ikona lupy />
Szacunkowe zbiory (ogółem, tys. t) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

– Z perspektywy konsumentów najważniejsze jest, że sytuacja na rynku zbóż w Polsce jest stabilna. Nie ma wahań cen ani zaburzeń w relacji popyt–podaż. To powinno przełożyć się na stabilizację cen produktów na początku przyszłego roku – ocenia Wiesław Łopaciuk, ekspert rynku zbożowego z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Dodaje, że w sezon żniw Polska wchodziła z dużymi zapasami – na poziomie 6–7 mln t zbóż. – Zbiory okazały się wysokie, zgodnie z oczekiwaniami. Nadal mamy więc nadwyżki – zaznacza.

Wczoraj Główny Urząd Statystyczny poinformował, że zbiory zbóż ogółem wyniosły 35 mln t, o ok. 2,4 proc. mniej niż w zeszłym roku, z czego zboża podstawowe to 25,4 mln t. Wynik jest o 0,2 mln t słabszy niż we wstępnych szacunkach z lipca. Oceny te formułowano jeszcze przed powodzią w południowo-zachodniej Polsce, ale – zgodnie z oczekiwaniami – skutki były dla ogólnopolskiej produkcji ziarna nieistotne. GUS podał również, że zbożami ozimymi pod zbiory w 2025 r. obsiano ok. 4,6 mln ha, czyli nieco więcej niż w 2023 r.

Wiesław Łopaciuk zaznacza, że lekka nadpodaż ziarna – korzystna dla konsumentów – może martwić producentów. – Rolnicy wstrzymują się z dostawami do skupów, liczą na wyższe ceny, przynajmniej na poziomie 1000–1100 zł za tonę pszenicy konsumpcyjnej. To poziomy w cenach eksportowych, a więc nadal o kilkanaście procent więcej, niż mogą dostawać w skupach – tłumaczy. Ocenia, że krajowy rynek jest „płaski”, a okres podwyższonego popytu, również eksportowego, minął. – Na świecie zbiory były bliskie rekordowych. Dodatkowo w pełni udrożniły się kanały eksportowe Ukrainy, która razem z Rosją wypycha nasze ziarno z Europy, Bliskiego Wschodu czy Afryki Północnej. Nasi eksporterzy muszą szukać coraz odleglejszych rynków zbytu – twierdzi ekspert IERiGŻ.

Grzegorz Rykaczewski, analityk z banku Pekao, zwraca uwagę na dane o produkcji kukurydzy na ziarno, której ilość – według GUS – zwiększyła się w ujęciu rocznym o 3 proc. – Wzrost był spodziewany z uwagi na większą powierzchnię upraw, ale jego skala jest mniejsza niż szacunki KE, które mówiły o 6 proc. – wylicza.

Mniejsza niż przed rokiem była produkcja owoców – tych z drzew o 14,4 proc., a z krzewów o 14,9 proc. W lipcu GUS prognozował spadki odpowiednio o 17 proc. i 11 proc. Straty w produkcji to zdaniem autorów analiz efekt przymrozków z przełomu kwietnia i maja oraz opadów gradu w drugiej połowie maja. W efekcie produkcja śliwek była o 25,1 proc. niższa niż przed rokiem, jabłek o 13,1 proc., a gruszek o 6,1 proc. Jeszcze mocniejsze spadki dotknęły produkcję wiśni (o 34,6 proc.) i czereśni (o 25,8 proc.).

– Mniejsza podaż jabłek ma już odzwierciedlenie w wyższych o 20 proc. cenach. Dodatnia roczna dynamika będzie się utrzymywać co najmniej do połowy 2025 r., choć wiele zależy od jakości jabłek, co zdeterminuje poziom zapasów – ocenia Mariusz Dziwulski, analityk PKO BP. W przypadku owoców z krzewów największe spadki w porównaniu z wynikiem zeszłorocznym dotyczą porzeczek (22,7 proc.), malin (20 proc.), aronii (15,8 proc.) i truskawek (11,8 proc.).

Produkcję warzyw gruntowych GUS wyliczył na poziomie zbliżonym do 2023 r. Więcej – o 6,6 proc. – wyprodukowaliśmy cebuli, stanowiącej – jak zaznacza Dziwulski – jeden z nielicznych gatunków warzyw, które tanieją na poziomie detalicznym. Zbiory ziemniaków okazały się wyższe o 5,9 proc., a buraków cukrowych o 9 proc. ©℗