Jaki system wybrać: prezydencki jak w USA, półprezydencki niczym we Francji, włoskiej prezydentury aktywnej czy też niemiecki, w którym głowa państwa pełni wyłącznie funkcję dekoracyjną?
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Debatujący o zmianie konstytucji z 1997 r. dzielą się z grubsza na dwa obozy. Pierwsi chcieliby wzmocnienia władzy prezydenta, drudzy – systemu kanclerskiego. Wśród państw demokratycznych republiki prezydenckie są domeną półkuli zachodniej. Na Starym Kontynencie dominują systemy parlamentarno-gabinetowe.
Symbolem systemu kanclerskiego są Niemcy. Na zapisy konstytucyjne ograniczające kompetencje głowy państwa wpłynęły złe doświadczenia z okresu Republiki Weimarskiej oraz III Rzeszy. Dlatego ustawa zasadnicza z 1949 r. przyznała głowie państwa jedynie funkcję dekoracyjną. Bundespräsident nie ma prawa weta, niemal każda jego decyzja wymaga kontrasygnaty kanclerza lub odpowiedniego ministra. Praktycznie pełnię władzy sprawuje odpowiedzialny przed parlamentem szef rządu. Podkreśleniem symbolicznej roli prezydenta jest sposób jego wyboru. Prezydenta wybiera specjalny organ zwany Zgromadzeniem Federalnym, a składający się z członków izby niższej parlamentu oraz równej liczby przedstawicieli krajów związkowych.
Zdecydowanie więcej uprawnień otrzymał prezydent Włoch, wybierany przez członków obu izb parlamentu i reprezentantów poszczególnych regionów. W odróżnieniu od swojego niemieckiego odpowiednika prezydent Italii ma jednak prawo weta, w określonych przypadkach może rozwiązać parlament, zarządzić referendum, a także mianować pięciu dożywotnich senatorów. Konstytucja określa go mianem reprezentanta jedności narodowej. Włoskie prawo promuje model prezydentury aktywnej, w odróżnieniu od niemieckiego modelu prezydentury biernej. Szef państwa ma do odegrania ważną rolę zwłaszcza podczas kryzysu politycznego, czego przykładem była rola poprzedniego prezydenta Giorgia Napolitany przy forsowaniu Maria Montiego jako szefa technokratycznego rządu po odsunięciu od władzy Silvia Berlusconiego czy zastąpieniu Montiego przez Enrica Lettę.
Istnieje opinia, że w systemie parlamentarno-gabinetowym prezydent nie powinien być wybierany powszechnie, ponieważ nie potrzebuje tak silnej legitymacji. Z drugiej strony powszechne wybory prezydenckie aktywizują społeczeństwo; nie bez przyczyny także w Polsce więcej wyborców fatyguje się do urn podczas elekcji prezydenta niż członków parlamentu. Spośród państw UE o ustroju parlamentarno-gabinetowym – poza Polską – prezydenta w wyborach powszechnych wybierają również Austriacy, Bułgarzy, Czesi, Finowie, Litwini, Słowacy i Słoweńcy.
Trzy kraje unijne – Francja, Portugalia i Rumunia – są określane mianem republik półprezydenckich. W każdym z nich prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych. Przywódcy Francji regularnie uczestniczą w unijnych szczytach. Prezydenci Rumunii walczą o prawo do udziału w nich z premierami (co pamiętamy także z Polski z okresu kohabitacji Lecha Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem). Wyjątkowo silną pozycję konstytucyjną ma prezydent Francji. Może rozwiązać parlament (wymagana jest jedynie konsultacja z premierem i przewodniczącymi obu izb parlamentu), wetować ustawy, a wobec parlamentu dysponuje takimi samymi kompetencjami jak rząd (np. może proponować ustawy i poprawki do nich). Szef państwa przewodzi posiedzeniom rady ministrów, ma też decydujący wpływ na politykę zagraniczną i obronną. W systemie półprezydenckim prezydent jest niezależny od parlamentu, ale ministrowie przed nim odpowiadają – taka zasada panuje także w Gruzji czy na Ukrainie.
Republiki prezydenckie opierają się zazwyczaj na modelu amerykańskim. W Unii Europejskiej jest tylko jedna taka republika – Cypr. Na Wyspie Afrodyty szef państwa jest jednocześnie szefem rządu, podobnie jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Prezydent USA ma prawo do zawierania (a nie tylko ratyfikacji) umów międzynarodowych, prawo weta czy obsadzania kilkudziesięciu tysięcy stanowisk w skali kraju. Dzięki sprawnie skonstruowanemu systemowi „checks and balances” nie jest to jednak władza dyktatorska. Na zawarcie umowy międzynarodowej musi się zgodzić Senat, a weto można odrzucić.
Co jednak najważniejsze, Kongres dysponuje tzw. władzą nad sakiewką (power of the purse). Jeśli parlament nie przyzna prezydentowi odpowiednich funduszy, jest w stanie sparaliżować dowolną inicjatywę. Obcinając finansowanie, Kongres potrafił zmusić prezydenta Ronalda Reagana do wycofania Marines z Libanu, a w pośredni sposób przyczynić się do zakończenia wojny w Wietnamie, zakazując w 1974 r. finansowego wsparcia oddziałów antykomunistycznego Wietnamu Południowego. System wzorowany na amerykańskim przyjęła większość państw obu Ameryk, choć nie wszędzie udało się uchronić system przed zagrożeniami dla demokracji.
W trzech republikach na świecie głowa państwa pozostaje instytucją kolegialną. W San Marino dwóch wybieranych na pół roku kapitanów-regentów odpowiada przed parlamentem, zaś w Bośni i Hercegowinie ceremonialną funkcję pełni trzyosobowa prezydencja, składająca się z Bośniaka, Chorwata i Serba. Członkowie prezydencji pełnią czteroletnie kadencje, co osiem miesięcy wymieniając się w fotelu przewodniczącego prezydencji. Oba wymienione kraje pod innymi względami są republikami parlamentarno-gabinetowymi.
Odmienna sytuacja panuje w Szwajcarii, w której funkcję kolegialnej głowy państwa sprawuje Rada Federalna, będąca zarazem odpowiednikiem rządu. Konstytucja od 1848 r. określa, że Bundesrat musi się składać z siedmiu członków. Tytuł prezydenta noszą jej przewodniczący, zmieniający się każdego roku. Miejsca w organie obsadza parlament, przy czym podział mandatów między cztery największe partie jest stały i nie zależy od wyników wyborczych każdej z nich. Szwajcarski Bundesrat podejmuje decyzje kolegialnie. Znaczną rolę odgrywa też demokracja bezpośrednia; referenda odbywają się dwa razy do roku.
W kilku państwach świata, jak RPA czy Surinam, tytuł prezydenta dzierży osoba, której umocowanie ustrojowe najbardziej przypomina naszego premiera. Głowa państwa jest wybierana spośród posłów, jest zarazem szefem rządu i odpowiada przed parlamentem na równi ze swoimi ministrami. Specyficzną pozycję ma wybierany powszechnie prezydent Iranu. Niby sprawuje najwyższą władzę w państwie, ale nad nim stoi jeszcze najwyższy przywódca, duchowny odpowiedzialny za wyznaczanie kierunków polityki Iranu, kontrolujący siły zbrojne, telewizję i sądownictwo.
©?