Ja martwię się o kondycję polskiej polityki, bo po pierwsze uważam, że polityka przegrała bez względu na te wybory prezydenckie w jednej przestrzeni. Mało kto, poza Adamem Jarubasem, był w stanie w kampanii, która jest za nami, zwrócić się do obywateli i powiedzieć: Słuchajcie, nie możecie tylko żądać, zmieniać, wzywać, obrażać się i oczekiwać deklaracji, obietnic. Musicie coś od siebie dawać - uważa Janusz Piechociński w wywiadzie dla RMF FM.

Konrad Piasecki: Pan się martwi o kondycję koalicjanta? I widzi pan w tych nerwowych ruchach personalnych jakiś sposób na jego uratowanie?

Janusz Piechociński: Ja martwię się o kondycję polskiej polityki, bo po pierwsze uważam, że polityka przegrała bez względu na te wybory prezydenckie w jednej przestrzeni. Mało kto, poza Adamem Jarubasem, był w stanie w kampanii, która jest za nami, zwrócić się do obywateli i powiedzieć: Słuchajcie, nie możecie tylko żądać, zmieniać, wzywać, obrażać się i oczekiwać deklaracji, obietnic. Musicie coś od siebie dawać. Jeden z satyryków opisał to wyraźnie: jest tłum, jest mówca, i mówca pyta: 'kto chce, żeby nasz świat zmieniał sie na lepsze?' Las rąk... Później mówca pyta: 'A kto chce sam sie zmieniać na lepsze? Nikt nie chce się zmieniać na lepsze, bo to wymaga od niego wysiłku'.

Czyli dzisiaj: nie pytajcie, co Polska może zrobić dla Was, pytajcie, co Wy możecie zrobić dla Polski.

Tak, i to muszą sobie powiedzieć nie tylko politycy, nie tylko urzędnicy, ale także dziennikarze...

Janusz Fitzgerald Piechociński...

...bo mamy dramatyczny stan debaty publicznej i dramatyczne odwracanie się od tego, co jest najważniejsze: Tyle, ile potu, krwi, cierpliwości wylano na analizowanie ruchu oburzonych, i wyjaśnianie, czy Polska jest krajem zgliszczy, które dopiero kolejna rewolucja ma uwolnić, łącznie z aktywnością obywatelską, to naprawdę dawno tego nie było. A dzisiaj trzeba budować Polskę normalną, Polskę środka, Polskę ludzi życzliwych, przyjaznych, którzy potrafią ze sobą współpracować, a nie ze sobą walczyć.

A nie myśli pan, że swoją cegiełkę do takiego fatalnego stanu polskiej polityki dokłada taka historia jak ta Bury-Wojtunik, czyli szef klubu PSL-u, który przez CBA jest od dobrych paru lat ścigany i pozostaje na stanowisku?

Nie tylko instytucje, ale i konkretni ludzie zawodzą w tej sytuacji. Za chwilę będziemy mieli dyskusję nad nieprzyjętym sprawozdaniem prokuratora generalnego, i na tym powinniśmy się koncentrować, żeby poprawiać funkcjonowanie instytucji, i wyjaśniać szybciej wszelkie wątki osobiste, a tak się nie dzieje.

A dlaczego w ramach oczyszczania życia publicznego, a pan zawsze gorąco optuje za takim oczyszczaniem, pan nie odsunie Jana Burego z funkcji szefa klubu?

Zwracam uwagę, że 16 października CBA podkarpackie przekazało do prokuratury w Katowicach materiał w sprawie Podkarpacia. Żadnym z wątków w sprawie, co potwierdził prokurator generalny w kilku publicznych wypowiedziach, nie ma wątku Jan Bury.

Panie premierze, czyli jest pan przekonany o jego niewinności?

Nie ale to wie pan, to nie w kategoriach...

No ale jest pan czy nie?

... ale nie w kategoriach: jestem czy nie jestem. Jeszcze raz przypominam: prokuratura generalna, minister sprawiedliwości, większość opinii publicznej nie miała swego czasu wątpliwości, że pan Edward Mazur zabił albo mógł zabić i inspirować zabicie generała Papały. Pamięta pan tamtą kompromitację?

Ja pamiętam, że się okazało, że Edward Mazur jest niewinny, bo jacyś drobni złodzieje zabili Papałę.

Czy nie dostrzega pan, ile kwasu w relacjach państwo obywatel bierze się z tego, że instytucje państwa z łatwością stawiają zarzuty obywatelowi i po jakimś czasie okazuje się, że w iluś sprawach nie mają niestety racji?

Czyli pan uważa, że Bury niewinny, a prokuratura i CBA się na niego uwzięli?

Panie redaktorze, nie mam wiedzy...

A szef CBA mówi o nim...

Nie mam wiedzy, o tym czy pan jest winny, czy prowadzący tutaj, kierujący głosem, siedzący obok...

Realizator, kolega...

... realizator jest winny czy niewinny, czy ma 21 czy 16 punktów. Prokuratura nie postawiła zarzutów przeciwko. W związku z tym dopóki toczy się postępowanie w sprawie, trudno wyciągać, także w wymiarze politycznym, wnioski wobec konkretnej osoby.