Państwo czeskie płaci coraz większe odszkodowania za błędy swych funkcjonariuszy. Ciągle jednak nie pociąga ich do odpowiedzialności. Już niebawem to się zmieni.

W ciągu ostatnich pięciu lat budżet państwa musiał wypłacić ponad miliard koron, czyli blisko 156 milionów polskich złotych. Chodzi głównie o odszkodowania za bezpodstawne aresztowania bądź przeciągające się sprawy sądowe. Przykładowo: byli małżonkowie z Brna domagają się blisko siedmiu milionów koron odszkodowania za to, że ich sprawa rozwodowa trwała ponad 12 lat.

Państwo płaci, ale nie bardzo może pociągnąć do odpowiedzialności urzędników, którzy są winni różnych zaniedbań. Jak tłumaczy wicepremier i minister finansów Andrej Babisz, obecnie administracja nie ma skutecznego narzędzia, które pozwalałoby pociągać do odpowiedzialności ludzi, wyrządzających państwu szkodę.

Już od trzech lat jest gotowa nowelizacja prawa, która może to zmienić. Jednak dopiero teraz posłom udało się ją skierować do Senatu. Jeśli wejdzie w życie, to państwo będzie mogło domagać się od swych urzędników zadośćuczynienia za powstałe szkody. Oni zaś będą mogli się ubezpieczyć od odpowiedzialności za popełnione błędy.