Nidzica i Rozogi jako pierwsze gminy z Warmii i Mazur wystąpiły do IPN o opinie w sprawie nazw ulic, które mogą podlegać ustawie o zakazie propagowania komunizmu. Przepisy, które weszły w życie 2 września, dają samorządom rok na zmianę takich nazw.

Zgodnie z nową ustawą powinny zostać usunięte nazwy ulic, budowli i obiektów użyteczności publicznej, które mogą być odbierane jako propagowanie czy upamiętnianie komunizmu lub innego systemu totalitarnego. W określeniu, czy dana nazwa podlega tym przepisom, samorządom ma pomagać IPN.

"Dotychczas otrzymaliśmy oficjalne pisma z urzędu gminy w Rozogach i urzędu miasta Nidzica z prośbą o wydanie opinii na temat kilku nazw ulic w tych miejscowościach. Odbieraliśmy też telefony z pytaniami od przedstawicieli paru innych samorządów w regionie" - powiedział PAP naczelnik delegatury IPN w Olsztynie dr Waldemar Brenda.

Według niego większość pytań dotyczyła nazw, które jednoznacznie są reliktami po komunizmie. "Wydaje się, że przypadku Karola Świerczewskiego czy Marcelego Nowotki nikt nie powinien mieć wątpliwości, bo przecież byli to działacze, którzy chcieli podporządkować Polskę Związkowi Sowieckiemu" - ocenił.

Brenda przyznał, że zdarzają się również prośby o opinie w sprawach mogących budzić pewne wątpliwości interpretacyjne. Jak wyjaśnił, chodzi np. o nazwy, które mają komunistyczny rodowód, ale po 1989 r. przeszły lekki retusz - takich jak ul. XXX-lecia ("po usunięciu PRL czy Polski Ludowej, nie wiadomo czego jest to XXX-lecie"). Dodał, że w centrali IPN powołano już zespół historyków pod kierownictwem dr. Macieja Korkucia, którzy mają wypracować spójne zasady regulujące postępowanie w tego typu przypadkach.

Oba samorządy, które jako pierwsze zwróciły się o opinie do olsztyńskiego IPN, zaczęły przygotowania do dekomunizacji nazw ulic zanim jeszcze ustawa weszła w życie.

W Rozogach - jak powiedział PAP wójt Zbigniew Kudrzycki - rada gminy powołała specjalną komisję ds. nazewnictwa ulic już kilkanaście dni po tym, jak 1 kwietnia ustawę uchwalił Sejm. Komisja uznała, że zmian wymagają nazwy ulic: Władysława Gomułki, Marcelego Nowotki, 22 lipca, X-lecia PRL, XX-lecia PRL i XXX-lecia PRL.

"Do IPN zwróciliśmy się natomiast ws. dwóch innych nazw ulic, które można różnie interpretować. Chodzi o ul. Partyzantów i 1 maja, które wzbudziły wątpliwości jednego z radnych. Uznaliśmy, że dla pewności warto poprosić Instytut o opinię" - mówił.

Według wójta po ostatecznym ustaleniu, które nazwy podlegają ustawie, samorząd przeprowadzi konsultacje społeczne nad wyborem nowych patronów ulic. Jego zdaniem zmiana nazw w Rozogach nastąpi po zakończeniu tej procedury, prawdopodobnie pod koniec roku.

Władze miejskie Nidzicy wystąpiły do IPN o opinie już w dniu wejścia ustawy w życie. "Uznałem, że im szybciej to zrobimy, tym prędzej będziemy mieli problem z głowy. Przecież zgodnie z ustawą, gdyby samorząd nie dokonał zmian w ciągu roku, to i tak zrobi to wojewoda" - powiedział burmistrz Jacek Kosmala.

W rozmowie z PAP burmistrz przypomniał, że podjął próbę dekomunizacji patronów ulic w swoim mieście zanim jeszcze Sejm uchwalił te przepisy. Jednak podczas przeprowadzonych pod koniec ub. roku konsultacji większość mieszkańców zdecydowała w głosowaniu, że nie chce żadnych zmian. Opór wynikał głównie z obaw o koszty związane ze zmianą adresów.

Nidzicki samorząd wytypował do zmiany siedem ze 122 ulic w mieście; Marcelego Nowotki, Juliana Marchlewskiego, Pawła Findera, gen. Karola Świerczewskiego, Janka Krasickiego, XXX-lecia oraz "zasłużonego w utrwalaniu władzy ludowej" instruktora komitetu wojewódzkiego PPR Zbigniewa Kozłowskiego, którego w maju 1946 r. zlikwidowali żołnierze podziemia niepodległościowego z oddziałów Ruchu Oporu Armii Krajowej.

Z szacunków olsztyńskiego IPN wynika, że nazwy upamiętniające działaczy, wydarzenia i organizacje z czasów PRL zachowały się w co najmniej 34 miejscowościach woj. warmińsko-mazurskiego. Najczęściej powtarzającymi się tego typu patronami są generałowie Karol Świerczewski i Aleksander Zawadzki. W regionie swoje ulice mają też: Karol Marks (Bartoszyce), Michał Rola-Żymierski (Świętajno), Władysław Hibner (Olsztyn), czy gen. Zygmunt Berling (Olsztyn).

Regionalnym rekordzistą pod względem pozostałości symboliki komunistycznej w nazewnictwie jest Działdowo (m.in. ul. Dąbrowszczaków, Janka Krasickiego, Hanki Sawickiej, Juliana Marchlewskiego, Marcelego Nowotki, Mariana Buczka, ZMP, ZWM i ZMS).

Zgodnie z ustawą, nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować. Za propagujące komunizm uznaje ona także "nazwy odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989".

Jeśli samorząd nie zmieni w wyznaczonym czasie nazwy uznanej za zakazaną, to z mocy ustawy wojewoda wyda w terminie trzech miesięcy zarządzenie zastępcze, po zasięgnięciu opinii IPN.

W ustawie zapisano, że zmiana nazwy dokonana na jej podstawie nie będzie miała wpływu na ważność dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Oznacza to, że np. dowód osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, przy której mieszka osoba legitymująca się nim, będzie ważny, dopóki nie upłynie jego termin ważności.

Marcin Boguszewski(PAP)