Rumuński urząd antykorupcyjny (DNA) zdecydował we wtorek o objęciu nadzorem sądowym oskarżonego o korupcję byłego premiera Victora Ponty w związku z toczącym się śledztwem w sprawie finansowania kampanii wyborczej, w wyniku której doszedł do władzy w 2012 r.

Poncie zarzuca się, że zwrócił się do pewnego rumuńskiego biznesmena o pokrycie kosztów wizyty w Bukareszcie "zagranicznej osobistości politycznej"; w zamian miał zaoferować mu lokal na biuro poselskie.

Jak pisze AFP, według słów biznesmena, który wydał na ten cel 220 tys. euro, chodziło o przyjazd byłego szefa brytyjskiego rządu Tony'ego Blaira.

Według prokuratury Ponta chciał wykorzystać medialne relacje z tej wizyty, by zdobyć popularność i zyskać elektorat przed wyborami. Zdaniem prokuratorów podpisano dwie umowy z pewną organizacją pozarządową, by uwiarygodnić wersję, iż wizyta nastąpiła z inicjatywy "zagranicznej osobistości politycznej", a nie samego Ponty.

"Ten nieuczciwy układ jest zamachem na demokrację" i narusza regulacje prawne dotyczące finansowania partii politycznych - podał DNA, podkreślając, że zamieszany w sprawę biznesmen w 2012 roku został posłem.

Były premier nie będzie mógł opuszczać kraju bez poinformowania o swoich planach prokuratury ani kontaktować się z osobami objętymi śledztwem.

Równolegle przeciw Poncie od września ub.r. toczy się inne postępowanie sądowe w sprawie o korupcję dotyczącą okresu, gdy pracował on jako adwokat. Ciążą na nim zarzuty korupcyjne, łącznie z "fałszowaniem dokumentów", długotrwałym składaniem fałszywych zeznań podatkowych i praniem brudnych pieniędzy.

Obecnie Ponta jest posłem z ramienia socjaldemokratów. Do dymisji z urzędu premiera zmusiły go protesty antykorupcyjne, które wybuchły po tragicznym pożarze w październiku ub.r. w bukareszteńskiej dyskotece, gdzie zginęły 64 osoby. (PAP)

ulb/ mc/