Sprawozdanie przedstawia posłom szef podkomisji Marcin Święcicki (PO). Prezentacja sprawozdania to ostatni akt trwającego od marca badania przez obecny Sejm działalności kas.

Zdecydowanymi krytykami sprawozdania w jego obecnej wersji są posłowie PiS, którzy uważają zajmowanie się SKOK-ami za atak polityczny PO na kasy, a także pośrednio na ich ugrupowanie, w ramach trwającej kampanii wyborczej.

Na lipcowym posiedzeniu komisji finansów, która zaakceptowała sprawozdanie podkomisji, poseł PiS Jerzy Szmit usiłował przeforsować, jako wniosek mniejszości, własny projekt sprawozdania, zawierający skrajnie odmienne wnioski. Propozycja nie została zaakceptowana przez komisję, choć wcześniej Szmit przeczytał cały dokument, zgłosiwszy go jako poprawkę. Niewykluczone, że będzie próbował powtórzyć to także podczas plenarnego posiedzenia Sejmu.

We wtorek rzecznik Kasy Krajowej SKOK Andrzej Dunajski poinformował, że Światowa Rada Unii Kredytowych (WOCCU) skierowała do marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej "stanowczy sprzeciw wobec szkalowania polskich spółdzielczych kas przez członków podkomisji ds. SKOK".

Dunajski wyraził też w imieniu KK SKOK "zdecydowany sprzeciw wobec, kolejnego już, włączania polskich instytucji finansowych w kampanię wyborczą". Zdaniem Kasy Krajowej będzie nim prezentacja sprawozdania z działalności podkomisji na plenarnym posiedzeniu.

"Od marca bieżącego roku trwa bowiem zaplanowana kampania wymierzona w Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe i polityków obozu patriotycznego. Jej celami byli już prezydent Andrzej Duda i senator Grzegorz Bierecki. Przyjęte 23 lipca br. sprawozdanie podkomisji sejmowej do spraw Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych stanowi część walki politycznej i wpisuje się w przyjętą przez rząd PO-PSL narrację bezpodstawnie szkalującą sektor SKOK" - głosi oświadczenie.

"W ocenie Kasy Krajowej, ww. sprawozdanie, jak również przebieg kolejnych posiedzeń sejmowej podkomisji, które miały miejsce w czasie kampanii towarzyszącej wyborom prezydenckim, są wyłącznie elementem krucjaty medialno-politycznej, skierowanej przeciwko rodzimym instytucjom finansowym i ich przedstawicielom" - stwierdza rzecznik KK SKOK.

Historia badania przez sejmowe organy historii SKOK-ów zaczęła się w marcu br., gdy najpierw "Wprost", a potem "GW" napisały, że senator PiS i "twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem". W wydanym wówczas oświadczeniu Bierecki, nawiązując do medialnych doniesień, pisał, że "wszystkie zarzuty podnoszone w tych artykułach to kłamstwa". "Kłamią na mój temat również politycy PO, z premier Ewą Kopacz na czele, prowadząc w ten sposób brudną kampanię wyborczą" - oświadczył wtedy Bierecki.

Komisja Finansów powołała jednak podkomisję, na czele z posłem Święcickim. Ta po czterech miesiącach pracy, w lipcu, przyjęła sprawozdanie, zaakceptowane potem przez całą komisję finansów.

W sprawozdaniu postulowano m.in. powołanie sejmowej komisji śledczej, która zbadałaby m.in. nieprawidłowości w procesie stanowienia prawa, dotyczącego SKOK-ów, rolę poszczególnych osób w tworzeniu tego systemu oraz mechanizmu jego finansowania, a także możliwości "nielegalnego wpływu podmiotów i osób z systemu SKOK na działania osób pełniących funkcje publiczne". Komisja śledcza miałaby także badać "możliwości zaistnienia sytuacji korupcyjnych", przeanalizować działania prokuratury, dotyczące SKOK-ów. Miałaby też sprawdzać doniesienia medialne o finansowaniu przez kasy partii politycznych i mediów.

Inne wnioski zawarte w sprawozdaniu to m.in. zmiany legislacyjne, ustanawiające przepisy regulujące konflikt interesów w systemie SKOK. Tej kwestii Święcicki poświęcił w sprawozdaniu cały jeden rozdział. Przykładem tego konfliktu interesów, jak wynika ze sprawozdania, jest działalność Grzegorza Biereckiego, który przez 17 lat był jednocześnie prezesem Kasy Krajowej oraz prezesem zarządu Fundacji na Rzecz Polskich Związków Kredytowych, której Kasa Krajowa i nadzorowane przez nią SKOK-i zlecały usługi. Był też m.in. współwłaścicielem spółki wynajmującej lokale kasom, a także prezesem zarejestrowanej w Luksemburgu spółki SKOK Holding, pobierającej "dywidendy od szeregu spółek okołoskokowych".

Sprawozdanie uznaje to za "przykład konfliktu interesów", który jest "sprzeczny z wytycznymi Światowej Rady Związków Kredytowych".

Wśród zawartych w sprawozdaniu wniosków znalazło się także uproszczenie trybu wprowadzenia zarządu komisarycznego w kasach, a także "uszczelnienie kontroli nad finansowaniem kampanii wyborczych i partii politycznych". Autorzy sprawozdania postulują też zróżnicowanie kas w zależności od wielkości, bo wielkość ma wpływ na poziom więzi między członkami kas. Proponują ponadto, by rozważyć przekształcanie dużych kas w banki spółdzielcze. Wśród wniosków znalazło się również przeanalizowanie audytów dotyczących SKOK-ów, zwłaszcza tych, gdzie były największe nieprawidłowości, jak SKOK Wołomin.

