, usprawniając proces aplikacji w swojej kolejnej roli – prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska – nastroił organizację w taki sposób, aby nie tylko aplikacja, ale i ocena wniosków przebiegały sprawnie. W 2021 r. w Głównym Urzędzie Nadzoru Budowlanego ruszyła Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków – znakomite narzędzie wspierające audytorów, wojewódzkie fundusze ochrony środowiska i rząd w szacowaniu kosztów transformacji. Woźny współpracował przy tym bezpośrednio z samorządami. Pierwszy ocieplony dom i wymieniony kopciuch ma już sześć lat i może warto, aby minister nadzorujący wpadł do podkrakowskiej Skawiny, zanim powie, czy termomodernizacja ma sens?
Naprawić, nie porzucać
Dlaczego trudno dziś przejść obojętnie obok demontażu programu „Czyste powietrze”? Ponieważ siedem lat temu udało się coś, co w administracji zawsze jest najtrudniejsze – zaangażować partnerów społecznych – najlepszych na rynku ekspertów od jakości powietrza, jakimi byli „apostołowie” z Polskiego Alarmu Smogowego, przekopać rowy mariańskie silosowej administracji i zbudować pierwszą kompleksową, rządową inicjatywę walki ze smogiem.
Jeśli Minister Bolesta przekonuje dziś, że program dotyczy tylko wymiany kopciuchów, oznacza to, że przez dwa lata nie zapoznał się z tym, co na oficjalnych stronach internetowych programu „Czyste Powietrze” piszą jego podwładni. Programowa i prawna dokumentacja jednoznacznie definiuje tę podwójną rolę. Ustawodawca wyraźnie ustanowił, że program wspiera równoległe działania: wymianę kotłów i termomodernizację. Nie jest więc on programem jedynie antysmogowym, a szeroką polityką społeczną, kompleksowym narzędziem poprawy efektywności energetycznej budynków i likwidacji ubóstwa energetycznego.
Czyste Powietrze bez tlenu
Resort klimatu, walcząc z nadużyciami, chce dziś de facto zamknąć cały program. Nie warto iść tą drogą. Patologie trzeba zwalczać, ale nie poprzez windykowanie należności od tych, których naciągnęli nieuczciwi podwykonawcy. Nie można zdemolować dobrego programu tylko w imię świętego ministerialnego spokoju.
Dobrą praktyką dla następców powinna być etyczna zasada Hipokratesa „Primum non nocere” – po pierwsze nie szkodzić. A kierunek zmiany tego programu tej zasadzie przeczy. Nowe otwarcie jest jednak wciąż możliwe. Wystarczy sięgnąć do samorządów, które z całą pewnością są gotowe do współpracy. Mają też wiedzę i doświadczenie. Przywoływana już Skawina z burmistrzem Norbertem Rzepisko do czerwca 2022 r. przeprowadziła termomodernizację 300 budynków, poprawiając radykalnie jakość powietrza w tym czarnym podkrakowskim płucu. Prezydent Piotr Kuczera w Rybniku – rekordzista – pewnie także mógłby społecznie doradzić ministrowi Boleście, co należy poprawić w programie, nie dokonując na nim rytualnego mordu. Od września 2018 do września 2024 roku mieszkańcy Rybnika złożyli 7260 wniosków o dofinansowanie – to najwyższy wynik w Polsce, a z efektów korzystają już dziś. To właśnie w Rybniku udało się zredukować liczbę dni smogowych ze 100 do 16 rocznie.
Programu „Czyste powietrze” nie warto jeszcze kłaść do grobu. Wymaga to jednak zmiany podejścia. Powinien on pozostać narzędziem do termomodernizacyjnej fali, której tak bardzo potrzebujemy w Polsce. Ministra Bolestę zachęcamy do refleksji. Zanim w sezonie jesiennym kolejne Rybniki, Skawiny, Otwocki zaświecą się na czerwono, a rachunek za ogrzewanie przekroczy możliwości finansowe rodzin z Żyrakowa, Bodzanowa czy Augustowa. ©℗