W tym roku Grecy chcieli pobić rekord: do budżetu miało wpłynąć około 3,5 mld euro. Miało
– To nie jest rozsądne postępowanie, gdy wyprzedaje się rodzinne klejnoty w środku kryzysu deflacyjnego. Mądrzej rozwijać państwową własność i zwiększać jej wartość – oceniał szef resortu finansów z ramienia Syrizy Janis Warufakis. Wkrótce te słowa stały się oficjalnym stanowiskiem gabinetu Aleksisa Tsiprasa.
W ten sposób Ateny otworzyły drugi front w wojnie z trojką. Dla MFW, Komisji Europejskiej i EBC kluczowym narzędziem w walce z kryzysem zadłużenia była właśnie prywatyzacja narodowego majątku. Według Syrizy taki model miał uczynić z Grecji protektorat.
Cztery lata temu, decydując się na warty ponad 300 mld euro bailout dla Grecji, trojka założyła, że do końca 2015 r. Ateny pozyskają poprzez prywatyzację 50 mld euro (potem złagodzono te założenia: Ateny miały pozyskać 25 mld euro do 2025 r.). Na początku tego roku „Financial Times” szacował, że Grecy uzyskali z wyprzedaży państwowego majątku w latach 2011–2014 7,3 mld euro, z czego realnej gotówki było 5,4 mld. Ponad połowa tej sumy to kilka dużych transakcji: licencje dla sektora telekomunikacyjnego czy państwowa loteria. Niecałe 1,9 mld euro pochodziło ze sprzedaży ziemi, należących do państwa budynków, sieci hotelowych czy pól golfowych. Reszta to kilka większych umów prywatyzacyjnych na regionalne lotniska czy mniejsze spółki energetyczne.
W 2014 r. do państwowej kasy wpłynęło ledwie 530 mln euro. Większy ruch zaczął się dopiero w maju, kiedy gabinet Tsiprasa – pod presją wierzycieli – odmroził największą operację prywatyzacyjną od początku kryzysu: sprzedaż udziałów w porcie w Pireusie (na zdjęciu). Pod młotek pójdzie 51 proc. udziałów w kierującej portem spółce OLP, a nie 67,7 proc., jak planowali poprzednicy. Kupujący będzie mógł jednak w ciągu pięciu lat zwiększyć swój udział w spółce do tego poziomu – o ile zainwestuje w tym czasie w port 300 mln euro.
Od OLP zaczyna się długa lista kolejnych państwowych spółek, które trojka widziałaby chętnie w rękach inwestorów. Listę może z powodzeniem otworzyć potężna DEI, państwowa korporacja zajmującą się produkcją i przesyłem prądu. Sprawą interesowali się Chińczycy z państwowej korporacji energetycznej oraz włoski operator Terna. Tyle że Włosi w maju uznali, iż Grecja pogrążona jest w takim chaosie, że inwestycja jest obarczona zbyt wielkim ryzykiem.
Do tego można dorzucić kolejne obiecujące przedsiębiorstwa: port w Salonikach, kompleks dawnego lotniska w Atenach Hellenikon, koleje państwowe, największą rafinerię w kraju – Hellenic Petroleum czy firmę telekomunikacyjną OTE. Na domknięcie czeka umowa dotycząca prywatyzacji największego operatora dostaw gazu – firmy DESFA – której 66 proc. akcji kupił już w 2013 r. państwowy azerski konglomerat SOCAR (tyle że do dzisiaj nie doczekał się zgody Komisji Europejskiej na to przejęcie).
Jeśli zajrzymy na strony specjalnie powołanego do celów prywatyzacji państwowego majątku Hellenic Republic Asset Development Fund, zobaczymy raczej mizerną ofertę: plaże, grunty, hotele państwowe sieci turystycznych z lat 70. i 80. czy podniszczone budynki administracji publicznej w rozmaitych miastach i miasteczkach kraju.
Kropla w morzu potrzeb, nawet jeśli prawdą okaże się plotka, że Angelina Jolie i Brad Pitt chcą kupić całą wyspę Gaia za 4,7 mln dol.