Zgodnie z przewidywaniami, określający się jako socjalista senator z Vermont Bernie Sanders pokonał byłą sekretarz stanu Hillary Clinton w sobotnich prawyborach prezydenckich Demokratów w małym, zamieszkałym głównie przez białych Amerykanów stanie Wyoming.

Sanders, jak poinformowała telewizja CNN, uzyskał w Wyoming, stanie leżącym w środkowo-zachodniej części USA 56 proc. poparcia wyborców Partii Demokratycznej, zaś Clinton 44 proc. To siedemnaste zwycięstwo Sandersa w dotychczasowych prawyborach i siódme pod rząd.

Zwycięstwo w Wyoming nie zmienia jednak znacząco rozkładu sił. Clinton wygrała jak dotąd w dwudziestu stanach, ale w tych największych, i wciąż jest zdecydowaną faworytką wyścigu Demokratów o nominację partii do listopadowych wyborów prezydenckich.

W niewielkim Wyoming stawką było zaledwie 18 delegatów. Mimo przegranej, była pierwsza dama wciąż ma nad 74-letnim senatorem przewagę 219 delegatów. A dodając do tego tzw. superdelegatów, czyli prominentnych Demokratów, którzy wezmą udział w konwencji bez względu na wynik prawyborów, Clinton ma już po swojej stronie 1 773 delegatów, a Sanders 1 117. Do zapewnienia nominacji potrzeba 2 383.

Ale zwycięstwo Sandersa w Wyoming, choć spodziewane, potwierdza dobrą passę senatora z Vermont zwłaszcza w zamieszkałych przez biały elektorat stanach. Clinton znacznie lepiej wypada od niego w stanach ze znacznym odsetkiem mniejszości afroamerykańskiej i latynoskiej.

Niektórzy Demokraci niepokoją się, czy - jeśli prezydencką nominację partii uzyska Clinton - to elektorat Sandersa, a zwłaszcza biała klasa robotnicza, której w ostatnich latach gorzej się powodzi, w powszechnych wyborach przeniesie swe głosy na Clinton. Są obawy, że wyborcy ci może zagłosują raczej na miliardera Donalda Trumpa, który tak jak Sanders krytykującego establishment polityczny w Waszyngtonie, globalizację i międzynarodowe porozumienia handlowe.

68-letnia Clinton nie prowadziła w Wyoming większej kampanii, koncentrując swą energię i środki finansowe na znacznie ważniejszych prawyborach, które odbędą się w Nowym Jorku 19 kwietnia. Stawką jest tu aż 291 delegatów na lipcową konwencję partii, która nominuje kandydata w wyborach prezydenckich. Na razie sondaże wskazują, że Clinton, która dwukrotnie wygrała w Nowym Jorku wybory do Senatu USA, i tym razem może liczyć na nowojorczyków. Jej przewaga nad Sandersem wynosi w zależności od sondażu 10-12 pkt. procentowych. Niemniej sondaże wielokrotnie zawodziły w tych prawyborach. A pochodzący z Brooklynu Sanders nie złożył broni; jego nowojorskie wiece przyciągając tysiące zwolenników.

W ostatnich dniach między dwójką Demokratów doszło do sporych napięć. Zerwali z dotychczasową praktyką unikania negatywnej kampanii i zaczęli wzajemnie oskarżać się o brak kompetencji, co świadczy o coraz większej nerwowości obojga przed prawyborami w Nowym Jorku. "Nie uważam, by miała odpowiednie kwalifikacje (by być prezydentem USA), skoro głosowała za katastrofalną wojną w Iraku i poparła niemal każde katastrofalne porozumienie o wolnym handlu" - powiedział Sanders o Clinton.

W prawyborach Demokratów delegaci są przydzielani proporcjonalnie do wyniku. Czyli nawet jeśli Clinton przegrywa, jak w ostatnich siedmiu stanach, to i tak zyskuje dodatkowych delegatów. Z Wyoming zabierze przynajmniej 6 delegatów. By powalczyć o nominację, Sanders musiałby nie tylko wygrać, ale wygrać znacząco niemal wszystkie pozostałe prawybory, w tym właśnie w dużym Nowym Jorku czy Kalifornii 7 czerwca. Na tym samym etapie prawyborów 8 lat temu Clinton przegrywała z ówczesnym senatorem Barackiem Obamą różnicą około 100 delegatów i już nigdy nie udało jej się go dogonić.