Zgłaszamy postulat 35-godzinnego tygodnia pracy; świat idzie do przodu, praca nie jest jedynym elementem życia - mówił w sobotę na konwencji wyborczej w Poznaniu współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Deklarował, że jego partia będzie też dążyć do wprowadzenia 35-dniowego urlopu.

Czarzasty podkreślał, że kiedyś "marzeniem" był ośmiogodzinny czas pracy i wolna sobota, które teraz są normalnością. Przyznał, że był czas, że pracował 16 godzin dziennie i w związku z tym nie pamięta swoich dzieci, gdy były małe, bo przegapił tak naprawdę ich dzieciństwo. "Wtedy myślałem, że to bohaterstwo, że to jest ważna sprawa. Ale nie ma nic ważniejszego niż pamięć uśmiechu swojego dziecka gdy ma rok, dwa, trzy czy cztery lata. Byłem głupi (...) Apeluję do wszystkich: miejcie marzenia" - mówił.

"I chciałbym zgłosić pierwszy, mocny postulat: 35-godzinny tydzień pracy" - oświadczył. Podkreślał, że "świat idzie do przodu, ludzie muszą żyć, a praca nie jest jedynym elementem życia każdego z nas; jest nim życie i rodzina". "Zaczniemy od skrócenia o 2 godziny w tygodniu, potem - o 5" - deklarował.

Mówił, że kolejne plany Lewicy to danie pracownikom "prawa do odłączenia" od pracy także wieczorami i "dochodzenie" do 35-dniowego urlopu.

Z kolei posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska podkreśliła, że ma przesłanie skierowane głównie do młodych ludzi. Mówiła, że w "szkole Czarnka" dowiedzą się, jak zarejestrować firmę, ale większość z nich będzie w przyszłości pracownikami, do czego - jak oceniła - polska szkoła nie przygotowuje.

Mówiła o walce z łamaniem praw pracy i prawie do etatu - zamiast pracy "na śmieciówce". "Etat - tego macie prawo oczekiwać, on daje wam większą ochronę" - podkreślała, zwracając się do młodych ludzi.

Postulowała też 100 proc. płatne zwolnienia L4 i deklarowała wprowadzenie zakazu bezpłatnych staży. "Nie ma pracy za darmo" - podkreślała polityczka Lewicy, zapewniała, że ich partia doprowadzi do wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej na stażach. Zapowiedziała ponadto wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy i zwiększenie oraz lepsze egzekwowanie kar za łamanie prawa pracy.

Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski mówił, że "PiS daje prace swoim, a pozostałym pozostawia ochłapy". Podkreślał, że "PiS nie chce sięgnąć po pieniądze z UE", co - według niego - powoduje m.in., że nie powstają nowe miejsca pracy. Gawkowski nazwał to "ekonomiczną zdradą stanu, której winni są (Jarosław) Kaczyński, (Mateusz) Morawiecki i (Zbigniew) Ziobro".

Przekonywał, że PiS "stworzyło państwo dla milionerów, dla swoich milionerów". "Kaczyński jest jak cesarz królestwa nepotyzmu" - oświadczył polityk Lewicy. (PAP)

autorzy: Wiktoria Nicałek, Rafał Pogrzebny

wni/ itm/