Ujawnione i wyeliminowane powinno też być, zdaniem autorów raportu, "wykorzystywanie kas do robienia prywatnych interesów, finansowania działalności ugrupowań politycznych i mediów w zamian za ochronę tych interesów".

Autorzy sprawozdania uznali też, że system SKOK działał niezgodnie z rekomendacjami Światowej Rady Związków Kredytowych. Stwierdzili, że ustawa z 2009 roku, która przekazywała SKOK-i pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego, weszła w życie z opóźnieniem (została skierowana do Trybunału Konstytucyjnego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego), a przez to narażone zostały depozyty klientów SKOK. W międzyczasie dwie kasy upadły, kilka zostało przejętych przez banki, a w wielu trwają postępowania naprawcze - głosi sprawozdanie.

Sprawozdanie piętnuje też "patologiczny" outsourcing usług, który polegał nie na zlecaniu usług transportowych, księgowych czy reklamowych, ale np. takich kluczowych usług jak ocena wniosków kredytowych, którą przeprowadzały zewnętrze spółki. Naganne - według sprawozdania - było też zaciemnianie stanu finansowego kas. "Procederem, który prowadził do zniekształcania sytuacji finansowej SKOK-ów był praktykowany przez kilkanaście lat, niezgodny z ustawą o rachunkowości, sposób ujmowania w ich sprawozdaniach finansowych przeterminowanych należności z tytułu kredytów i pożyczek" - głosi sprawozdanie.

Jego autorzy zwrócili też uwagę na nieprofesjonalny nadzór Kasy Krajowej nad SKOK-ami, a także na zanik autentycznej więzi członkowskiej w wielu kasach.

Z tymi tezami nie zgadzają się posłowie PiS. Argumentowali oni na posiedzeniach podkomisji i komisji, że np. kierowana przez Grzegorza Biereckiego Fundacja na Rzecz Polskich Związków Kredytowych była "przedsięwzięciem prywatnym", które nie korzystało ze wsparcia publicznego. Polemizowali z tezą, że późne wejście w życie nowelizacji ustawy o SKOK-ach z 2009 roku, ustanawiającej nadzór KNF, było powodem problemów finansowych wielu kas. Przywoływali raport Banku Światowego, który za prawidłowy uznał nadzór wykonywany przez Kasę Krajową nad systemem SKOK.

Wersja sprawozdania autorstwa PiS krytycznie oceniała też m.in. stan prawny, wprowadzony przez ustawę z 2009 roku. Uznawała, że obecne uprawnienia KNF wobec SKOK-ów są nieprecyzyjne, co nie przyczynia się do sanacji kas. Zdaniem posłów PiS część uprawnień KNF powinna być ograniczona do szeregowych kas, natomiast nie powinna mieć zastosowania do Kasy Krajowej, "z uwagi na jej rolę w systemie". Posłowie PiS zaproponowali także daleko idące zmiany ustawy o SKOK-ach z 2009 roku (znowelizowanej w 2013 roku) - do swojej propozycji sprawozdania dołączyli listę kilkudziesięciu propozycji zmian konkretnych artykułów tej ustawy.

Lipcowe posiedzenie sejmowej komisji finansów, gdy przyjmowano sprawozdanie podkomisji, było burzliwe. Minister finansów Mateusz Szczurek informował, że według sprawozdań pięciu największych SKOK-ów za 2013 rok, wszystkie pięć kas miało fundusze własne ujemne i były niewypłacalne. Wynik łączny kas to minus 1 mld 230 mln zł - podał. "Sytuacja finansowa sektora jest niezwykle poważna" - przekonywał. W polemice z prezesem Kasy Krajowej porównał nawet kasy do piramidy finansowej.

Bardziej szczegółowe wyniki przedstawiał członkom komisji szef KNF Andrzej Jakubiak. Zaznaczył, że na koniec marca 2015 roku fundusze własne kas wynosiły minus 444 mln zł, a współczynnik wypłacalności wynosił minus 3,81 proc., przy minimalnym dopuszczalnym współczynniku 5 proc. Jakubiak mówił też, że 27 kas wymaga restrukturyzacji, a tylko 8 kas realizuje program naprawczy rekomendowany przez KNF. Na koniec marca br., dodał, w 30 kasach (na 50) wykazano wynik ujemny.

Z kolei prezes Kasy Krajowej SKOK Rafał Matusiak bardzo krytycznie oceniał tezy zawarte w sprawozdaniu podkomisji, jako "niezgodne ze stanem faktycznym" i "niezgodne z zebranym materiałem dowodowym". Podkomisja nie rozmawiała z wieloma przedstawicielami kas, by zebrać rzeczywiste dane - zarzucił. Np. nie przeanalizowała, na podstawie rozmów z przedstawicielami kas, zjawiska outsourcingu usług, a mimo to w sprawozdaniu zjawisko to zostało określone jako "patologiczne".

Matusiak podkreślał, że zła sytuacja bilansowa SKOK-ów w 2012 roku, gdy trafiły pod nadzór KNF, wynikała m.in. ze zbyt szybkiej zmiany przepisów księgowych, do których kasy nie zdążyły się dostosować. Niestety, dodał, wątek ten także nie pojawił się w sprawozdaniu podkomisji.

Tydzień po przyjęciu sprawozdania podkomisji przez komisję finansów ustawą o SKOK-ach zajmował się Trybunał Konstytucyjny. Większość zaskarżonych artykułów uznał za zgodne z ustawą zasadniczą, za sprzeczny z konstytucją uznał tylko nadzór KNF nad małymi kasami, który zdaniem Trybunału powinien być mniej restrykcyjny.