Wybuch zniszczył w czwartek należącą do amerykańskiej prywatnej firmy SpaceX rakietę Falcon 9 w trakcie jej rutynowej próby na kosmodromie na przylądku Canaveral na Florydzie, ale nie spowodowało to ofiar w ludziach - poinformowała SpaceX.

Wybuch wstrząsnął budynkami odległymi o kilometry. W niebo wzniosła się chmura gęstego ciemnego dymu. Jak głosi oświadczenie SpaceX, zaistniała w trakcie statycznej próby wystrzelenia "anomalia" doprowadziła do utraty rakiety oraz izraelskiego satelity telekomunikacyjnego, którego miała wynieść na orbitę w najbliższą sobotę.

Rzecznik wojskowej bazy lotniczej na przylądku Canaveral powiedział, że do "znacznej" eksplozji doszło tuż po godzinie 9 czasu lokalnego (15 czasu polskiego) w wynajętym przez SpaceX kompleksie startowym numer 40.

Według lokalnych władz wybuch nie spowodował żadnego zagrożenia dla okolicznej ludności.

SpaceX współpracuje również z amerykańską Państwową Agencją Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA), dostarczając swymi pojazdami Dragon zaopatrzenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Loty załogowej wersji Dragona mają się rozpocząć w przyszłym roku.

28 czerwca ubiegłego roku zmierzająca ku ISS rakieta Falcon 9 ze statkiem towarowym Dragon eksplodowała w dwie i pół minuty po starcie z przylądka Caneveral. SpaceX zrealizowała potem dziewięć kolejnych pomyślnych misji tej rakiety. (PAP)

dmi/ mc/